ROZDZIAŁ XIX

861 39 9
                                    

~*~

Dylan właśnie siedział przy rodzinnym stole. Diana Torres dbała o to, by ich rodzina spotykała się średnio raz w miesiącu na rodzinnym obiedzie. Lubiła mieć wszystkie dzieci przy sobie. Tak, więc oto w ten sposób Dalia, skacowany, po wczorajszym wypadzie, Dorian oraz wściekły Dylan, zasiedli razem z rodzicami do wspólnego posiłku.

Dorian nie przełknął praktycznie nic, gdyż ból głowy mu na to nie pozwalał. Dylan także był nieobecny, jednak jego powód nie miał procentów, a niebieskie oczy.

- Wiecie, że wielkimi krokami zbliżają się pięćdziesiąte piąte urodziny waszego ojca. – Dylan zerknął na matkę wyrwany ze swoich myśli. – Postanowiliśmy urządzić je w naszej rezydencji.

- Cudowny pomysł. – odezwała się Dalia. W porównaniu do swoich braci, była zaangażowana w rodzinne spotkanie.

- Dylan? – Diana Torres zwróciła się do najstarszego syna. – Jesteś nieobecny.

- Wybacz. – odchrząknął i poprawił rękawy marynarki. – Mam dużo na głowie w ostatnim czasie.

- Raczej masz kogoś na głowie. – Dorian nagle postanowił zaangażować się w rozmowę, na co Dylan miał ochotę rzucić w niego nożem przez stół, prosto w jego głowę. Ja bym rzuciła.

- Och. – pisnęła podekscytowana pani Torres. – Czy to jakaś kobieta?

- I to jaka. – Dorian posłał Dylanowi cwaniacki uśmiech, a on wyszeptał mu ciche ,, Zajebię cię" – Piękna kobieta.

- Chcę ją poznać. – matka posłała mu najmilszy uśmiech na jaki było ją stać. Miała nadzieję, że jej syn w końcu się ożeni. – Jestem coraz starsza. Chciałabym jeszcze pobiegać za wnukami o własnych nogach. – Dorian prawie spadł z krzesła ze śmiechu, a Dylan zachłysnął sokiem.

- O bracie. – wytarł dłonią kąciki oczu. – Ty jako ojciec. Chcę to, kurwa, zobaczyć.

- Ty pewnie zapomniałbyś, że w ogóle masz dziecko. – wtrącił się po raz pierwszy tego dnia do rozmowy Antonio. – O ile w ogóle byś wiedział, że je masz.

- Bez przesady. – oburzył się Dorian. – Wiem, co to antykoncepcja.

- Gratuluję synu. – Antonio upił łyk wody. – Przynajmniej tyle.

- A więc? – Boże, Dylan nie masz już możliwości ucieczki. – Przyprowadzisz ją?

Dylan poluzował krawat. Nie wiedział co ma robić. Nie przyprowadzał do domu żadnej kobiety oprócz niej. Ona była jedyną dziewczyną, jaką przedstawił rodzicom. Miała być jedyną w jego życiu. A teraz oni chcieli poznać Grace. Panika rosła w jego organizmie. Myśl, że mogła zająć jej miejsce, zaczynała go przerażać, tak samo jak to, że on czasem też łapał się na tym rozwiązaniu.

- Nie sądzę, żeby chciała ze mną przyjść. – odpowiedział po chwili.

- Och. – smutek zagościł na twarzy Diany. – Zdradź chociaż jak jej na imię. – Dylan wbił w matkę swoje spojrzenie, a potem przeniósł je na ojca, który najwyraźniej także zaciekawiony był całą tą sytuacją.

- Grace. – odchrząknął i upił łyk soku, gdyż zaschło mu w ustach. – Nazywa się Grace.

- To ta twoja stażystka? – Dorian chciał uściskać siostrę za to pytanie. – Poznałam ją na przyjęciu kilka tygodni wcześniej. Jeśli to ona, masz dobry gust, bracie. – Dylan posłał jej blady uśmiech.

- Stażystka? – Antonio popatrzył na syna z wyczekiwaniem. – Wiesz, że nie wchodzi się w relacje z pracownikami.

- Wiem. – doskonale wiedział, ale gdy była blisko dostawał szału.

between Us | 18+ Zakończone (W trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz