16. Ognisko

137 34 163
                                    

Sierpień 93

KRZYSZTOF

W jeden z sierpniowych wieczorów, do domu, z zamiarem nocowania przyjechali Adam z Magdą. Dobrze wiedziałem, że obydwoje byli ciekawi dziewczyny Michała, chcieli ją bliżej poznać.

— Zrobimy sobie rodzinną imprezkę! — zarządził Adam.

— Ale nie w domu! — dodała Magda — Za ładna pogoda jest dzisiaj. Zorganizujmy wieczór w plenerze!

— Może rozpalimy ognisko? — zaproponowałem.

— Albo jak zwykle, posiedzimy wygodnie na tarasie, przy grillu? — powiedziała Magda.

Mieliśmy w ogrodzie miejsce na ognisko, z paleniskiem, specjalnym rusztem i pozostałym sprzętem, który pozwalał pichcić na ogniu, ale od dawna nie używaliśmy go. Wszyscy woleli wygodne grillowanie na tarasie.

— Agnieszka, co wolisz? — Adam zwrócił się bezpośrednio do dziewczyny brata.

— Ja się dostosuję do głosu większości. — odpowiedziała — Swój głos oddaję na ognisko!

— Czy ja wiem? — droczył się z Agnieszką Adam — Wszystkie ubrania przejdą nam dymem.

— Popatrz na zalety: ciepełko, ogień. Jest w tym jakaś magia, ale nie upieram, absolutnie! — powiedziała Agnieszka.

— Dzisiaj będzie ognisko! — Michał nawet nie chciał słyszeć o siedzeniu na tarasie i natychmiast poszedł rozpalić ogień.

— On już jest pod pantoflem? — śmiał się Adam.

— Daj spokój. — powiedziałem ugodowo do syna — Chodź, pomożemy Michałowi!

Ucieszyłem się z takiego obrotu sytuacji, bo też bardzo lubiłem ogień, a płonące ognisko zawsze przywoływało u mnie wspomnienia dawnych, studenckich czasów.

Bardzo miło było mieć całą rodzinę, powiększoną o partnerki synów, obok siebie. Magda i Agnieszka, tak jak się spodziewałem, szybko złapały ze sobą dobry kontakt. Przynosiły z domu różne potrawy, napoje, talerzyki, ustawiały wszystko na stoliku i cały czas rozmawiały ze sobą, ciągle się śmiały.

Magda była sympatyczną, pewną siebie dziewczyną. To rodzina wyposażyła ją w tej cechy. Pochodziła z Lublina, była jedynaczką, której nigdy niczego nie brakowało. Wyrastała w poczuciu wyjątkowości, od dziecka korzystała ze wszystkich możliwości jakie oferuje duże miasto. Wiele razy opowiadała nam o zajęciach tańca, śpiewu, grania na instrumentach, wyjazdach językowych, letnich szkołach żeglarstwa i zimowych obozach narciarskich. Jej rodzice odziedziczyli niewielką nieruchomość w centrum miasta. Wynajmowali ją za niezłe pieniądze kilku kancelariom prawnym. Dzięki temu, mimo urzędniczej pracy, żyli wygodnie i było ich stać na inwestowanie w córkę. Magda była przyzwyczajona do korzystania z życia i ceniła mojego syna za to, że interesuje go wygodne życie, w dostatku. Tworzyli zgodną parę.

Adam to przysłowiowy samiec alfa, stworzony do przywództwa. Tym razem również, jak zwykle, przejął dowodzenie, brylował, prowokował, celowo wygłaszał kontrowersyjne opinie, ale Agnieszka szybko się w tym zorientowała i z wdziękiem i inteligencją, bez cienia skrępowania, rozbrajała wszystkie pułapki, jakie Adam na nią zastawiał.

— Adasiu — śmiała się Magda — Agnieszka, to inteligentna bestia, twoje sztuczki nie robią na niej wrażenia, nie masz z nią najmniejszych szans! Raczej pomódl się, żeby to ona nie przejęła teraz pałeczki i nie zaczęła ciebie przepytywać.

Widziałem, że Magda szybko, intuicyjnie przekonała się do Agnieszki i zaczęła zachowywać się, jakby ona i Agnieszka były duetem, siostrami w tej samej sytuacji, działającymi wspólnie, ramię w ramię.

Jak TRZY połówki jabłka. Część Pierwsza.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz