Witam
a na kolejny rozdział zapraszam już w tę niedzielę o 22:00.a teraz wiecie, co robić :))
Twitter: #middlewattpl
_____Starała się utrzymywać uśmiech, wychodząc z windy. Nie była zadowolona z tego, jak odezwała się do pracownika ochrony. Nigdy jeszcze nie mówiła w taki sposób do nikogo. Odrobinę ją to przeraziło. Nie lubiła być ostra dla pracowników ani ogólnie innych ludzi. Oczywiście wyjątkiem był Henry, ale to było oczywiste.
Jednak mimo wszystko Rowena starała się sobie wytłumaczyć, że to po prostu nerwy. Po raz pierwszy wyszła z domu od zaręczynowego bankietu, dzień wcześniej miała nieprzyjemne spotkanie z Henry'im i jeszcze rano delikatną kłótnię z Douglasem. Dlatego zdecydowała się, by nie przejmować się tą sytuacją dłużej.
Przechodząc przez korytarz, wyciągnęła z torby tablet. Sprawdziła prędko, do którego pomieszczenia powinna się udać, po czym skręciła w odpowiedni korytarz. Na jego końcu zobaczyła drzwi wraz z tabliczką. Uśmiechnęła się szerzej, gdy stanęła przed wejściem i odczytała wygrawerowane słowa.
Rowena Russell. Członkini zarządu Russell Company.
Co prawda tabliczka jeszcze nie była aktualna, dlatego była przekreślona kawałkiem czerwonej taśmy klejącej. Jednak mimo to w jakiś sposób te słowa, sprawiły, że poczuła się dumna z siebie. Po raz pierwszy mogła zobaczyć materialnie wyniki swojej pracy włożonej w Russell Company.
Rowena już od małego lubiła interesować się sprawami firmy od strony bardziej architektury. Pragnęła pewnego dnia przedstawić reszcie zarządu swojego projekty hoteli, jakie zakopała w odmętach swojego laptopa. Pliki dobrze ukryła tylko dlatego, żeby nikt nie podkradł jej pomysłów. Miała nadzieję, że pewnego dnia jej projekty zobaczy cały świat.
— Panienko?
Szatynka wybudziła się z letargu i spojrzała na Douglasa, który stanął obok niej. Młodej Russell wydawało się przez chwilę, że mężczyzna miał lekko zmartwiona minę, ale sekundę później się to zmieniło. Rowena nie zwróciła na to zbyt wielkiej uwagi.
— Wchodzi panienka do swojego gabinetu, czy nie? — spytał, próbując nie wyglądać na zatroskanego jej chwilowym zamyśleniem.
— Tak, tak. Już — odpowiedziała szybko, po czym dotknęła zimnej klamki i z cichym westchnięciem weszła do środka.
Douglas podążył za nią, by sprawdzić, czy nie czekają w środku żadne niebezpieczeństwa. Zgodnie z zasadami bezpieczeństwa przejrzał każdy kąt, a następnie przez krótkofalówkę odezwał się do ochrony. Dwóch ochroniarzy powinno stać przed drzwiami, a jeden w środku. Oczywiście to Douglas miał stać w środku i pilnować Roweny. Mimo wszystko nikomu innemu nie oddałby jej pod ochronę.
W tym czasie Rowena podziwiała swoje biuro. Nie mogła przestać się uśmiechać, widząc biurko, biblioteczkę i wygodne fotele. Wszystko dokładnie tak jak sobie wyobrażała. Jedyne co to przeszkadzały jej biało-czarne, smutne ściany. Jednak była świadoma, że jako członkini zarządu takiej poważnej i ogromnej firmy nie mogłaby mieć kolorowych ścian. Jaki klient wtedy wziąłby ją na serio? No raczej żaden.
Widząc, jak jeszcze Douglas uzgadnia szczegóły przez krótkofalówkę, usiadła za biurkiem. Westchnęła cicho, wyprostowała się na miękkim krześle, a następnie nie mogąc się powstrzymać, przesunęła dłońmi po drewnianym blacie. Poczuła się tak dziwnie, jakby była na odpowiednim miejscu. Jakby to miejsce w firmie czekało na nią od lat. I było już tak blisko do zajęcia go.
CZYTASZ
MIDDAY [18+] | ᴅʏʟᴏɢɪᴀ ᴍɪᴅᴅʟᴇ
Romansa❝A kiedy wybije południe, wspomnę cię po raz ostatni❞ Rowena niegdyś sądziła, że wystarczy złamać kilka zasad, by poczuć kontrolę nad swoim życiem. Przyszedł wreszcie czas, przez który dowiedziała się, ile prawdy w tym było. Została postawiona przed...