1 ~Amy~

45 3 0
                                    

Amy •
Siedziałam sobie w kuchni, jak zwykle siedząc przy książkach by nadrobić, zaległości, jakie nie chciało mi się wczoraj robić. Mój pies Bella cały czas szczekał, do drzwi, bo moja mama wyszła do pracy. Dawał o sobie mocno, znać i nawet na minutę, nie przestawał szczekać, co mi przeszkadzało. Bella na chwile ucichła. Poczułam ulgę, i chciałam by trwała długo, ale Bella zaczęła znowu szczekać. Schowałam książki do plecaka, i podeszłam do Belli. Pogłaskałam ją po, głowie, i trochę się odstresowała. Poczułam przy głaskaniu, że jej sierść była najeżona.
Biedna Bella — pomyślałam. Podeszłam do plecaka, spakowałam jedzenie do szkoły. Wzięłam klucze które stały na stoliku obok drzwi. Schyliłam się by zawiązać buty, pożegnałam się z belką i wyszłam. Do szkoły miałam jakieś 5 minut drogi, dlatego szybko znalazłam się w szkole. Miałam przyjaciółkę Valerie, która interesowała się chłopakami, co najmniej o 2 lata starsi od niej. Wiedziała o tym że mam na oku chłopaka, który jest ode mnie o 9 lat starszy. Nie znosiła gdy miałam pretesje do niej, że spotyka się z kolesiami o 2, a nawet czasem 3, 4 lata starsi od nas. Charlie był dla mnie boski, brunet, z szarym garniturem i spodniami. To po prostu cud! Niestety nie odwzajemnia uczuć jakimi ja go darzyłam, ale mi to nie przeszkadzało. Pomyślałam by dzisiaj,  pójść, do biura Charlie'go. Zobaczyć co u niego, i spytać o różne rzeczy. Natomiast dopiero po lekcjach. Nagle zadzwonił dzwonek, który odgonił moje myśli od Charliego.
Weszłam do klasy, na lekcje biologi. Ważna była dla mnie nauka, ale też ważny był dla mnie Charlie. Zanotowałam to co mówiła pani. Nauczycielka od biologi, była wysoka, nosiła czarne okulary, była chuda, miała blond włosy, splecione w kok. Nosiła białą koszule, zapinaną na, drewniane guziki. Nosiła białą, spódniczkę, którą trochę koszulka zakrywała.
Po skończeniu lekcji, wyszłam ze szkoły. Powiedziałam mamie że będę później, żeby się nie martwiła. Poszłam do korporacji, Stella. Kiedyś pracowała tam mama, ale zmieniła, bo miała ofertę wyjechania do Włoch. Weszłam do środka, a tam. Z daleka widziałam ruchome schody. Podłoga wyglądała jak wzięta z psychiatryka, ale okazało się że tak naprawdę, to kafle, które robiły wrażenie tych podłóg z psychiatryka, bo tak naprawdę były szklane. Przechodziłam przez środek, poczekalni, mijając jakiś sklepik. Poszłam do windy obok, ruchomych schodów. Weszłam do środka. Nikogo nie było w windzie. Popatrzyłam na przyciski. Pojechałam na piętro 5, które było zaznaczone na kolor złoty. Drzwi się otworzyły, a na przeciwko zobaczyłam, złote drzwi. Podeszłam bliżej do drzwi. Na drzwiach był napis: Charlie braun. Napisane bardzo pięknym, trudną do rozczytania, czcionką, która się pochylała. Otworzyłam drzwi, zobaczyłam jak Charlie pochylał się nad papierami. Uniósł głowę, i mnie zobaczył. Zmarszczył brwi.
- Czego chcesz dziecko? Znowu się ze mną rozmówić? - spytał zdenerwowany. Lekko ugięły mi się kolana. Ten facet jest taki piękny! Jego piękny garnitur, był zrobiony z jedwabiu, pachniał, wodą kolońską. Jego brązowe włosy błyszczały, w słońcu. Wstał, podszedł do mnie. Złapał mnie za barki.
- Posłuchaj, wyjdź stąd, i nie zawracaj mi głowy. Rozumiesz?- powiedział cicho. Jego niebieskie oczy! Boże zakochałam się w nim! Stałam sztywnie. Przytaknęłam głową.
- Charlie ja cię kocham. Chce z tobą być niezależnie od wieku - powiedziałam, łapiąc go za barki. Wyszarpał się z uścisku. Popatrzył na mnie, jak na kretynkę. Prychnął.
- Żartujesz sobie prawda? Poza tym mówiłem ci z pincet razy, że cię nie kocham! Jesteś dzieckiem. A ja wole dorosłe kobiety. Nie jestem nastolatkiem -  powiedział. Popatrzyłam na niego stojąc sztywnie.
Przymknął wcześniej drzwi.
- Miłość istnieje Charlie. Ja cie... - przerwał mi.
- Miłość nie istnieje kretynko! Miłość jest idiotyzmem. A i tak najwiecej kobiet, leci na pieniądze - krzyknął. Zbladłam.
Moje oczy zaczęły napełniać się łzami. Charlie mnie pierwszy raz najbardziej zranił. A może ranił wcześniej a ja byłam zaślepiona?
- Miłość jest jak świeczka Charlie. Boli cię w oczy i nie chcesz na nią patrzeć, ale daje ciepło i chcesz by cały czas, świeciła. - odpowiedziałam i dodałam
- Jednak ty uświadomiłeś mi, że lepiej dać te świeczkę komuś innemu. Żegnaj, tego chciałeś? Tak? Dziękuję. - odpowiedziałam i chciałam wyjść gdy zatrzymał mnie Charlie.
- Przepraszam. Nie chciałem mówić że jesteś kretynką. Jesteś mądra, inteligentna.
—Piękna — pomyślałem.
-  po prostu, różni nas aż 9 lat różnicy wieku. Może chcesz zostać moją przyjaciółką? - zaproponował. Moje serce roztopiło, połowe lodu. Druga połowa chciała walczyć. I wygrała.
- Charlie, nawet jakbyś chciał mnie tysięczny raz przepraszał. I tak moje serce będzie nawet w jednym procencie, zamrożone. Miło że mówisz że nie chciałeś, ale to zrobiłeś. A teraz żegnam - odpowiedziałam.
Wyszłam. Nie spodziewałam się że, stracę nawet przez minutę, uczucia do Charliego.

Stay with me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz