26.

23.4K 1.3K 1.4K
                                    

 Rozłożyłem się na prawie całej kanapie, gdy tylko Ashton wyszedł z salonu i zabrałem mój telefon ze stolika. Ani trochę nie zdziwiło mnie to, że miałem kilka nowych wiadomości od Luke'a, więc zacząłem czytać każdą z nich. W ostatniej pytał mnie, czy się gdzieś dzisiaj spotkamy i przez chwilę musiałem się zastanowić, zanim mu odpisałem.

Byłem już u Ashtona od godziny, na pewno posiedzę tu jeszcze jakiś czas, ale naprawdę późnym wieczorem mogłem spotkać się z Lukiem. A skoro chciał gdzieś wyjść, a nie siedzieć u niego w pokoju, to ta pora tym bardziej mi pasowała, bo będzie już dość ciemno na zewnątrz. Dlatego nawet jeśli widzielibyśmy kogoś znajomego, oni może niekoniecznie nas zauważą albo poznają.

Widziałem się z Lukiem wcześniejszego dnia, siedziałem u niego praktycznie do rana, ale czułem jakby minęło o wiele więcej czasu od naszego ostatniego spotkania, choć było to tak niedawno. Odpisałem mu, że jeśli tak bardzo mu zależy, to może znajdę dla niego chwilę, mimo tego że sam naprawdę chciałem się z nim spotkać. On nie musiał tego wiedzieć i tak miał już za duże mniemanie o sobie.

- Po twoim przerażającym uśmiechu podejrzewam, że piszesz z Lukiem - powiedział Ashton, wchodząc z powrotem do pokoju.

Spojrzałem na Ashtona ze zdezorientowaniem, bo nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że się uśmiechałem, a na pewno nie, że robiłem to w jakiś dziwny sposób. Przesunąłem się trochę, robiąc mu z powrotem miejsce, a on podał mi puszkę coli.

- Mam bardzo ładny uśmiech - mruknąłem pod nosem. - A przynajmniej mama mi tak mówi.

Ashton zaśmiał się wesoło, a ja otworzyłem swój napój i wziąłem kilka łyków.

- Jak sprawy z Lukiem? - spytał, spoglądając w moją stronę z zainteresowaniem. - Mówił mi, że ze sobą chodzicie, ale nie byłem pewien, czy tego nie wyolbrzymia.

Przez to że ostatnio tak często widywałem się z Lukiem, nie widziałem jakiś czas Ashtona i rzeczywiście oprócz kilku wiadomości nie rozmawiałem z nim zbytnio, odkąd Luke i ja oficjalnie zaczęliśmy być razem. Trochę obawiałem się tego, co Ashton mógł myśleć o tej całej sprawie, biorąc pod uwagę to, że wcześniej wypominał mi ciągle, jak źle się zachowałem.

- Taa, jesteśmy ze sobą - przyznałem, na co on uniósł wysoko brwi, chyba nie do końca spodziewając się takiej odpowiedzi z mojej strony. - Sam jestem tym zaskoczony.

Spuściłem wzrok na puszkę w mojej dłoni i zacząłem obracać ją palcami, żeby się czymś zająć. Podejrzewałem, że Ashton zaraz powie coś niezbyt przyjemnego, a miałem już po dziurki w nosie słuchania ciągle tego samego.

- To dobrze... - powiedział, a ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem. - Skoro tego właśnie chcesz, to cieszę się z twojego powodu.

Uśmiechnąłem się nieznacznie, słysząc to i kompletnie go zaskakując, przytuliłem go moją wolną ręką. Alec w takim momencie zacząłby narzekać, że go dotykam, za to Gabby zaczęłaby mnie praktycznie dusić przez to, jak mocno zaczęłaby mnie ściskać. Ashton był czymś pomiędzy nimi, bo objął mnie lekko i przesunął dłonią po miejscu między moimi łopatkami, co było dla mnie naprawdę kojące. Ash był już dla mnie prawie jak przyjaciel i właśnie kogoś takiego jak on potrzebowałem mieć tutaj.

- Myślałem, że powiesz coś zupełnie innego - rzuciłem po chwili, gdy się od niego odsunąłem.

- Nie będę się już ciebie o to czepiał, nie martw się - mruknął, a ja pokiwałem głową z zadowoleniem. - Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że kiedyś Rose będzie musiała dowiedzieć się, że z nim jesteś?

Oczywiście, że zdawałem sobie z tego sprawę. Chciałem tylko jak najdłużej to odwlekać i liczyłem na to, że do tego czasu ona będzie chodzić już z Ashtonem. Bo choć teraz twierdziła, że jest tylko jej znajomym, byłem pewien, że to w końcu się zmieni. Ale mogło zająć to trochę dłużej niż bym chciał.

everything stays in the family ● mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz