DO EPILOGU "MIDDAY" ZOSTAŁ: 1 rozdział
przypominam, że szepty czarnych motyli już możecie dodać do swojej biblioteki na wattpadzie, by nie przegapić premiery 23/02/2024
a teraz wiecie, co robić
Twitter: #middlewattpl
_____Niebo rozświetlone było tysiącami migoczących świateł, które odbijały się w szklanych fasadach wieżowców, tworząc magiczną mozaikę. W dali masywne drapacze chmur stawały się cieniami w ciemności, podczas gdy ulice pulsowały życiem, a rzeka Michigan mieniła się odblaskami świateł. To było jak spektakl świateł, który przykuwał wzrok i sprawiał, że czas mijał niezauważalnie.
Obserwowała z okna apartamentu świecące światła Chicago. Łza spłynęła po jej policzku, ale jej nie wytarła. Przełknęła ślinę, wiedząc, że jutro musi wrócić do Willi Głównej.
Po pogrzebie poprosiła Cadana, żeby odwiózł ją do jednego z apartamentów w centrum, a Dano powierzyła Douglasowi, który chętnie go przyjął. Nie mogła się rozpraszać psem. Nie teraz. Musiała podjąć decyzję i to jeszcze tej nocy.
Dlatego też nie wybrała się do Wili Andreas, musiała przemyśleć wszystko w ciszy. Poza tym podejrzewała, że jest tu bardziej bezpieczna niż w jakiejkolwiek willi. Mniejsza powierzchnia mieszkania i w samym centrum. Czuła się tu bezpieczniej.
I nie było tu Henry'iego.
Ona wiedziała, że to on. Wszystko składało się w całość. Przez te wszystkie próby zabicia jej, tylko sprawiał, że rodzina Russellów coraz bardziej się obawiała i w skutku – pospieszała ze ślubem.
Genialny plan – to akurat musiała przyznać. Nikt przecież by go nie podejrzewał, skoro potrzebował Roweny, by ją poślubić. A te wszystkie ataki były tak zaplanowane, żeby jej tak naprawdę nie zabić, żeby tylko tak wyglądały.
Dlatego nie musiała się obawiać, że do ślubu zginie. No chyba, że ucieknie... Wtedy nie będzie potrzebna Henry'emu i Dallas od razu by mógł ją zabić, tylko po to, żeby zranić Russellów, znów pobawić się ich strachem.
W tym wszystkim jeszcze przeżywała przecież żałobę po Isli. A tylko ona zawsze dawała jej siły. Jak teraz niby miała dać radę uciec?
Może jednak powinna zostać...
I w sumie nie chodziło tylko o Islę. Rowena pragnęła zakończyć tę erę świetności Russellów i ich kłamstw. Chciała złamać ostatnią zasadę.
Chciała pokazać światu dowody, że rodzina Russell nigdy tak naprawdę nie powinna istnieć.
To byłaby jeszcze gorsza zdrada rodziny niż ucieczka. Jednak trzeba było tak postąpić. Sprawiedliwość czasem przychodzi powoli, ale zawsze staje się jej zadość. To miała być dla Roweny finałowa złamana zasada.
Jej serce wolało inaczej. Biło dla kogoś innego.
Musiała wybrać między zemstą a miłością; sprawiedliwością a szczęściem; poświęceniem a wolnością... Musiała wybrać między rozumem a sercem.
I nieważne jak bardzo ją bolało, to moralność podpowiadała jej tylko jedną opcję. Rowena zamknęła oczy, wsłuchując się w hałas miasta. Czy aby na pewno podjęła już decyzję?
Zostawiła wszystkie pytania na później.
Usłyszała głuchy huk, po czym stęknięcie. Odeszła od okna i spojrzała na Nowego. Trzymał się za ramię, rozmasowując je, a pod jego nogami leżało pudełko. Był to karton z notatkami Isli. Według jej ostatniej woli miały one trafić właśnie do Roweny.
CZYTASZ
MIDDAY [18+] | ᴅʏʟᴏɢɪᴀ ᴍɪᴅᴅʟᴇ
Romance❝A kiedy wybije południe, wspomnę cię po raz ostatni❞ Rowena niegdyś sądziła, że wystarczy złamać kilka zasad, by poczuć kontrolę nad swoim życiem. Przyszedł wreszcie czas, przez który dowiedziała się, ile prawdy w tym było. Została postawiona przed...