Witam
wybaczcie, że rozdział tak późno, ale mam nadzieję, iż mnie rozumiecie. zaczęła się szkoła i znów pełno obowiązków + zaczęłam się uczyć nowego języka. jednak będę się starać przynajmniej raz w tygodniu wstawić rozdziały MIDDAY. koniec końców chciałabym do nowego roku skończyć dylogie :))p.s. nie zabijcie mnie za ten rozdział
a teraz wiecie, co robić :))
Twitter: #middlewattpl
_____Delikatny pstryczek w nos wybudził ją z lekkiego snu. Spojrzała nieprzytomnym wzrokiem na twarz osoby, która zapewniła jej taką pobudkę. Rowena mruknęła pod nosem i musnęła niewinne ustami jego szyję, po czym się w nią wtuliła. Oboje leżeli na kanapie.
— Która godzina? — zapytała zachrypniętym głosem, chuchając przy okazji w jego szyję. Przymknęła jeszcze oczy, chcąc wrócić do spania.
— Dziesiąta — odpowiedział, sprawdziwszy wcześniej godzinę na swoim smartwatchu. — Przespałaś tylko pół godzinki.
— Więc dlaczego mnie budzisz? — mruknęła niezadowolona.
— Nie chcę nic mówić, Jarzębinko, ale sama marudziłaś przed chwilą przez sen, że ta kanapa jest niewygodna — parsknął krótkim śmiechem, przez co jego klatka piersiowa, na której leżała Rowena, się poruszyła.
Szatynka skrzywiła się, dopiero teraz zauważając, jak niekomfortowe było leżenie na kanapie. Była ona strasznie twarda, ale i także mała, przez co prawie cała leżała na Douglasie.
— W sumie masz rację — przyznała niechętnie, po czym pocałowała go krótko w policzek. Sprzedała mu delikatnego pstryczka w nos, a następnie powoli wstała z niego. — Pójdę się przebrać w piżamę i pójdę spać... Jakbyś chciał, to możesz do mnie przyjść.
Rowena uśmiechnęła się zadziornie w jego stronę, a po chwili odwróciła się i wbiegła po schodach na piętro. Mimo że Douglas już jej nie widział to ona i tak dalej się uśmiechała. Nie potrafiła po prostu zapanować nad tym. Czuła się, jakby wszystko było na swoim miejscu. Tak jak powinno być.
Gdy tylko zmyła makijaż, przebrała się w piżamę i spięła włosy w warkocz. Spoglądając w stronę laptopa, przez chwile zastanawiała się, czy nie przysiądzie do pracy. Koniec końców wzięła tablet i usiadła na łóżku.
Weszła w jeden z dokumentów, zapoznając się z ostatnimi statystykami. Usłyszała otwieranie drzwi od jej pokoju, ale nie uniosła wzroku. Wiedziała, kto do niej przyszedł. Odczytując dalej wykresy, poczuła, jak łóżko ugina się pod ciężarem Douglasa, który usiadł na łóżku zaraz za nią.
Musnął ustami delikatnie płatek jej ucha, przez co mimowolnie jej usta ułożyły się w słodkim uśmiechu. Mimo to w dalszym ciągu nie uniosła wzroku z tabletu. Poczuła, że mężczyzna patrzy jej się przez ramię.
— Praca? — zapytał, szepcząc do jej ucha.
— Praca — przytaknęła z westchnieniem. — Będę musiała jutro przetłumaczyć kilka dokumentów. Chciałam zapoznać się z nimi najpierw.
Douglas ułożył podbródek na jej ramieniu.
— Od tego nie macie jakichś tłumaczy w firmie? — spytał, będąc szczerze zaciekawiony. Jako ochroniarz Roweny nie miał pojęcia, jak działa od wewnątrz tak wielka firma, jak Russell Company.
— Tak, ale zarządowi zależy, żebym najpierw sobie zapracowała na swoje miejsce. To taki test przygotowawczy do życia w firmie oraz powolne wdrążenie mnie do tego. Ale nie narzekam. Teraz czeka mnie trochę "brudnej" roboty, ale za to potem będzie o wiele lepiej. Potem będę mogła na przykład... — Westchnęła rozmarzona. — Na przykład może będę mogła pokazać swoje projekty hoteli i może zobaczę budynki, które sama zaprojektowałam, w rzeczywistości.

CZYTASZ
MIDDAY [18+] | ᴅʏʟᴏɢɪᴀ ᴍɪᴅᴅʟᴇ
Romance❝A kiedy wybije południe, wspomnę cię po raz ostatni❞ Rowena niegdyś sądziła, że wystarczy złamać kilka zasad, by poczuć kontrolę nad swoim życiem. Przyszedł wreszcie czas, przez który dowiedziała się, ile prawdy w tym było. Została postawiona przed...