Rozdział 29

32 4 20
                                    

Nie bój się komentować ciekawych fragmentów. Ja nie gryzę!

Następnego dnia w holdingu atmosfera była napięta od samego rana. Biuro tętniło życiem, przygotowując się do ważnego zebrania zarządu. Serkan, chodził nerwowo po swoim gabinecie, przeglądając materiały, za które odpowiadał jego dział. Zebranie miało na celu podsumowanie końca miesiąca i planowanie dalszych działań. Kluczowy był udział Engina, przewodniczącego zarządu, którego obecność zawsze wnosiła porządek i strukturę do takich spotkań.

Aslan nie widział brata, odkąd przyszedł do holdingu. W kolejnych godzinach nic się w tej kwestii nie zmieniło. Engina nadal nie było, więc mężczyzna zaczął się niepokoić. Próby skontaktowania się z nim przez telefon kończyły się tylko wiadomościami głosowymi. W końcu jego sekretarka Mercan przyniosła mu informację, że nie zjawi się on tego dnia w biurze.

— Co?! Nie pojawi się? — warknął Serkan, kiedy Sezgin przekazała mu tę wiadomość.

— Tak. Powiedział, że bierze wolne i go nie będzie — odpowiedziała, wyczuwając rosnącą irytację w jego głosie.

Aslan odsunął krzesło od biurka z hukiem, gwałtownie wstając. Złość na brata rosła w nim z każdą chwilą. Doskonale wiedział, że w każdy ostatni piątek miesiąca zbierają się w sali konferencyjnej. Jego brak, szczególnie jako przewodniczącego zarządu, był nie do pomyślenia. Zwłaszcza że nie podał żadnego racjonalnego powodu swojej nieobecności.

— Jak to „wolne"? Przecież mamy dzisiaj zebranie! — Serkan mówił coraz głośniej, wyraźnie zdenerwowany. — Co on sobie myśli?!

— Przepraszam, ale to wszystko, co mi przekazał. Nie wspominał nic więcej — powiedziała ostrożnie, chcąc jak najszybciej opuścić jego gabinet.

Aslan odwrócił się gwałtownie do okna, starając się zapanować nad gniewem. Ta sytuacja stała się problematyczna. Skoro przewodniczący spotkania się na nim nie pojawi, cała odpowiedzialność spadła na niego.

— Dobrze, Mercan. Zwołaj wszystkich na zebranie na czternastą — powiedział przez zaciśnięte zęby, próbując zachować resztki spokoju.

Kiedy Sezgin opuściła gabinet, chwycił za telefon i wybrał numer matki. Liczył, że ona może powie mu coś więcej o nagłej nieobecności braciszka.

— Co się dzieje z Enginem? — zapytał po przywitaniu się z nią. — Nie pojawił się w biurze, a mamy dziś zebranie zarządu. Wiesz coś o tym?

Beril westchnęła, a w jej głosie pojawiła się nuta zmieszania.

— Wczoraj wieczorem mówił mi, że wybiera się na urodziny jakiegoś kolegi. Nie wiem dokładnie, o której wrócił, bo wzięłam środki nasenne i szybko zasnęłam. Rano nie zszedł na śniadanie, więc poszłam do jego pokoju — zrobiła krótką pauzę, jakby sama próbowała zrozumieć, co się stało. — Synu, powiem krótko. Pachniało tam jak w gorzelni.

Serkan poczuł, jak jego złość miesza się teraz z frustracją i obawą. Jego brat, zawsze odpowiedzialny i zdyscyplinowany, teraz zachowywał się zupełnie odwrotnie.

— Zabalował i to dość ostro. Pewnie impreza była bardzo udana. Wiesz, jak ważne są te zebrania, a on... — zaczął mówić, ale przerwał, próbując ochłonąć.

Beril westchnęła ponownie, wyraźnie zatroskana.

— Zgadzam się. Spróbuję z nim porozmawiać, jak tylko się obudzi.

— Dobrze, mamo. Daj mi znać, jeśli uda ci się z nim pogadać. Tymczasem muszę przygotować się na zebranie.

Tabii ki, oğlum. İyi çalışmalar. (Oczywiście, synku. Miłej pracy.)

Pamięć ciała (PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz