10. Pierwszy pocałunek

157 42 61
                                    

Czerwiec 93

AGNIESZKA

Piosenka się skończyła, Michał odprowadził mnie do stolika i wyszedł na dwór. Usiadłam na swoim miejscu, żeby napić się wody i ochłonąć...

— No, siostra, powiem ci, że igrasz z ogniem — Igor oczywiście musiał mi podokuczać. — Chyba że to miłość?

— Do zakochania to jednak jeszcze daleko — powiedziałam i uśmiechnęłam się do siebie.

— Ale "krew nie woda", co nie? Wystarczy romantyczna muzyka, przystojny kolega i reakcje ciała wymykają się spod kontroli?

— A ty braciszku nudzisz się, że tak mnie obserwujesz? — chciałam zmienić temat rozmowy.

— Muszę cię pilnować.

— Nie musisz. Radzę sobie.

— Właśnie widziałem! — odpowiedział, śmiejąc się pod nosem. — O, idzie twój Romeo, musiał wyjść na dwór, żeby oddech na powietrzu wyrównać.

— Cicho głąbie! — warknęłam do brata i lekko uderzyłam go w ramię, a on ponownie się cicho zaśmiał.

Michał wrócił na salę i stanął obok naszego stolika.

— Ja chyba już się pożegnam — powiedziałam do niego. — Muszę zachować resztki sił na drugi dzień wesela. Igor, idziesz do domu? — zwróciłam się do brata.

— Nie, ja jeszcze chwilę zostanę — odpowiedział mój brat, a jego mina wskazywała, że nawet jakby miał zamiar już iść do domu, to i tak nie poszedłby ze mną w tym momencie.

— Odprowadzę cię — powiedział Michał.

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy. Drogą na skróty było do mnie bardzo blisko, nie więcej niż trzysta metrów. Szliśmy obok siebie przez dłuższą chwilę bez słowa. To było dziwne i niepodobne do nas.

— Nie zimno ci? — zapytał Michał i objął mnie ramieniem.

Postanowiłam wziąć byka za rogi.

— Po tym ostatnim tańcu, wcale! Ale może tobie jest zimno? — zapytałam i objęłam ramieniem jego plecy.

Michał nic nie odpowiedział, ale nie cofnął ręki. Szliśmy w milczeniu, objęci. Bardzo to było miłe i takie naturalne! Ponownie poczułam mrowienie w całym ciele. Dobrze mi było z Michałem, ciągnęła mnie do niego jakaś siła, jakby magnes. Nigdy wcześniej nie czułam niczego podobnego do żadnego chłopaka. Miałam ochotę mocniej przytulić się do niego, ale ciągle pamiętałam jego słowa, o koleżeńskim charakterze naszego wspólnego udziału w weselu Ewy.

Byliśmy już przy moim domu. Na dworze było ciemno, niewielkie światło rzucała tylko lampa sprzed mojego domu. Zatrzymaliśmy się. Michał puścił moje ramię i stanął naprzeciwko.

— Po tym ostatnim tańcu myślę tylko o tym, co zrobić, żeby zatrzymać na dłużej, to co się wtedy wydarzyło — powiedział.

— Tak? — słowa z trudem przecisnęły się, przez zaciśnięte gardło.

— Mh... i mam nawet pewien pomysł...

Michał podniósł rękę i położył dłoń  z boku mojej głowy, a później wsunął ją pod włosy, obejmując całą dłonią moją szyję. Poczułam dreszcze i falę gorąca, która zalewała moje ciało. Michał przesunął dłoń w kierunku mojego policzka, dotknął kciukiem moich ust, a później pochylił głowę i pocałował mnie. To był bardzo delikatny pocałunek, czułam, jak całuje moją górną wargę, później dolną, rozchyliłam usta i też zaczęłam całować jego usta.

Nie miałam wielkich doświadczeń w temacie pocałunków, kilka razy, bez przekonania, pozwoliłam się komuś pocałować, ale tym razem, to było zupełnie coś innego!

Nie musiałam zastanawiać się co i jak robić, całkowicie poddałam się doznaniom, instynktowi. Nasze usta pasowały do siebie, były delikatne, nie spieszyły się. Smakowaliśmy je i było to niezwykle przyjemne uczucie. Poczułam język Michała, który dołączył do smakowania i pieszczenia moich ust. Na chwilę nasze języki się zetknęły. Moje ciało zareagowało na to doznanie silnym podnieceniem, w podbrzuszu czułam fale, które przechodziły jedna po drugiej. Serce zaczęło mi mocno bić. Nawet nie wiem kiedy objęłam Michała i teraz moje dłonie przesuwały się po jego plecach. On wplótł palce swojej dłoni w moje włosy, a drugą ręką przycisnął mnie do siebie tak blisko, że bez problemu mogłam poczuć, jak bardzo jest podniecony. Całowaliśmy się powoli i namiętnie, z czasem coraz śmielej, nie mogliśmy przestać.

Nie wiem, ile trwał ten pocałunek. Czas przestał istnieć... W końcu nasze usta się rozłączyły, kręciło mi się w głowie, Michał mocno przytulił mnie do siebie. Po chwili, bez słowa, podniósł moją dłoń i położył ją na swojej klatce piersiowej, na sercu. Ja zrobiłam to samo z jego dłonią. Położyłam ją tuż pod swoją lewą piersią. Nasze serca biły bardzo mocno.

— Pójdę już — powiedziałam po jakimś czasie.

— Mh... Wiesz? Będę tęsknił — powiedział z uśmiechem, miękkim głosem i dotknął mnie do włosów. — Przyjadę do ciebie około trzynastej, dobrze?

— Będę czekała! Dziękuję za cudowny dzień, nie spodziewałam się, że będzie taki przyjemny!

— Wierz mi, ja też się tego nie spodziewałem!

W domu szybko się umyłam i wślizgnęłam do łóżka. Czułam się błogo, z ust nie schodził mi uśmiech. Na wargach ciągle czułam pocałunki Michała. Nawet przez sekundę nie przypuszczałam, że tak skończy się ten dzień! Myślałam, że nie będę mogła spać, ale zasnęłam szybko i mocno.

MICHAŁ

Jakby to ode mnie zależało, nie wypuściłbym jej z objęć do rana! Jak ona smakowała, jak pachniała, jak dobrze było ją dotykać! Samo wspomnienie rozpalało mnie! Przed czym ja się broniłem tyle czasu?

"Agnieszka to dziewczyna z pierwszej ligi. — myślałem — Jest śliczna, ma piękne ciało i klasyczną urodę. Do tego jest miła, uśmiechnięta, zawsze wie, co powiedzieć. Rozmawia mi się z nią jak z nikim, lubię spędzać z nią czas, odcina mnie to od całego świata! Fizycznie ona pasuje do mnie idealnie, a gdy jestem blisko niej, to po prostu odlatuję! Byłem ślepy i głupi, że dopiero teraz to zauważyłem!'

Pół nocy wyobrażałem sobie, że jesteśmy razem, a ja ją  przytulam, całuję, rozbieram i kocham się z nią. Nigdy wcześniej nie czułem tak silnego pociągu fizycznego do żadnej, konkretnej dziewczyny!

" Nie mogę tego spieprzyć, ona musi być moja!"

Nie miałem do tej pory dziewczyny, co nie oznacza, że nie byłem doświadczony. Na imprezach, zwłaszcza studenckich, nie raz zdarzało mi się całować z dziewczynami, dobrze, za pomocą rąk poznałem tajemnice damskiego ciała, a seks był na wyciągnięcie ręki. Zazwyczaj było to po alkoholu i bez większego zachodu. Sam nie inicjowałem takich sytuacji, to dziewczyny uwodziły mnie i ciągnęły do łóżka. Z przekory, często odmawiałem, ale zdecydowanie nie byłem już prawiczkiem, czasami, wiele razy, pozwalałem im i sobie na wszystko.

"Teraz jest inaczej. Teraz to ja chcę ją mieć." — pomyślałem i zadowolony uśmiechnąłem się do siebie.  

Jak TRZY połówki jabłka. Część Pierwsza.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz