"co?", wydusił z siebie kim, "to co słyszysz...nikt ci o tym nie powiedział?, a nie czekaj przecież jedyna osoba która o tym wiedziała to był twój ojciec".
Mężczyzna zaczął się śmiać a seungmin miał mętlik w głowie i nie wiedział co o tym myśleć, spojrzał na równie zaskoczonego jisunga po czym znowu na mężczyznę przed nim.
"Czyli jesteś moim wujkiem?", zapytał niepewnie, "tak...możesz tak do mnie mówić nawet fajnie brzmi".
"Jak mogłeś zabić własnego brata", wymamrotał ale mężczyzna to usłyszał, "nie dziwiło cię to że mam włoskie imię i jestem z Włoch?".
Kim spojrzał na niego marszcząc brwi, "gdy miałem dziesięć lat rodzice wysłali mnie do Włoch oraz zmienili mi imię, chcieli żebym był wyszkolonym zabójcom, ale ja przeżywałem tam piekło, codziennie treningi czasami nawet nie dawali nam jedzenia....gdy wróciłem dowiedziałem się że moi rodzice nie wysłali Sunghoona do Włoch bo od początku wiedzieli jak tam bardzo jest niebezpiecznie....mieli gdzieś że ledwo tam przeżyłem, bo dla nich liczył się tylko ten pieprzony kretyn....gdy dorosłem zbudowałem własne włoskie imperium za to mój braciszek dołączył do największej mafii....ożenił się i założył rodzinę....byłem szczęśliwy i to bardzo bo w końcu mogłem się na nim zemścić".
"Jesteś chory", powiedział seungmin po czym został złapany za kołnierz, "nieładnie odzywać się tak do wujka", powiedział zaraz potem się śmiejąc.
"Zabierzcie ich bo jeszcze seo zacznie się martwić", powiedział podpalając kolejnego papierosa.
"Ty skurysynie pożałujesz tego...pożałujesz że zabiłeś moich rodziców!", krzyczał gdy został wyprowadzony przez strażników.
★(° °)★
"Cholerne gnojki...mogli przynajmniej nami nie rzucać", wymamrotał jisung wycierając brudne ubrania.
"Seungmin wszystko okej?", zapytał widząc że jego przyjaciel jest czymś zamyślony a przy tym bardzo zły.
"Nie nic nie jest okej wszystko się pierdoli wszystko po prostu-", nie dokończył bo po jego policzkach spłynęły łzy, a han od razu go przytulił.
"Nie płacz napewno wszystko się ułoży", wyszeptał gładząc go po plecach dla uspokojenia.
"No w końcu was znalazłem", oboje odwrócili się w stronę mężczyzny, "szef was szuka musimy wracać do domu".
Oboje niepewnie skinęli głowami i poszli za strażnikiem, "jisung nie mów nikomu co się wydarzyło", szepnął kim.
Chłopak zmarszył brwi, "dlaczego?", szepnął, "po prostu im nie mów", han skinął głową, chociaż nie był pewny tego czy dobrze robi.
Po tym jak dotarli do domu od razu przed nimi stanął changbin i minho, "gdzie byliście tak długo?", zapytał seo.
"Nie twój interes", powiedział kim i wyminął go idąc po schodach, "jisung a ty powiesz coś czy nie?", zapytał Lee, "byliśmy w parku".
"Strażnicy powiedzieli że nigdzie was tam nie było więc pytam po raz drugi gdzie byliście?", zapytał Lee, ale ani seungmin ani jisung nic nie powiedzieli.
"Tak się od nich nic nie dowiemy", powiedział seo a zaraz potem kazał strażnikom przyprowadzić seungmina i jisunga do swojego biura.
"Zostawcie mnie do cholery!", krzyknął kim próbując wyrwać się z uścisku strażnika który ciągnął go w stronę biura seo a potem posadził go na jednym ze stołków.
"Teraz gadaj gdzie byłeś i czemu do jasnej cholery masz rozwaloną wargę?!", krzyknął changbin wstając ze swojego fotela.
"Nie twój pieprzony interes!", krzyknął seungmin również wstając, wszyscy w pomieszczeniu byli zdziwieni czemu seungmin się tak zachowuje no może oprócz jisunga.
CZYTASZ
Yakuza| Seungbin, Minsung
Fanfiction"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odetchnął z ulgą. Chłopak usiadł rozglądając się wszędzie, "pojebało cię już do reszty jak zachciało ci...