~*~
Grace Pierce była na tyle nieufną osobą, że gdyby ktoś pięć lat temu odważyłby się przed nią stanąć i zagwarantować, że jej życie choć trochę będzie układać się po jej myśli, to bezapelacyjnie zaśmiałaby mu się w twarz. Cóż i chyba słusznie by postąpiła.
Kiedy późnym wieczorem przekroczyła próg swojego niewielkiego mieszkania, które wynajmowała na przedmieściach Bostonu, zapragnęła ściągnąć z obolałych stóp wysokie buty, siąść z pudełkiem pistacjowych lodów przed telewizorem i nie martwić się, że kolejna firma odrzuciła jej podanie o staż. Jednak jak naiwna musiałaby być, gdyby dane było jej choć chwilę móc nie zaprzątać sobie tym głowy.
Pozbywała się właśnie swojego skórzanego płaszcza, słysząc natrętny dzwonek telefonu. Pchnęła w kąt zamszowe botki i wygrzebała z torebki smartfon.
– Halo? – odezwała się, przechodząc przez korytarz. Czuła, że jeśli czegoś nie zje, strawi swój własny żołądek.
– Zdajesz sobie sprawę, że od ponad godziny próbuję się do ciebie dodzwonić, kochana przyjaciółko? – Wściekły glos Nory Brown nie zapowiadał niczego dobrego. Ta blondyna nie odpuszczała nigdy i mimo, że palce kleiły jej się do lodówki, postanowiła jej się wyżalić.
– Przepraszam, wrzuciłam telefon do torebki i go wyciszyłam. Nie widziałam, że próbowałaś się do mnie dodzwonić. – Grymas wymalował się na twarzy Grace, gdy niefortunnie nadepnęła na odcisk. Chryste, jej stopy były chodzącą porażką. I to tak dosłownie. Jakichkolwiek butów by nie założyła, zawsze kończyła z bąblami. Miała ochotę się rozpłakać. – Po raz kolejny odrzucili moje podanie o staż. To już trzecia firma w tym tygodniu i chyba powoli zaczynam wątpić, że ktoś mnie przyjmie.
Po drugiej stronie, oprócz chwilowej ciszy, usłyszała ciche westchnienie przyjaciółki. Nora Brown była dla niej jak płótno dla malarza. Zarówno jak owy malarz nie rozstawał się ze swoim narzędziem pracy, Nora nigdy nie rezygnowała z Grace. Ich przyjaźń zaczęła się dekadę temu w podstawówce i najwyraźniej nie zamierzała się szybko kończyć.
– Tak mi przykro, Grace. Nie wiem, gdzie podziały się oczy tych dupków, którzy rekrutują stażystów. Przecież widziałam twoje wyniki z końcowych egzaminów. Byłaś jedną z lepszych studentek na roku.
– Najwyraźniej niewystarczająco dobrą – mruknęła panna Pierce, opadając przy tym z cichym westchnieniem na kanapę.
Gdyby tylko wiedziała jak trudne stanie się dostanie na staż, dwa razy zastanowiłaby się nad swoimi wyborami. Jej praca właśnie szła na marne, a bezsilność powoli stawała się uwłaczająca.
– Nie wiem co o tym myśleć, Nora. Może powinnam posłuchać ojca i zacząć coś z zarządzaniem. – To była ostatnia rzecz na jej liście, którą brała pod uwagę. Nienawidziła kierunku, który wymuszał na niej Rodney Pierce.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Odkąd skończyłaś piętnaście lat gadałaś o tym jak bardzo chcesz być inżynierem. Nie ma opcji, żebyś tego nie zrobiła. Chyba nie chcesz babrać się w matematycznych równankach, fakturach, a na dodatek... – zrobiła pauzę, gdyż jeszcze chwila a jej ślinianki nie wyrobią z produkcją. – Usiądź, bo to potężny argument... – Grace uniosła kąciki ust. – ... będziesz musiała użerać z przebrzydłymi, chamskimi, wysysającymi z ciebie życie i energię, klientami – odetchnęła. Ślinianki wznowiły produkcję.
– Nie zapowietrz się. – Był to chyba pierwszy uśmiech Grace tego dnia. Szczery uśmiech. – Zostało jeszcze jedno podanie, którego nie rozpatrzyli, ale patrząc na moje pasmo porażek nie zdziwię się jak na dokładkę dostanę jeszcze jedną,
CZYTASZ
between Us | 18+ Zakończone (W trakcie poprawek)
Romance,,Niebezpiecznie jest za bardzo się zapatrzyć" Przeszłość bywa brutalna i zostawia na człowieku znaczące piętno. Na Dylanie Torresie odbiła się niewyobrażalnie. Jest wycofany, chłodny, stroni od ludzi, a co najgorsze, nie potrafi okazywać zbyt wielu...