ROZDZIAŁ XXVI

767 36 4
                                    

~*~

Grace obudziła się chwilę po 5. rano. Uchyliła powieki i poczuła na sobie ciepło ciała Dylana. Odwróciła głowę i dostrzegła, że mężczyzna nadal spał wtulony w jej plecy. Musiała wstać do toalety, więc wyswobodziła się z jego uścisku tak, by go nie obudzić i ruszyła prosto w stronę łazienki. Spojrzała w lustro wiszące tuż nad zlewem i lekko się skrzywiła. Musiała zmyć w końcu ten makijaż, a raczej jego pozostałości. Namoczyła wacik i przyłożyła go do twarzy pozbywając się podkładu i tuszu do rzęs. Rozczesała potargane włosy i umyła zęby. Przemyła zaspane oczy zimną wodą i nałożyła krem nawilżający. Jezu, od razu poczuła się lepiej.

Popatrzyła na swoje ciało i przejechała palcami po szyi, na której widniały odcisk zębów Dylana i kilka malinek. Przeklęła go w duchu i obiecała mu się za to odpłacić. Wróciła do sypialni i ujrzała jego umięśnione plecy, gdyż pościel zsunęła mu się do bioder. Twarz miał odwróconą w jej stronę, więc mogła dostrzec jak kilka pasem czarnych włosów osunęło mu się na czoło. Długie rzęsy, których cień opadał na policzki, powodowały, że jego twarz wydawała się tak bardzo spokojna.

Poruszył się nieznacznie i przesunął dłonią po materacu, a gdy zorientował się, że leżąca obok Grace zniknęła, gwałtownie otworzył zaspane powieki. Pierce podeszła do łóżka i wsunęła się z powrotem pod pościel.

- Gdzie byłaś? - zapytał zachrypniętym jeszcze głosem.

- W toalecie. - przysunęła się lekko do niego i zaczęła sunąć dłonią po jego tatuażach. - Dużo ich. - zaśmiał się.

- Jak się było młodym, to się było głupim. - uszczypnęła go mocno na co syknął. - Za co to?

- Jesteś młody. - ukazał szereg perłowych zębów. - Nie mów, że jesteś stary, bo wtedy czuję się przy tobie jak gówniarz.

- Przy tobie jestem stary. - no, teraz to go kopnęła w kostkę z tych nerwów. - Jezu, ty naprawdę mnie znokautujesz.

- Bo gadasz głupoty. - przewróciła oczami. - To tylko osiem lat.

- Tylko? - naprawdę się roześmiał. Serio. I to tak głośno. Dylan, nie szalej tam. - Chyba aż.

- W sumie. - wzruszyła ramionami jakby od niechcenia. - Znajdę sobie młodszego i po problemie. - oczy mu pociemniały. - Myślisz, że któryś mnie zechce?

- Nie. - miły jak zawsze. Nie ma co.

- Nie? - zmarszczyła brwi na jego odpowiedź. - Dlaczego nie?

- Bo bym go chyba rozpierdolił. - zawisł nad nią, a ona przeniosła ręce na jego plecy.

- Jesteś zazdrosny? - jak cholera. Grace miała w głębi serca nadzieję, że choć trochę był.

- Może. - pochylił się jeszcze bardziej, a ona poczuła jego poranny wzwód na udzie. - Nie wiem.

- To się zdecyduj. - jęknęła, gdy znalazł się tuż przy jej wejściu. - Jezu, czemu ty mi to robisz?

- Co ci robię? - chwycił jej dolną wargę w swoje zęby i lekko pociągnął. - Hmm?

- Torturujesz mnie. - uśmiechnął się. - Bardzo, Dylan. - spojrzał w jej zamglone oczy.

- Kurwa mać. - zrzucił kołdrę z zszedł pocałunkami wzdłuż jej brzucha.

Chwyciła go za włosy i pokręciła głową. Zmarszczył zdezorientowany brwi.

- Nie teraz. - uniosła się na łokciach spoglądając na niego z dołu. - Spóźnimy się do pracy. - westchnął, bo miała rację. - A po drugie wszystko mnie przez ciebie boli. - roześmiał się jedynie. - A za to. - wskazała na ślad zdobiący jej szyję. - Za to ci się odegram.

between Us | 18+ Zakończone (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz