Rozdział 17

146 7 1
                                    

Cassandra

- Ale go nie zdradziłaś? - zapytał Olivier, po chwili ciszy. Najwyraźniej musiał poukładać sobie to wszystko w głowie. A zdecydowanie miał co.

- Ty też mi nie wierzysz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Najwyraźniej moja odpowiedź wprawiła go w osłupienie, gdyż zapytał.

- Dlaczego miałbym Ci nie wierzyć?

- Thomas I ojciec stwierdzili po wiadomości, ty możesz równie dobrze wywnioskować to po moich siniakach. - odpowiedziałam.

- To nie tak - stwierdził - Kurwa, przepraszam.

Zdziwiłam się. Za co on mnie przeprasza.

- Za co?

- Uznałem Cię za sukę stulecia, a ty po prostu się bałaś, że znowu stanie Ci się krzywda - wyrzucił wpatrując się w moje oczy i kładąc mi ręce na ramieniu.

- Nie ty pierwszy, nie ostatni. - odpowiedziałam szczerze. - Zawsze Mogłeś powiedzieć coś gorszego - rzuciłam bez namysłu.

- Co na przykład? - zapytał.

Przez chwilę pomyślałam. Oczywiście w głowie na samym początku pojawiło mi się kilka niezbyt miłych określeń, którymi nazwał mnie mój ojciec.

,,Zdecydowanie wolałbym mieć syna"

,,Prześpij się z nim. Może chociaż do tego się nadajesz"

,,Nie ma tu czego oglądać"

,,Dobrze, a teraz ładnie zdejmiesz sukienkę i staniesz do mnie tyłem"

- Nic konkretnego - odparłam zamiast tego. Widziałam już, że mógłby w tym momencie pójść i zabić mojego ojca oraz narzeczonego gołymi rękami. A ja tego nie chciałam. Nie potrzebne mi były dodatkowe problemy. W końcu i tak miałam ich całe mnóstwo.

- Aha - odparł najwyraźniej nieprzekonany moimi słowami. No cóż, mówi się trudno.

- Możemy już wyjść? - zapytałam. Wprawdzie pragnęłam spędzić więcej czasu z Olivierem, jednak wiedziałam, że moja wizyta w toalecie się przedłuża.

- Jasne. - odparł automatycznie - pomóc Ci się ubrać?

- Mógłbyś.

Chłopak podszedł do mnie, po czym podał mi mój biustonosz, który założyłam a on zapiął. Byłam pewna, że sięgnie teraz po sukienkę, jednak on najwyraźniej miał inne plany.

- Czyli mam rozumieć, że nie przyjdziesz do Colina - zagadnął.

- Przepraszam. - rzekłam. - Boję się.

- Zmieniłaś numer telefonu? - zapytał, kompletnie zmieniając przy tym temat.

- Nie.

- Możemy porozmawiać dziś wieczorem? - rzucił uśmiechając się, po czym podniósł moje ubranie z podłogi. - Brakuje mi tych naszych dyskusji.

- Możemy.

Od niepamiętnych czasów codziennie przed snem rozmawialiśmy na różne tematy, których nigdy nam nie brakowało. Oczywiście do momentu, w którym zerwałam znajomość.

- Zadzwonię równo o dwudziestej - odparł zapinając moją sukienkę, a ja mogłam przysiąc, że się przy tym uśmiechnął.

Następnie wyszliśmy z pokoju, po czym każde z nas udało się we własnym kierunku. Z tego co zdążyłam zauważyć Olivier podszedł do swoich rodziców i o czymś z nimi dyskutował. Mnie z kolei zatrzymał wyraźnie zdenerwowany głos.

Zniewolony do Miłości - Dylogia Zniewolony 1 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz