ROZDZIAŁ VII

851 47 19
                                    

Miłego rozdziału <3

~*~

Dotarcie na miejsce zajęło im dobrą godzinę. Byłoby znacznie szybciej, gdyby Nora nie wdała się z taksówkarzem w dyskusje, dotyczącą kształtu chipsów. Zatrzymały się pod rezydencją Torresów, zbierając szczęki z bruku na widok białego budynku, który ani trochę nie przypominał domu a pieprzony pałac. Wygramoliły się z auta i zaczęły podążać kamienną dróżką, wiodącą wprost do, stojącej na środku, fontanny. Z daleka było słychać już, dochodzącą z wewnątrz klasyczną muzykę.

- Kurwa, to jakaś filharmonia? - stęknęła Nora, gdyż buty dawały już o sobie znać. Czuła, jak robi jej się odcisk.

- Nie zdziwiłabym się - mruknęła Grace, gdy właśnie przekraczały próg domu. - Dylan na właśnie takiego wygląda. Tańczy do Beethovena, pieprzy się do Mozarta, a wcina kanapki z szynką i ogórkiem do Chopina. - Nora zaśmiała się tak głośno, że zwróciła uwagę wszystkich w holu.

- Sztywniaki - skrzywiła się na widok oceniających min gości. Postanowiły udawać, że ich nie widzą, a niemiłe komentarze wcale nie były kierowane w ich stronę.

Dziwne byłoby, gdyby przeszły niezauważone w tych odważnych strojach. Wyglądały jak prawdziwe, ociekające seksapilem kobiety, jednak, gdy znajdujesz się w miejscu pełnym bostońskich szych, których szare życie odzwierciedla ich wygląd, to zdecydowanie się wyróżniasz. Pewna blondynka powiedziała kiedyś bardzo ważne słowa: Ktoś musi.

Wnętrze domu spowodowało, że obie zaczęły dusić się z zachwytu. Nigdy nie widziały takiego luksusu. Nora dostała ataku kaszlu, a Grace prawie skręciła kostkę, przez sandałki na słupku. Poczuła, jak przyjaciółka szarpie ją za ramię. Zerknęła na nią zdezorientowana. Nora skinęła jej głową w kierunku nikogo innego jak Dylana Torresa. Cóż, Grace musiała przyznać, że gdyby go aż tak nienawidziła, mogłaby stwierdzić, że wygląda zaskakująco dobrze.

- Weź ty mi wytłumacz, jak on to robi, że wygląda właśnie tak? - spytała Brown, zawieszając wzrok na Dylanie.

- Nie rób z siebie buldoga.

- Ha, ha. - Wzięła Grace pod ramię, gdyż zaczynała palić ją pięta. Miała ochotę ściągnąć te buty teraz. - Kurewsko zabawne. Ty patrz... - wbiła Pierce łokieć w żebra. Syknęła. - Kawior! Zawsze chciałam spróbować - pisnęła. W sekundę znalazła się przy bufecie, a w drugiej wpychała już do buzi koreczka. - Orz w jeżyka, jakie to niedobre! - powiedziała z pełnymi ustami.

- Nora, nie! - Chciała ją powstrzymać, ale było już za późno. Brown wypluła zawartość buzi i odłożyła z powrotem na swoje miejsce. Boże, czasem naprawdę była obrzydliwa.

- Chodź, nikt nie zauważy. - Grace nie pokusiła się o komentarz. Zamknęła usta i przymknęła powieki. Brak słów.

Powlekła się za przyjaciółką w stronę parkietu, gdy niespodziewanie na ich drodze stanęła niższa od nich brunetka. Zdawałoby się, że była w podobnym wieku. Grace za późno się zorientowała. Wpadła na swoją przeszkodę, lekko ją przy tym popychając.

- Przepraszam nie zauważałam pani. - Złapała dziewczynę za przedramię, aby ją przytrzymać. Uśmiechnęła się z wdzięcznością.

- Och, nie szkodzi. Dalia. - Nieznajoma podała rękę Grace. - Jestem Dalia.

- A tak jasne. Grace Pierce - odwzajemniła uśmiech. - A to Nora. - Wskazała na przyjaciółkę, która bez wahania przytuliła siostrę Dylana.

- Zajmujesz się inżynierią? - spytała zaciekawiona panna Pierce.

between Us | 18+ Zakończone (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz