9.

2.8K 126 36
                                    

Na wstępie zaznaczam, że rozdział jest tym najkrótszym ze wszystkich, ale taki ma być.

Będę jeszcze trochę go poprawiać.

Mam nadzieję jednak że będzie ciekawy.

Miłego czytania! ❤️

(Jak coś zdjęcie, które jest u góry jest z pinteresta i po prostu jest tylko symboliczne, nie zawiera żadnych treści związanych z tym rozdziałem)

🎀🎀🎀


Nie mogłam uwierzyć w to, że w końcu widzę szczerze uśmiechniętego Nathana, który śmieje się z żartów Connora, jak za dawnych czasów. Zachowywał się normalnie. Był taki wyluzowany. Już dawno go takiego nie widziałam. Cieszyłam się, że dał się przekonać. Cieszyłam się z tego, że pierdolony Valencia się pojawił i zaborczość Nathana zmusiła go do tego, żeby wszedł. Chciałbym, żeby już tak było zawsze. Żeby znów wrócił mój kochany, szczęśliwy Nathan Moore.

Gdy brunet musiał w końcu iść, ze szczerym uśmiechem na twarzy pożegnałam się z nim tak samo jak mój brat. On równie szczęśliwy był co i ja. Dość dawno nie widział się z Nathanem. Od pogrzebu nie rozmawiali ze sobą normalnie, a minął już miesiąc. Nigdy nie zapomnę widoku ich przytulających się tak mocno. Blacke chyba nawet się wzruszył, gdy zobaczył swojego przyjaciela.

Chwilę po wyjściu chłopaka postanowiłam położyć się na swoim łóżku. Czułam ciepło na sercu. Czułam się tak wspaniale. Niczym się nie przyjmowałam. Nie myślałam już o spotkanej u niego dziewczynie. Zazdrość minęła. Czułam, że Nathan kochał mnie i to bardzo. Ufałam mu. Nie musiałam martwić się o żadną dziewczynę, chodźby była niewiadomo jak piękna.

Moje myśli zakręciły się tylko wokół niego. W sumie tak jak zwykle. Nie mógł wyjść mi z głowy. 

Moje powieki zaczęły opadać i powoli zaczęłam przenosić się do krainy Morfeusza.

Już prawie spałam, kiedy nagle mój telefon zaczął wydawać z siebie ten cholernie irytujący dźwięk, który podniósł mi ciśnienie.

Byłam tak nastawiona na sen, że wyciągnęłam tylko rękę po urządzenie i wyłączyłam je szybko, nie sprawdzając nawet kto dzwoni.

To nic ważnego, Adele... Sen jest najważniejszy.

Nie zajęło mi to długo. Kilka minut, a już spałam jak zabita, śniąc o tak pojebanych rzeczach, że szkoda gadać.










Powoli się wybudzałam, ale znów zasypiałam. Potem znów poczułam jak ktoś mną szarpie . Nie widziałam już czy to sen czy co. Mruczałam coś pod nosem, nawet nie wiem co.

-Adele! Wstawaj do cholery! - usłyszałam chyba, któryś raz jej głos, ale teraz dużo bardziej wyraźniejszy.

Kiedy w końcu zrozumiałam, że to nie sen, jak poparzona wyprostowałam się i skierowałam swój przerażony wzrok na blondynkę, której mina wyglądała tak samo.

-Co do cholery!? - zapytałam, widząc na jej twarzy rozmazaną maskarę i czerwone napuchnięte oczy - Co ci się stało? - aż wstałam, żeby do niej podejść.

Vivienne wyglądała przerażająco. Oczy jak i jej twarzy były całe czerwone. Maskara zamiast na rzęsach, znajdowała się na policzkach. Mina dziewczyny wyrażała przerażenie.

Moje serce zaczęło mocniej bić. Co mogło się stać do cholery? Czy ktoś jej coś zrobił?

-Dzwoniłam do ciebie - oznajmiła.

Kurwa, Adele...

-Przepraszam, wyłączyłam telefon - wyznałam - Co się stało, Viv? Czy ktoś ci coś zrobił? - zapytałam zmartwiona.

Tylko z Elitą możesz wygrać - ELITE #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz