Rozdział 5

105 14 24
                                    

Dwa lata temu... Styczeń 2019

W mieszkaniu panował bałagan. Na fotelu, kanapie, krzesłach walały się ubrania, które Serkan często zmieniał, ponieważ kolejny dzień walczył z gorączką. Spocone części garderoby wymieniał na nowe, aby czuć się komfortowo. W kuchni zalegały brudne naczynia, na blacie leżał wyjęty z szafki koszyk z lekami na przeziębienie. Niektóre opakowania różnych specyfików domowego użytku rozprzestrzeniły się po całym pomieszczeniu. Nie miał siły, aby uporządkować porozrzucane rzeczy. Wtedy liczyło się tylko, aby gorączka się obniżyła, a dreszcze odpuściły przynajmniej na jakiś czas. Musiał skupić się na pracy. Tego dnia poprosił szefa o możliwość zdalnego wykonywania służbowych obowiązków. Przełożony z wielką niechęcią przystał na jego propozycję, choć nie ukrywał, iż nie jest mu to na rękę. Jednak widząc stan Aslana zlitował się nad nim, nakładając na niego w zamian za to jeszcze więcej pracy. A Serkan oczywiście przystał na wszystko, bo cieszył się, że nie będzie musiał fizycznie przebywać w firmie.

W związku z tym siedział przy stole w salonie przed ekranem komputera w dresach i T-shircie. Na plecy zarzucił sobie gruby koc i starał się pracować, ale literki zlewały mu się w jedność, skutecznie utrudniając zadanie.

Nagle głuchą ciszę panującą w mieszkaniu przerwał brzdęk wkładanego klucza w zamek. Mężczyzna oderwał wzrok od ekranu, zastanawiając się, czy czasem nie ma już omamów, które powodowała rosnąca gorączka. Odgłosy stały się wyraźniejsze, usłyszał szelest siatek, ułożonych na podłodze. Powolnym krokiem, kaszląc, poczłapał do korytarza.

— Kochanie... — westchnęła Filiz, przerażona ogólnym stanem mężczyzny. — Nasılsın? (Jak się masz?)

— Tak, jak wczoraj, albo nawet gorzej — sapnął w odpowiedzi, niechętnie przytulając niską brunetkę. Nie chciał, aby zaraziła się od niego tą paskudną grypą. — Nie pytaj, proszę. Chyba sama widzisz, jak wyglądam.

— No właśnie widzę i dlatego się martwię. Od wczoraj nie ma żadnej poprawy — stwierdziła, sprawdzając dłonią temperaturę na jego czole. — Kiedy ostatnim razem brałeś leki przeciwgorączkowe? Bo znów masz gorączkę.

— Nie pamiętam — westchnął, kaszląc w rękaw. — Jakieś sześć godzin temu, może siedem.

— W takim razie zaraz podam ci kolejną tabletkę. Jednak najpierw proponuję, abyś wziął zimny prysznic. To powinno choć trochę obniżyć rosnącą temperaturę — rzuciła, schylając się po siatkę z owocami i gorącą zupą idealną na przeziębienie. — Przyniosłam ci z domu trochę witamin. Kucharka ugotowała dla ciebie zupę na wzmocnienie.

— Dziękuję, lecz nie musiałaś trudzić swojej służby — odparł, przechodząc z dziewczyną do salonu. — Sam też całkiem nieźle sobie radzę.

— Mieszkanie wygląda jakby właśnie przeszło przez nie tornado! — Zauważyła, dostrzegając panujący wokół bałagan. Zmarszczyła czoło na ten widok. — Przydałby się ktoś, kto by to posprzątał. Zadzwonię później do naszej służby i poproszę, aby ktoś do ciebie przyszedł i jakoś doprowadził dom do porządku.

— Sam się tym później zajmę — rzekł, siadając przed komputerem. Zmęczył się przejściem kilku kroków. — Najpierw muszę odzyskać siły.

— Powinieneś pójść do lekarza — stwierdziła, stawiając siatki na blacie w kuchni. — On by cię zbadał i powiedział, co robić. Sam widzisz, że leczenie się na własną rękę nie przynosi rezultatów.

— Nie mogę, bo wyśle mnie na zwolnienie! Wiesz, jaki surowy jest mój szef. Z wielkim trudem zgodził się, abym mógł pracować dziś zdalnie.

— Co ty powiedziałeś? — zdziwiła się, podchodząc do mężczyzny. — Jak to zgodził się, abyś pracował w domu? Nie dał ci wolnego? Przecież ty ledwo funkcjonujesz! Natychmiast zostaw tego laptopa! — krzyknęła, z impetem zamykając klapę sprzętu. — Zapomnij o pracy!

Pamięć ciała (PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz