a co jeśli jednak stalker nie pracuje sam?...
wiecie, co robić
Twitter: #middlewattpl
_____— Słuchaj, ale naprawdę mi głupio — powtórzyła setny raz Rowena, wciskając Douglasowi w ręce pudełko z nowym telefonem. — Weź go.
Od kiedy tylko rankiem zeszli na śniadanie, szatynka próbowała namówić swojego ochroniarza na przyjęcie rekompensaty. Czuła się naprawdę źle z tym, że zniszczyła jego własność.
Jako osoba wychowywana w świecie, gdzie dobra materialne są wartością nadrzędną, czuła się niemalże, jakby zabiła komuś psa. Od małego wpajano jej szacunek do pieniędzy, że trzeba pilnować swoich własności, bo z dnia na dzień można je szybko stracić.
— Ale ten stary działa. Nie potrzebuję go, naprawdę — uparcie opierał się nadal mężczyzna. Nie czuł bowiem potrzeby posiadania nowej komórki, skoro stara działała. Prócz zbitej szybki pracowała bez zarzutów.
— Nie, naprawdę, weź go.
Ich napiętą wymianę zdań przerwała osoby, wchodzące do jadalni. Douglas odsunął się o krok w tył automatycznie. Rowena za to natychmiast odwróciła się w stronę stołu i zasiadła na krześle nie wiele myśląc. Obydwoje nie zastanawiali się nad tym, co robią; ich sekret był już na tyle poważny, że przyzwyczaili się do skutecznego ukrywania, nawet jeśli czasem to było trudne.
Do jadalni weszła Isla, idąc ramię w ramię z Oliverem. Widok drugiego ochroniarza zdziwił zarówno Russell, jak i Castella, ale żadne z nich się nie odezwało. Staruszka szła z talerzami z warzywami, gawędząc z szerokim uśmiechem z Davisem, który trzymał koszyk z bułkami.
— Jak się czujesz, słońce? — spytała Isla, kładąc talerz przed Roweną. Zaszła ją od tyłu i pogłaskała jej głowę. — Pierwszy dzień powrotu do Russell Company, hm?
— Tak, trochę się obawiam, ile będę miała do nadrobienia, ale się cieszę. — Uśmiechnęła się szatynka, po czym zwróciła się do wszystkich. — Usiądźcie i zjedzcie. I tak sama nie zjem tych wszystkich bułek.
Ani ochroniarze, ani Isla nie kwestionowali propozycji Roweny. Z uśmiechem i trochę spokojniejsi zasiedli razem z dziewczyną do stołu. Szatynka od razu wstała.
— Pójdę wam po talerze i sztuczce — powiedziała z uśmiechem podekscytowana.
— Przecież przyniosę, kochana. To moja praca. — Staruszka już powoli wstawała, ale Rowena jej nie pozwoliła. Położyła jej uspokajająco dłonie na ramionach.
— Wszystko przyniosę — zapewniła ją. — Chcecie kawy, herbaty?
— Ja poproszę kawy. Najlepiej czarnej. — Oliver wzruszył ramionami, zupełnie nie przejmując się tym, że poniekąd córka jego pracodawców będzie właśnie go obsługiwała. Spodobała mu się postawa dziewczyny. Znów zyskała w jego oczach sympatię. To jak wyręczała zmęczoną życiem Isle, Davis uważał to za nawet urocze.
— Okej, czyli dla ciebie czarna kawa. A dla was, Isla, Douglas?
— Ja już piłem kawę przed zmianą.
— A mi wystarczy szklanka wody.
— Okej. Zaraz wracam — zaświergotała podekscytowana szatynka, po czym w podskokach skierowała się do kuchni, a Dano podreptał za nią.
„Próbuje być niezależna" — pomyślał Douglas. Był z niej dumny. Widać było, że próbował odciąć się od wpływów rodziców. Uczyć się polegać na sobie samej. Mimo że zwykle przyniesienie talerzy wydawało się czymś błahym, to w przypadku młodej Russell każdy krok w kierunku niezależności był bardzo ważny.
CZYTASZ
MIDDAY [18+] | ᴅʏʟᴏɢɪᴀ ᴍɪᴅᴅʟᴇ
Romantizm❝A kiedy wybije południe, wspomnę cię po raz ostatni❞ Rowena niegdyś sądziła, że wystarczy złamać kilka zasad, by poczuć kontrolę nad swoim życiem. Przyszedł wreszcie czas, przez który dowiedziała się, ile prawdy w tym było. Została postawiona przed...