3.

4.8K 168 175
                                    


Hejooo! ❤️

Ten rozdział jest krótki i chyba będzie najkrótszy w tej książce.

Nie jest jakiś super wybitny, bo będę go jutro jeszcze dopracowywać. Jak zywkle nie mogłam się wyrobić, ale jakoś mi się udało. Ogólnie to jutro zmienię w nim tą końcówkę. Tylko bardziej ją rozwinę, bo teraz nie mam na to siły, ale jak na razie to życzę wam miłego czytania! 💕💕💕💕





Może i tęczówki Vincenta teraz wyglądały na przyjazne, ale gdy powolnym krokiem, cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy szedł w moją stronę, z każdym bliższym krokiem widziałam w jego oczach przebijający się mały chłód. Jego twarz była wyluzowana, a drapieżny uśmiech nie zszedł z niej ani na chwilę.

Valencia był już prawie przede mną, kiedy niespodziewanie zerwał nasz kontakt wzrokowy i skierował go na Connora, który stał już obok.

Wtedy właśnie to zobaczyłam. Blacke mierzył go wzrokiem, a jego usta trochę się rozchyliły. Był zdziwiony i to bardzo. Jego niebieskie oczy skanowały go wzrokiem, a kiedy Vincent posłał mu złowieszczy uśmiech i skinął do niego głową, ten zacisnął szczękę.

Zmarszczyłam brwi. Nie rozumiałam tego.

Connor go znał?

Na to wygląda...

Connor i Vincent mierzyli się spojrzeniami, stojąc na przeciwko siebie. Byli sobie prawie równi, chodź Valencia był może o parę centymetrów niższy. Nie przeszkadzało mu to jednak. Zadzierał głowę, a arogancki uśmiech nie schodził z jego ust. Mój brat natomiast wyglądał jakby był trochę wkuriwony.

Nasz gość w końcu jednak odpuścił, spuścił wzrok i pokręcił głową, śmiejąc się i zagryzając wargę. Odsunął się trochę od Connora, a po chwili wyciągnął do niego rękę.

-Witaj Blacke - Connor niechętnie po paru sekundach uścisnął jego dłoń - Nic się nie zmieniłeś... Tak samo jak kilka lat temu witasz mnie tą samą miną - znów się zaśmiał.

Connorowi do śmiechu raczej nie było. Poczerwieniał na twarzy, a jego oczy ściemniały.

-Cóż... - odezwał się znowu blondyn - Smutno mi z tego powodu, ale w sumie... Ja się cieszę, że cię widzę... - uśmiechnął się, ukazując dołeczki i poklepał go po plecach.

Nie miałam pojęcia o co tu chodzi, ale z ciekawością im się przyglądałam. Modliłam się także w duchu, żeby Connor nie przyjebał temu chłopakowi, bo wygadał już tak jakby miał to zaraz zrobić.

Valencia nie poświęcał już więcej uwagi chłopakowi, a zwrócił ją na Olivie, która stała koło swojego chłopaka i przyglądała się chłopakom, tak samo jak ja.

-A ty jesteś? - zapytał mrużąc oczy, pstrykając palcem.

-Olivia Dye - odpowiedziała, uśmiechając się do niego słodko.

Blondyn znów się uśmiechnął i wyciągnął ku niej rękę. Blondynka szybko mu ją podała, a on z gracją cmoknął jej dłoń.

Byłam pewna, że gdyby Connor umiał warczeć z pewnością by to teraz robił.

Vincent Valencia odwrócił wzrok od blondynki, przenosząc go na chwilę na Connora. Nie patrzył się na niego długo, bo gdy odwrócił się znów całkiem w moją stronę jego wzrok utkwił w mojej osobie.

Niebieskie tęczówki zeskanowały mnie od góry do dołu. Nie uśmiechał się już tak, a jego wyraz twarzy był neutralny. Gdy tak patrzył na mnie dzikim wzrokiem, zagryzając wargę, poczułam się tak dziwnie.

Tylko z Elitą możesz wygrać - ELITE #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz