chapter 51

674 42 85
                                    

"nie to niemożliwe to nie może być prawda", wyszeptał jeongin mając załzawione oczy, "nie płacz wszystko będzie dobrze", wyszeptał chan przyciągając młodszego do uścisku.

"No zrób coś do cholery tam jest seungmin on potrzebuje pomocy!", krzyknął nagle han co było złym pomysłem bo od razu pięciu strażników skierowało w niego swoje pistolety.

"Zostawcie go", wymamrotał minho bo changbin nie był w stanie nic z siebie wydusić, po prostu stał wpatrując się w ziemię i analizując co się stało.

Hyunjin widząc że Felix próbuje powstrzymać płacz rozglądnął się czy nikt nie widzi po czym mocno go przytulił, "jeśli chcesz to płacz nie powstrzymuj tego...jeśli będą mieć do ciebie mniejszy szacunek to ich zabije".

Seo przełknął ślinę nie wiedząc co zrobić, czy miał rozkazać swoim ludziom żeby poszli i go wyciągnęli, ale co martwe ciało?.

Zanim jednak seo się zorientował drzwi domu otworzyły się z głośnym hukiem jednocześnie wypuszczając dym ze środka.

A zaraz potem wyszedł z nich seungmin który zakaszlał przez dym i zaczął iść trochę się kiwając.

Kim podniósł wzrok ale w chwili gdy to zrobił zakręciło mu się w głowie przez co zaczął upadać a changbin widząc to od razu do niego podbiegł łapiąc go i upadając na kolana jednocześnie trzymając młodszego w ramionach.

"Nic ci nie jest?, boli cię coś?, zostałeś ranny?", zadawał pytania uśmiechając się że jednak chłopak przeżył, ale w jego oczach gromadziły się łzy, "m-mam to...z-znalazłem".

Seungmin wyciągnął coś z kieszeni i jak się okazało był to pendrive który i tak był w środku pusty, "udało mi się?".

"Tak udało ci się", wyszeptał gładząc go delikatnie po włosach, "nawet niewiesz jak się cieszę że nic ci nie jest".

"Seungmin!", ktoś krzyknął a zaraz obok tej dwójki przykucnął zapłakany han, "ty kretynie jak mogłeś mnie tak wystraszyć myślałem że już umarłeś".

"Nic mi nie jest przecież żyje", wyszeptał dość słabym głosem, "ale mogłeś zginąć".

"Nie możesz mnie tak zostawić...dlatego uważaj na siebie...o boże co ci się stało w twarz?".

"Nie bój się to nawet nie jest moja krew", jisung rozszerzył oczy, a changbin prychnął wycierając krew z policzka kima.

★(⁠°⁠ ⁠۝ ⁠°⁠)★

"Wejdź", powiedział odkładając papiery, "seungmin niema żadnych obrażeń ale podałem mu leki uspokajające bo był trochę wystraszony".

Changbin skinął głową wracając do papierów, "niechcesz się z nim zobaczyć?", chłopak podniósł wzrok, "po co?".

"No żeby z nim porozmawiać i spytać jak się czuje", changbin odłożył papiery, "jeongin o co ci chodzi?".

Chłopak westchnął i usiadł na przeciwko brata, "czujesz coś do seungmina?", starszy zmarszył brwi, "co?".

"Czy on ci się podoba?", zapytał ponownie, "czemu zadajesz mi takie głupie pytania?...oczywiście że nie".

"Gdybyś nic do niego nie czuł to byś się tak o niego nie martwił widziałem jaki byłeś zestresowany gdy bomba wybuchła".

"Martwiłem się bo to mój nowy strażnik...widzę że jest w tym dobry dlatego nie chciałem go stracić bo będzie mi potrzebny".

"Nie chciałeś go stracić bo ci się podoba", changbin westchnął, "jeongin nie denerwuj mnie....nie podoba mi się jest moim strażnikiem i tyle".

Yakuza| Seungbin, Minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz