21. Teraz jesteś graczem, nie elementem gry

376 32 22
                                    

Witam,
w ciągu dwóch najbliższych tygodni kończymy MIDDAY. mam nadzieję, że jesteście na to gotowi. Zaraz po dylogii zaczniemy z publikacją pierwszego tomu czarnych motyl

a teraz wiecie, co robić :))

Twitter: #middlewattpl

_____

W głowie już tyle razy układała sobie przeprosiny. Ale gdy już miała zacząć swój monolog, Douglas od razu jej przerwał, wiedząc, co chce powiedzieć. Dlatego, żeby zamknąć jej usta, pocałował ją. Bez zahamowań i z utęsknieniem. Atmosfera od razu zgęstniała, gdy Rowena oddała pocałunek z całą pasją, jaką odczuwało jej serce.

— Mam nadzieję, że niczego z tobą nie próbował — wyszeptał w jej usta, mając na myśli ochroniarza, którego widział chwilę wcześniej przez okno. — Bo w innym razie osobiście bym go udusił.

Szatynka jedynie uśmiechnęła się, zarzuciła dłonie na jego kark i ponownie pocałowała. Ich szalone żądze uwolniły się w momencie, w którym nie powinny. Ale przecież byli sam. Kto im mógł tego zakazać? Już i tak robili gorsze rzeczy.

Jeśli już mieli być zepsuci, to przynajmniej razem.

Westchnęła cicho, czując jego dotyk na swoim, ramionach, lędźwiach, wszędzie. A jego usta zaczęły scałowywać kąciki jej ust, by następnie przesunął się przez policzki aż na szyję.

Paznokcie nadal nie odrosły do końca po traumatycznych wydarzeniach w chatce, kiedy połamała je doszczętnie. Dlatego też nie mogła ich wbić w kark Douglasa. Mimo wszystko jej palce wciśnięte w jego skórę mu wystarczały. Potrzebował tylko czuć jej dotyk, czuć ją przy sobie, że jest z nim.

Jego usta znów przesunęły się w górę do ucha, a następnie wyszeptał jej:

— A teraz tylko przypomnę ci, jak to jest być ze mną, i tylko i wyłącznie ze mną.

Rowena nawet nie miała odwagi skomentować nutki zazdrości w jego głosie. Po prostu położyła dłonie na jego policzkach i ponownie go pocałowała. Tak jakby zgodziła się na jego słowa. Jakby sama chciała poczuć, że jest tylko i wyłącznie jego. Bo jeśli już miała do kogoś należeć, to tylko do Douglasa Castella.

Gorączkowe pocałunki i nieskrępowane dotyki były jedyną poprawną definicją tej całej sytuacji. Oboje stracili dosłownie zdrowy umysł. Serce chciało, czego chciało, a oni nawet nie mieli zamiaru z tym walczyć. Dlatego też Douglas podsunął dłonie pod jej uda i ją podniósł. Całując ją nieprzerywanie, posadził ją na komodzie w przedpokoju. Przez to Rowena lekko przewyższała go, dlatego musiał podnieść trochę głowę w górę, by móc dalej ją całować.

Dziewczyna jednak też się nie powstrzymywała. Jej drobne, chciwe dłonie zakradły się pod kraniec jego koszulki. Przesuwała palce po jego skórze mocno, pewnie, jakby chciała zagarnąć całego jego na swoją własność. Oboje byli zaborczy, więc żadnemu z nich to nie przeszkadzało.

Gdy poczuła go w sobie, zagryzła dolną wargę, by nie wydać z siebie głuchego pisku. Zacisnęła palce na jego karku, a on w odpowiedzi pocałował ją, by zagłuszyć kolejne dźwięki. Zaczął się w niej poruszać jakby już była jego własnością. Pewnie, mocno, bezwstydnie, żarliwie. I akurat Rowenie to nie przeszkadzało. Chciała tego. Chciała być jego i tylko jego. I jeśli ktoś już miał ją zrujnować, to mógł być to tylko on.

Kolejne dźwięki i skomlenia pragnęły wydostać się z jej gardła, ale na marne, bo Douglas zacisnął na jej szyję palce. Delikatnie, a jednocześnie wywołując nacisk na jej gardle. Zduszone stęknięcie wyrwało jej się i następnie zostało zagłuszone kolejnym pocałunkiem.

MIDDAY [18+] | ᴅʏʟᴏɢɪᴀ ᴍɪᴅᴅʟᴇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz