6 ~Z dnia na dzień woda zapiernicza~

14 0 0
                                    

Wstałam, wyjątkowo miałam energię. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam mamę która smażyła te same śniadanie dla mnie, co wczoraj. Usiadłam od razu do baru, i czekałam aż mama nałoży mi jedzenie. Nałożyła mi śniadanie, które zjadłam z wielką ochotą. Nie odzywałam się do niej, miałam dość sytuacji jakie się zdarzyły. Było to za dużo dla mnie. Po zjedzeniu, odniosłam talerz, i poszłam na górę. Gdy byłam już na górze, weszłam do pokoju. Usiadłam przy biurku, i nadrabiałam lekcje. Zostało mi tylko 10 kartek zadań do skończenia.
— „Dobrze że Valerie mi to przesłała, inaczej bym chyba zdechła"— pomyślałam. Mama wchodziła do mojego pokoju tylko po to by, sprawdzić czy się dobrze czuje. Było to przykre, i bardzo mnie raniło ale musiałam się przyzwyczaić. Po godzinie pracy, usiadłam na łóżku i włączyłam telewizor. Przykryłam sie kołdrą, tą samą milusią i cieplusią. Obudził mnie krzyk mamy z dołu.
- Amy żyjesz do jasnej cholery ! - krzyknęła. Pewnie ja rozgniewałam, tym że usnęłam w środku dnia. Byłam zmęczona, ale i tak zeszłam na dół.
Oczy kleiły mi się, jak klej do kartki, co bardzo utrudniało schodzenie ze schodów. Poszłam do łazienki. Rozbudziłam się, więc mogłam być pewna że przeżyje i się nie poturbuje. Poszłam na górę i znowu położyłam się na łóżku. Czułam sie przepracowana, a te uczucie gdy położyłam sie na łóżku, w dodatku w miękkiej kołderce, było boskie. Co prawda słońce świeciło, ale to mi nie przeszkadzało. Obudziłam się, przez mój telefon. Sięgnęłam ręką, po telefon, który leżał na drewnianym stoliku, obok kanapy. Charlie do mnie dzwonił, i pisał. Nie odebrałam. Moja matka by się wkurzyła strasznie. Położyłam telefon na oparciu, i się położyłam. Zasnęłam znowu. Obudziłam się.
Tym razem poprostu się obudziłam. Sięgnęłam po telefon. Zobaczyłam że była 14:30.
-„Kurwa tyle spałam?! Zasnęłam o 9"— pomyślałam. Racja, byłam zmęczona ale że aż tak?! Dziwne. Zeszłam na dół, i usiadłam na kanapie. Kanapa była biała z oparciem na nogi. Włączyłam telewizor, na którym leciał jakiś kryminalny film. Mama przyniosła popcorn, w białej miseczce z uroczym misiem. Poprosiłam by przyniosła mi herbatę, z limonką. Uwielbiam pić herbatę z limonką, bardzo mnie orzeźwiała. Przykryłam się białym kocem który był obok. Położyłam się na kanapie, dając sobie pod głowę poduszkę.
- Może byś się chociaż łaskawie przebrała - odezwała się nagle mama. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Zmieniłam pozycje na siedzącą, poprawiłam włosy, które sterczały mi nad twarzą.
- Dobra. Ale nie bądź chamska -
odpowiedziałam, z irytacją. Nasza relacja bardzo się popsuła. Wstałam z kanapy, jednak zahaczyłam biodrami o krawędź stołu, przez co przewalił się stół, wraz ze mną.
Szklanki się potłukły, a ja poczułam ból w biodrach i na policzku. Położyłam się na plecach na podłodze, i dotknęłam, policzek. Syknęłam z bólu, a na palcu zobaczyłam krew. Mama podbiegła do mnie, ale nagle nie słyszałam dźwięku. Oczy zamknęły mi się.
Obudziłam się w szpitalu. Zobaczyłam moją, mamę siedząca po mojej lewej stronie na krześle, która trzymała moją rękę.
- Mamo ja przepraszam, ja nie chciałam - odpowiedziałam z płaczem. Było mi wstyd za tamten wypadek, powinnam obejść ten biały stół, a nie sobie przechodzić jak królowa.
- Kochanie nic się nie stało. Ja ciebie przepraszam, nie powinnam stawać ci na drodze miłości. Powiadomiłam Charliego, o twoim wypadku. Pisał 2340 wiadomości. Mam nadzieje, że nie jesteś zła na mnie -
odpowiedziała, mama. Poczułam że mur nienawiści, którym byłyśmy ogrodzone, zaczyna się rozpadać.
- Kocham cię mamo - wyszeptałam, ze łzami w oczach.
- Ja ciebie też córusiu - wyszeptała mama, trzymając obiema dłońmi mnie za rękę. Później sobie opowiadaliśmy kawały, gadałyśmy o książkach, i innych sprawach. Brałam zastrzyki, przynosiła mi mama wodę do picia, i jedzenie. Miałam tam być tydzień, przez co będę musiała tu spędzić resztę ferii, bez zobaczenia się z tatą, i z jego przepięknym domem. Zrobiło mi się trochę przykro, ale odstawiłam te myśl na bok. Położyłam się spać po rozmowie z mamą, gdy była około 19, bo tak mi zalecili lekarze. Gdy się obudziłam, zjadłam kolacje, a po kolacji mama pomogła mi wstać i pójść się wymyć. Następnego dnia, musiałam mieć przyczepione kroplówki, brać leki na katar, i kaszel. Było to strasznie irytujące, ciagle przychodząca mama, z coraz, to większymi pudełkami leków. Wzięłam też lekarstwo na głowę, bo bolała mnie strasznie, głowa. Pooglądałam trochę na telefonie, filmiki, i pisałam z Valerie. Była bardzo zmartwiona, tym że jestem w szpitalu. Też chciałam stąd wyjść, ale czasu nie cofnę. Położyłam się znowu o tej samej godzinie, co wczoraj.

Stay with me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz