ROZDZIAŁ XVII

762 45 5
                                    

Miłego czytania <3

~*~

Dylan chodził wkurzony od wtorku, a przyczyną całej jego złości był nikt inny jak jego nieznośna stażystka. Nawet nie widział, w którym momencie z wtorku zrobiła się sobota. Zwykle nie przywiązywał uwagi do dni tygodnia, jednak ten wieczór nie był dla niego aż tak bardzo obojętny (choć starał się sobie wmówić, że jest odwrotnie). Grace Pierce miała randkę. Zacisnął mocno żuchwę, a krew w jego żyłach zaczęła płynąć niebezpiecznie szybko. Zaczynało go to irytować. Dlaczego w ogóle go to obchodziło? To tylko jego pracownica. Ma mnóstwo innych pracownic, których sposób spędzania weekendu absolutnie go nie interesował. Próbował nawet zaszyć się w swoim gabinecie jak miał w zwyczaju to robić niemal codziennie, jednak bezskutecznie. Dostawał szału, gdy w jego głowie kilkukrotnie pojawił się obraz Pierce w seksownej sukience, która chwilę potem dołączyła do koszuli nieznajomego. Zaczął oddychać coraz ciężej. Kurwa. Czuł się bezradny. Zdystansowała się, dokładnie tak jak sobie tego zażyczył, jednak nie sądził, że będzie o nią... Nie, niemożliwe. Dylan Torres nie bywał zazdrosny, a więc tak oto w ten sposób siedział, wpatrując się w laptop przez bite dwie godziny. Miał nadzieję, że Pierce była już w domu.

Do łóżka położył się chwilę po północy, lecz jego myśli nie były dla niego litościwe. Intryga Grace nie dawała mu spokoju. Co takiego w sobie miała, że nie potrafił o niej nie myśleć? Popchnięty zaborczością, był gotowy nawet na skontaktowanie się z Brown. Chciał wiedzieć, gdzie, do cholery, była ta pieprzona randka. Nie zrobił tego z bardzo prostej przyczyny. Duma mu nie pozwoliła.

Otworzył gwałtownie oczy, kiedy huk tłuczonego szkła rozniósł się echem po korytarzu. Zmarszczył brwi. Nie spodziewał się tu nikogo o tej porze. Nikt nie miał wstępu do jego mieszkania, oprócz Doriana, który był tu stałym bywalcem, w szczególności po imprezie. Gdzieś trzeba wytrzeźwieć, prawda? Wiedział, że tego wieczoru był z Norą, więc raczej darował sobie dużą dawkę alkoholu. Wiadomo, ktoś musiał jej pilnować. Tak na wypadek, gdyby zachciało jej się sprintu po parku.

Odsunął pościel na bok i podniósł się z łóżka. Zimne panele w nieprzyjemny sposób połaskotały jego gołe stopy, a ostre światło, które rozbłysnęło nad jego głową, poraziło go w oczy. Przeszedł w stronę salonu, ostrożnie stawiając kroki. Jego apartament był zabezpieczony, jednak nie miał pewności, co do... Przystanął. Zastanawiał się czy aby przypadkiem nie ma jakichś paranoi, jednak, gdy do jego uszu dotarł cichy chichot, zdał sobie sprawę, że nie. Grace klęczała na czworaka tuż obok zbitego wazonu. Spuściła głowę w dół, przez co jej kasztanowe włosy szorowały teraz po podłodze. Wbiło go w posadzkę. Naprawdę myślał, że nic go w życiu już bardziej nie zdziwi, lecz zapomniał, że przybrało ono naprawdę intersujący zwrot akcji od momentu, w którym po raz pierwszy ujrzał jej oczy.

Przełknął głośno ślinę na widok jej krągłych bioder, które opinał satynowy materiał bordowej sukienki. Wyglądała dokładnie tak samo jak w jego wyobraźni.

– Grace? – Z trudem uniosła głowę ku górze. Odrzuciła ją w tył, aby pozbyć się włosów, które wchodziły jej do oczu i ust. – Mogę wiedzieć co ty, do diabła, robisz w moim mieszkaniu w środku nocy?

– Przyjechałam sobie – wybełkotała. Chyba napotkała kolejny problem. Oprócz tego, że trzy razy zblokowała windę, gdyż zamazywały jej się cyferki, to teraz wypadałoby jeszcze podnieść się z podłogi.

– Piłaś – stwierdził, kucając tuż przy niej. Wyciągnął dłoń do jej twarzy i odgarnął z jej policzka grubego loka.

– Ociupinkę. – Zbliżyła do siebie kciuk i palec wskazujący, aby zademonstrować mu jak mało wypiła. No, na pewno nie tyle. – Pomożesz mi wstać, bo obawiam się, że mogę nie podołać.

between Us | 18+ Zakończone (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz