20. Białe chryzantemy

421 34 21
                                    

dziękuję wam za 10K pod MIDDAY WOOO

a teraz wiecie, co robić

Twitter: #middlewattpl
_____

Następnego dnia policzek nadal ją bolał. Szwy naciągały jej skórę, przez co swędzenie wydawało się nie do zniesienia. Skrzywiła się, ale twardo szła przez szpitalny korytarz. Poprawiła w dłoniach teczkę z dokumentami, ale jedna kartka z niej wypadła. Alexandrio od razu ją podniósł i podał Rowenie.

Czuła się osaczana. Z każdej strony. Obok niej szedł Alexandrio a za nią Oliver. Ponadto na początku korytarza stali ochroniarze jej rodziców. Szpital był prywatny, więc też ochrona została wzmocniona na życzenie Russellów, i oczywiście za dodatkową opłatą w kopercie danej pod stołem.

Szatynka czuła, że już nie może spokojnie nawet odetchnąć, bo każdy na nią spojrzy. I z tyłu głowy też miała, że może ci ludzie wokół nie są może aż tak zaufani, jak powinno się wydawać. Co, jeśli wśród nich jest jej stalker?

Stanęła przed drzwiami opatrzonymi numerem 77. Chciała już zapukać, ale zauważyła, że są uchylone i słychać zza nich rozmowę. Rowena poddała się chwilowej ciekawości i wsłuchała się w słowa po drugiej stronie.

— Ojciec załatwi ci inne zlecenia. Black Stallion ma wielu klientów, też tych, których pilnowanie jest o wiele bezpieczniejsze. Douglas, proszę cię...

Rowena słyszała zrozpaczony głos matki Castella. Pamiętała jej niechęć w głosie na bankiecie. Oczywiście, że Penelope Castell nie chciała, żeby jej syn ochraniał ją. Też biorąc pod uwagę, że ledwo wyszedł z tego z życiem.

— Słuchaj matki, Doug. — Do rozmowy włączył się jego ojciec, Nathaniel. — Jako właściciel nie będę musiał się nikomu tłumaczyć, a Russellom zaproponujemy innego z naszych ludzi.

— Jestem dorosły — wciął się ostro Douglas. — Jeśli chciałbym inne zlecenie, złożyłbym do ciebie wniosek tak jak każdy inny twój pracownik.

Nastała cisza, a Rowenie zadrżały nogi. Łzy lekko przysłoniły jej wizję. To była jej wina. Przez nią on leżał w szpitalu, Gdyby głupia nie przejęła się tymi dwoma milionami, Douglas byłby cały i zdrowy. A jej szofer żyłby i nie osierociłby dwóch nastoletnich dziewczynek.

Czuła się tak strasznie winna. Pozbawiła człowieka życia, dzieci ojca, a swojego ukochanego zdrowia.

— Znam niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z byciem ochroniarzem. I to nieważne czy ochraniałbym Rowene Russell, czy samą królową Elżbietę II – zagrożenie zawsze by było.

— Nie bądź niemądry, Douglas! — jego matka niemal pisnęła. Nagle jej głos się zmienił. Rowena zamiast zatroskanej matki, usłyszała znów tę samą kobietę co na otwarciu Blanche. — Russellowie nie zasługują na takie poświęcenia. Myślisz, że zasługują na te wszystkie pieniądze i luksusy? Dorobili się na przekrętach i...

Nathaniel przerwał żonie, widząc, że zaczyna się niepotrzebnie nakręcać.

— Doug, sam ochraniałem Georgie Russell, gdy była młoda. Kobiety z tej rodziny zawsze kończą tak samo. Zepsute.

Rowena stwierdziła, że ma dość. Tak bardzo chciała kiedyś poznać rodziców Douglasa, zrobić na nich dobre wrażenie. Ale i tak wszystkie jej zalety zostałyby zasłonięte przez ciemne widmo jej nazwiska.

Skruszona i z promieniującym bólem w sercu zapukała w drzwi. Rozmowa ucichła, a ona niepewnie weszła do sali szpitalnej. Czuła napięcie w powietrzu, ale starała się udawać, że wcale go nie zauważa. Nie była w stanie spojrzeć im w twarz. Ani Douglasowi, ani jego rodzicom. Nie po tym, co się stało.

MIDDAY [18+] | ᴅʏʟᴏɢɪᴀ ᴍɪᴅᴅʟᴇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz