10.

2.7K 109 42
                                    

°•Vivienne Anderson•°

Nie miałam pojęcia co mam zrobić. Czułam strach, przerażenie... Trzęsłam się pod wpływem wszystkich tych emocji. Serce biło mi jak szalone, a oczy piekły, ponieważ za wszelką cenę powstrzymywałam łzy, co było dla mnie coraz trudniejsze...

W ramionach mocno trzymałam ciało drobnej brunetki, która nie przypominała siebie. Już nie płakała, lecz nadal z jej pustych teraz oczu spływały pojedyncze łzy. Oddech miała już nie co spokojny, chociaż nadal walczyła z tym, żeby znów nie spanikować.

Przyciskałam jej twarz do swojej piersi i masowałam jej plecy. Mój uścisk był mocny, jakbym bała się, że zaraz ktoś mi ją zabierze. Nie mogłam znieść jej cierpienia. Nie mogłam na to patrzeć. Nigdy wcześniej nie widziałam u nikogo ataku paniki. Nie miałam pojęcia co zrobić. Sama prawie go dostałam.

Adele kiedyś opowiadała mi o tym, że niegdyś praktycznie cały czas miała takie ataki. Widziałam czym są spowodowane i zrobiło mi się jej strasznie szkoda. Już wtedy, gdy Amelie, żeby ją ośmieszyć wrzuciła ten post o Adele zrozumiałam, że to przesada, że tak już dalej nie może być.

Ta dziewczyna, którą kiedyś nazywałam najlepszą przyjaciółką, która zrobiła sobie ze mnie kukiełkę... Ona była złem wcielonym... Córką Lucyfera. Każdy tak uważał, ale prawda była taka, że gdyby wiedzieli tyle co ja to... Załamaliby się. Szczególnie ci, których nazywała przyjaciółmi.

Amelie White miała swoje gorzkie tajemnice, a jedną z nich niestety kiedyś przypadkiem poznałam, jednakże dopiero ją zrozumiałam, gdy prawie mnie udusiła. Od tamtego momentu nie mogę przestać o tym myśleć. Praktycznie każdego dnia zastanawiam się czy słowa, które wtedy wypowiedziała sama sobie ubzdurałam czy naprawdę to powiedziała. Nie mogłam tego pojąć. Nikomu jednak o tym nie powiedziałam. Wszyscy myśleli tylko, że pokłóciliśmy się o to, że manipuluje moimi przyjaciółmi i mną, co doprowadziło do tego, że Amelie rzuciła się na mnie, a ja po prostu się broniłam... To nie było do końca prawdą. Nie pokłóciliśmy się tylko o to. I jej śmierć nie była po prostu spowodowana moją samoobroną. Tak naprawdę tamtego dnia, tam na tych pieprzonych schodach zapragnęłam jej śmierci i popchnęłam ją z całej jaką w sobie zebrałam.

I nigdy tego nie żałowałam, nawet na chwilę...

Nikt o tym nie widział i nie miał nigdy się dowiedzieć...

Zamierzałam wymazać to z pamięci. Chciałam po prostu zapomnieć. To i tak już nie było ważne. Jej tu nie było... Nie żyła.

Jednak kartka z pamiętnika...

Dreszcze strachu przeszły po całym moim ciele. Na chwilę przestałam oddychać.

Nie miałam pojęcia jakim cudem się tu wzięła. Nie widziałam nawet, że Amelie pisała pamiętnik. Nic nie mówiła. Prawie nic nie mówiła. Ona wiedziała o mnie wszystko, a ja o niej praktycznie nic. Widziałam tylko to, że jest psychopatką.

Przełknęłam ślinę i jeszcze mocniej przytuliłam do siebie Adele. Brunetka miała zamknięte oczy, ale jej ręce mocno oplatały moją talię. Również bała się mnie puścić. Czuła się przy mnie bezpiecznie.

Odwróciłam wzrok w stronę kartki, która leżała na podłodze niedaleko nas.

Skąd się tu kurwa wzięła?

Kto ją wysłał?

Amelie zmarchwywstała?

Poczułam chwilowy paraliż spowodowany jeszcze większym strachem. Przed oczami pojawiało mi się nieżywe ciało rudowłosej. Krew pokrywająca jej twarz i rude kosmyki włosów. W pamięci jednak najbardziej zapadł mi diabelski uśmiech, którym obdarzyła mnie jeszcze przed uderzeniem i te oczy pełne szaleństwa.

Tylko z Elitą możesz wygrać - ELITE #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz