chapter 57

597 38 26
                                    

Oboje dosyć szybko się ocknęli przez co robili awantury w furgonetce chcąc się wydostać, nawet chcieli z niej wyskoczyć.

"Szef kazał was przywieź całych więc się uspokójcie do cholery!", krzyknął jeden z mężczyzn, "to gadaj kim jest wasz szef", powiedział seungmin próbując wyrwać się z lin.

"Nie możemy powiedzieć a teraz siedzieć cicho bo dostaniecie leki nasenne!".

"Wypuść nas!", krzyknął han przez co jeden ze strażników go spoliczkował a seungmin od razu go kopnął, "ty gówniarzu chcesz dostać?!".

"Uspokój się jeśli szef się dowie że ich uderzyłeś to będziesz miał przejebane", poinformował go mężczyzna za kierownicą.

Po chwili dotarli w odpowiednie miejsce, ale nic nie widzieli bo szyby samochodu były czarne a mężczyźni zawiązali im jakieś szmatki przez co nic nie widzieli.

"No idź", powiedział strażnik trzymając kima za ramię, a gdy weszli do środka seungmin i jisung zaczęli się coraz bardziej stresować.

"Co teraz z nami zrobicie?", zapytał kim, "zaprowadzimy was do szefa", zaraz potem zaczęli iść po schodach i w stronę jakiegoś pomieszczenia pilnowanego przez dwóch strażników.

"Szef chce tylko z nim rozmawiać", wskazał na seungmina który nie wiedział co się dzieje.

"O co chodzi?", zapytał cicho seungmin próbując się wyrwać ale zanim się zorientował został wrzucony do środka.

"Ostrożnie z nim!", krzyknął mężczyzna siedzący przy biurku, chłopak ściągnął szmatke z oczu i niepewnie podniósł wzrok a gdy tylko to zrobił od razu wstał.

Rozszerzył oczy zdając sobie sprawę kim jest osoba po czym jego oddech zaczął przyspieszać, "changbin".

Chłopak siedzący na fotelu uśmiechnął się po czym ostrożnie wstał i podszedł do młodszego.

Po chwili seungmin nie wytrzymał i uderzył starszego w ramię, "ty kretynie jak mogłeś mi to zrobić!", krzyknął kolejny raz go uderzając.

"Czemu nie odbierałeś?!, mówiłeś że nie będzie cię tydzień!, minęły cztery kurwa tygodnie więc dlaczego do cholery-", młodszy przerwał gdy został przyciągnięty do uścisku.

Po chwili seungmin zaczął płakać mocno go przytulając, "cz-czemu nie odbierałeś i-", znowu przerwał gdy poczuł usta changbina na swoich.

Na początku był w szoku ale szybko odwzajemnił pocałunek kładąc jedną rękę na policzku starszego a drugą na jego ramieniu, podczas gdy jedna ręka seo była owinięta wokół jego talii a druga z tyłu głowy młodszego.

"Przepraszam", powiedział changbin gładząc seungmina po policzku po tym jak się od siebie odsunęli.

"Tęskniłem", powiedział kim przytulając się do chłopaka, "ja też".

"Dlaczego nie było cię przez tak długi czas?", zapytał młodszy wciąż go przytulając, "napadli na nas".

Seungmin podniósł wzrok, "co?", zapytał na co changbin westchnął, "mieliśmy się spotkać ze sprzedawcą broni...ale ktoś na nas napadł niektórzy z nas zostali ranni dlatego przez ten czas siedzieli w Japonii aby chodź stanąć na nogi a potem wrócić do Korei...dlatego tak długo mnie nie było".

"Zostałeś ranny?", seo uśmiechnął się i pogłaskał go po policzku, "tylko trochę nie przejmuj się tym".

Kim skinął głową i przytulił się do niego, "myślałem że już się mną znudziłeś i mnie zostawiłeś".

Changbin szybko się odsunął patrząc na chłopca w swoich ramionach, "czemu tak mówisz?, czemu w ogóle mogłeś o czymś takim pomyśleć?", młodszy wzruszył ramionami.

Yakuza| Seungbin, Minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz