38. Po maturze

97 31 61
                                    

Maj 94

AGNIESZKA

Im więcej miałam stresów, niepokoju w sobie, złych myśli, tym więcej się uczyłam, bo tylko w nauce potrafiłam zatracić się i odciąć od świata. Dzięki temu maturę zdałam śpiewająco. Byłam pewna, że z takimi wynikami zostanę przyjęta na studia tam, gdzie mi zależało, na Uniwersytet Szczeciński i moją wymarzona Botanikę. W tej sytuacji przestało mnie interesować studiowanie Biologii w Lublinie. Byłabym narażona na zbyt częste, przypadkowe spotkania z Michałem i jego rodziną. Chciałam uciec, oddalić się od nich. Potrzebowałam wyjechać z mojej wsi.

Zaraz po maturach obchodziliśmy z Igorem nasze dziewiętnaste urodziny. Rano poszłam do kuchni i zastałam tam rodziców z wielkim bukietem kwiatów.

— To dla mnie? — zawołałam ucieszona — Ale piękny bukiet! Od razu mówię, że nie podzielę się nim z Igorem! Dziękuję bardzo, jesteście kochani! Nie trzeba było, musiał dużo kosztować.

Wzięłam od mamy kwiaty, wtuliłam w nie twarz. Bukiet był piękny, kolorowy, pachnący i bardzo duży. Rodzice nic nie mówili, patrzyli na siebie, a w ich spojrzeniu było zakłopotanie, niepokój, coś dziwnego.

— O co chodzi? — zapytałam, przyjrzałam się rodzicom wpatrującym się w kwiaty i w jednej chwili zrozumiałam wszystko — Nie wy kupiliście ten bukiet?

— Nie — powiedziała mama — Przed chwilą przyniósł je kurier. Są od Michała.

Odłożyłam bukiet na stół. W jednym momencie zmienił mi się nastrój, wróciło to okropne uczucie, z którym walczyłam od wielu tygodni, mieszanka lęku, wstydu, poczucia krzywdy i braku wiary w siebie.

— Co z nimi zrobić, wyrzucić je? — zapytał tata.

— Nie! — odpowiedziałam zdecydowanie — Kwiaty niczemu nie są winne, są takie ładne! Ale nie chcę ich w domu. Zaniosę je babci, ona bardzo lubi kwiaty, ucieszy się!

— Moja mądra córeczka! — powiedział tata.

— Wszystkiego najlepszego Agniesiu! — dodała mama i przytuliła mnie — Jesteś najlepsza, nie zmieniaj się!

— Te kwiaty są od nas dla ciebie! — tata wręczył mi piękny bukiet konwalii z naszego ogródka.

— Dziękuję! Są idealne! Kocham was!


Na wieczór zaprosiliśmy znajomych na imprezę do domu, a około północy wszyscy razem poszliśmy na zabawę wiejską. Szczerze mówiąc, ja nie chciałam iść, ale zostałam niemal siłą wyciągnięta z domu! Za sprawą bukietu od Michała nie mogłam odpędzić od siebie myśli i wspomnień, a nawet tęsknoty za moją utraconą miłością. Przypomniało mi się, że niemal równy rok temu, na zabawie, Michał zaprosił mnie na wesele Ewy, od którego zaczęło się całe moje szczęście, a później nieszczęście.

Nie byłam na zabawie od dawna, od wielu miesięcy. Brakowało mi tańców, muzyki, ale nawet na chwilę nie udało mi się wyluzować, zapomnieć o smutku. 

MICHAŁ

W dniu urodzin Agnieszki upiłem się. Powinienem być dzisiaj z nią, rozpieszczać ją, kupić jej wielki bukiet kwiatów i wyjątkowy prezent, bawić się z jej znajomymi. A za parę dni powinniśmy świętować rocznicę naszego związku, bo ja zakochałem się w niej już pierwszego dnia, w czasie naszego pierwszego, wspólnego spaceru.

Tymczasem siedzę sam w domu i nic nie mogę zrobić. Byłem pewien, że nie rozstanę się z Agnieszką nigdy, że spędzę z nią całe życie, a nie przetrwaliśmy nawet roku i to wyłącznie z mojej winy!

Jak TRZY połówki jabłka. Część Pierwsza.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz