12.

2.5K 105 14
                                    

-Gdzie jest teraz ten pamiętnik? Masz go? - zapytała blondynka.

Próbowała zachować spokój, jednakże doskonale dostrzegałam to, że jest zdenerwowana. Tak samo jak ja. Ja nie ukrywałam tego, bo nie umiałam. Ręce mi się trzęsły jak cholera.

Jeśli nie Eveline to kto do cholery!?

Brunetka pokręciła głową i wzruszyła ramionami.

-Nie mam pojęcia - oznajmiła - Nie wzięłam go. Został w jej pokoju - wytłumaczyła.

Wierzyłam jej. Byłam już doskonale pewna, że to nie ona i Vivien pewnie też tak sądziła.

Jednak czy to dobrze? Niby tak, ale jednak nie... Ktoś chciał nas zastraszyć, a my nawet nie wiedzieliśmy kto to. No bo kto? Już wolałbym, żeby tą osobą okazała się Eveline...

-Mhm - mruknęła Viv, odwracając się do nas plecami.

Zakryła dłońmi twarz i zaczęła przerzucać ciężar z nogi na nogę.

Singh nijakie spojrzenie. Nie miała pojęcia o co tu chodzi. Trzymała obie ręce na dużym brzuszku i delikatnie go masowała.

Szczerze to zrobiło mi się jej szkoda po tym co powiedziała. Uraza zniknęła. Nie mogłam zrozumieć tego jak Amelie bardzo ją skrzywdziła i zniszczyła. Gorzej niż Vivien i to dużo gorzej.

-Ej dziewczyny? - odezwała się - O co chodzi? Kto was dręczy do cholery? - zapytała - Nic nie rozumiem. Kto to? - dodała.

Nie odezwałam się. Nie widziałam co odpowiedzieć.

Vivienne nawet się nie odwróciła. Olała ją. Eveline wpatrywała się we mnie i czekała na odpowiedź. Pod wpływem jej spojrzenia Spuściłam wzrok.

-Adele? Vivienne?

Blondynka odwróciła się w jej stronę i ja od razu podniosłam wzrok. Anderson westchnęła, spojrzała na ciężarną i wzruszyła ramionami.

-Nie istotne - oznajmiła - Jeśli nie ty to nic... Dzięki, że powiedziałaś nam o tym pamiętniku.

-Ale co się dzieje? Czemu się tak zachowujecie? Powiedźcie mi... Może wam pomogę - mówiała Eveline.

-Nie, to nic ważnego... Poradzimy sobie - odparła stanowczo blondynka - Nikomu o tym nie mów z łaski swojej - dowiedziała, a jej ton głosu nie był zbytnio przyjemny.

-Ale...

-Ta sprawa nie dotyczy ciebie. Poradzimy sobie - rzuciła - Lepiej się pochwal po co ci ten starzec do szczęścia potrzebny? - zaśmiała się trochę chamsko.

Eveline spojrzała na nią z niedowierzaniem. Na jej usta wpłynął niewyraźny, kąśliwy uśmiech. Odwróciła się do nas plecami, cały czas trzymając za brzuch. Zdenerwowała się i to chyba nawet bardzo.

Posłałam Viv mordercze spojrzenie. Nie mogła denerwować dziewczyny, która jak mi się wydaję była w zaawansowanej już ciąży.

Blondynka zignorowała mnie. Obserwowała z szyderczym uśmiechem dziewczynę, która po chwili odwróciła się w naszą stronę. Westchnęła, po czym spojrzała wprost w oczy Vivienne.

-Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem - Marco nie jest starcem - oznajmiła pewnie - Trzyma się lepiej niż nie jeden trzydziestolatek.

Anderson bez żadnego zawahania wybuchła głośnym śmiechem. A ja poczułam odrazę, wyobrażając sobie w głowie obraz Eveline i tego całego Stevena.

Miałam odruchy wymiotne.

Singh poczerwieniała na twarzy, obserwując Viv, jednak nie odezwała się.

Tylko z Elitą możesz wygrać - ELITE #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz