Pov seungmin
"Miałeś wczoraj trening?", zapytał jisung na co westchnąłem kręcąc głową, "changbin powiedział żebym jeszcze jeden dzień odpoczął i powiedział że jeśli zauważyłbym kogoś podejrzanego to mam do niego dzwonić"."Masz jego numer?", skinąłem głową kładąc ją na stoliku, "jak pierwsza noc w domu minho?".
Chłopak lekko się zaczerwienił przez co rozszerzyłem oczy zdając sobie sprawę co mogli zrobić, "chyba niechcesz mi powiedzieć że-", przerwał mi, "oczywiście że nie!".
"Spokojnie ja tylko pytałem", podniosłem ręce w geście ochronnym na co han westchnął, "wciąż masz dziewictwo?".
"Seungmin!", krzyknął uderzając mnie w ramię, "dobra dobra ja tylko pytam".
Zaraz po lekcjach wyszliśmy ze szkoły schodząc po schodach prowadzących do bramy szkoły.
"Seungmin ja niewiedziałem że ty jeździsz takim luksusowym autem...masz nową rodzinę czy sierociniec zainwestował".
Jisung już miał coś powiedzieć ale złapałem go za nadgarstek ciągnąc w stronę wyjścia, "jisung a gdzie ten twój chłoptaś chętnie bym zrobił rewanż".
"Zabiłby cię w sekundę więc niewiem czy tak bardzo tego chcesz", powiedział han na co oboje zaśmiali się a my w końcu wyszliśmy przez bramy szkoły.
"Tak napewno nas jest dwóch a on jest sam więc nie wydaje mi się", jisung nagle odwrócił się jednocześnie wyrywając się z uścisku.
"Posłuchaj kretynie jeśli zaraz nie przestaniesz to naprawdę po niego zadzwonię a on cię zabije".
Chłopak prychnął, "wiesz co...sami go zmusimy żeby tu przyjechał", zaraz potem podeszło do nas z pięciu chłopków którzy również chodzą do naszej szkoły i złapali mnie oraz jisunga prowadząc za szkołę.
"Puszczaj mnie idioto!", krzyknąłem a zaraz potem dostałem uderzenie w brzuch, "zamknij się sieroto!".
Po dotarciu za szkołę rzucili mnie i jisunga przez co upadliśmy na ziemie, "teraz dzwoń po swojego chłoptasia".
Han spojrzał na mnie po czym wziął telefon podczas gdy jego ręce cały czas się trzęsły.
"No szybciej!", krzyknął chłopak niecierpliwiąc się, "nie pospieszaj go!", krzyknąłem na co prychnął i podszedł do mnie łapiąc za włosy.
"Posłuchaj kim...wiesz że jesteś bezużyteczny i nikomu niepotrzebny więc po jaką cholere się wtrącasz?".
"Bo wszyscy jesteście pierdolnięci i próbujecie zwiększyć swoje ego", wymamrotałem i od razu dostałem w szczękę.
"Widzisz...mój drogi pierścionek przeciął twój policzkek", prychnął i wstał a ja nie zwracałem uwagi na pieczenie na policzku.
"Co tu się dzieje?", spojrzałem w kierunku głosu i zobaczyłem mężczyzne ubranego na czarno, "nie wtrącaj się i spieprzaj stąd".
Cała siódemka zaczęła się śmiać podczas gdy mężczyzna zachował kamienny wyraz twarzy, "chodźcie", powiedział do mnie i jisunga.
Wstałem niepewnie i już miałem zrobić krok ale zatrzymał mnie głos, "zaraz zaraz oni zostają".
Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na chłopaka który to powiedział, "jadą ze mną".
Chłopak prychnął, "zabijcie go", rozkazał a dwójka chłopaków zaczęła iść w stronę mężczyzny.
Zanim jednak się obejrzałem oboje leżeli na ziemi z wykręconymi rękami i ranami na twarzach.
"Co jest", wyszeptał chłopak również chcąc się bić z mężczyzną ale starszy szybko go powalił uderzając w gardło a potem w piszczel.
"Jeszcze ktoś?", zapytał bez emocji, "ty skurysynie jeszcze tego pożałujesz", zaraz potem wszyscy uciekli a mężczyzna skierował wzrok w naszą stronę.
"Nic wam nie jest?", pokręciłem głową ale jego wzrok padł na mój policzek który wciąż krwawił i westchnął następnie podając mi chusteczkę.
"Chodźmy zawiozę was do szefa", powiedział zaczynając iść, "przepraszam a czy możesz zawieźć mnie do domu minho?".
"Pan minho kazał przekazać że jego rodziców nie ma w domu i jego też więc kazał cię zawieźć do domu yakuzy".
Jisung skinął niepewnie głową a potem oboje poszliśmy za nim do samochodu po czym mężczyzna zawiózł nas pod wskazane miejsce.
"Szef kazał was przyprowadzić do swojego biura gdy tylko was przywioze więc chodźmy".
Gdy tylko trafiliśmy obok biura changbina zobaczyłem dwóch strażników którzy pilnowali miejsca gdy tylko zobaczyli strażnika który nas prowadził, pozwolił nam wejść do środka.
"W końcu jesteście", westchnął chłopak siedząc przy swoim biurku podczas gdy drugi chłopak stał obok niego.
Gdy tylko jego wzrok padł na mnie od razu spuściłem wzrok, "minho", nagle powiedział a wspomniany chłopak wziął gdzieś ze sobą jisunga.
"Siadaj", kolejny raz westchnął, "co ci się stało w policzek?", zapytał a ja czułem na sobie jego wzrok, "to nic takiego".
"Gadaj kiedy i kto ci to zrobił to znowu ten facet z tatuażem?", pokręciłem głową, "więc mów".
"To po prostu takie osoby ze szkoły które mi trochę dokuczają-", przerwał mi, "trochę?, przecież ty masz rozcięty policzek".
"Byłem w gorszym stanie więc to nic takiego", wymamrotałem na co prychnął, następnie podszedł do mnie chwytając za szczękę i ją podnosząc.
"Jak do tego doszło że masz przecięty policzek?", zapytał przyglądając się ranie, "zwyzywałem go a on uderzył mnie mając pierścionek na palcu".
"Czemu ty ciągle pakujesz się w kłopoty co?...nigdy nie mogę tego pojąć, po co aż tak pakować się w śmierć...niewiem sprawia ci to przyjemność?".
"Myślisz że lubię być bity i wyzywany że jestem sierotą?...nie ale jakoś muszę z tym żyć pomimo tego jakie to bolesne!".
Wstałem ze swojego miejsca stojąc przed nim i patrząc trochę w górę żeby móc mu spojrzeć w oczy.
"Posłuchaj mnie teraz uważnie....jesteś w domu mafii...w moim biurze...chciałeś być szkolony więc tak będzie ale obowiązuje cię szacunek do mnie rozumiesz?".
Skinąłem głową bojąc się jego mrocznego głosu, "a teraz wyjdź za drzwiami czeka minho on będzie cię trenował więc wszystko ci pokażę...i pamiętaj że do wszystkich ludzi w tym domu masz odzywać się z szacunkiem i również tak zachowywać!".
Wzdrygnąłem się na nagły krzyk i ukłoniłem po czym wyszedłem z jego biura.
CZYTASZ
Yakuza| Seungbin, Minsung
Fanfictie"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odetchnął z ulgą. Chłopak usiadł rozglądając się wszędzie, "pojebało cię już do reszty jak zachciało ci...