Nie mogłem spać całą noc.
Gdy wróciłem do domu od Luke'a, Rose jeszcze nie było, a po swoim powrocie zamknęła się od razu w pokoju, zanim zdążyłem się odezwać. Postanowiłem póki co dać jej spokój i spróbować porozmawiać z nią na następny dzień. Tylko że dalej nie wychodziła z pokoju i nie chciała otworzyć mi drzwi, nieważne jak bardzo ją o to prosiłem i jak długo stałem na korytarzu, dostając dziwne spojrzenia od rodziców. Pytali mnie, czy coś się stało, ale mówiłem im wtedy, że to nic takiego i sam też chowałem się w mojej sypialni.
Nie byli jednak głupi, wiedzieli, że coś było nie tak. Nie dość, że Rose nie chciała ze mną rozmawiać, to wyglądałem, jakbym przepłakał całą noc. Co może nawet było prawdą... Mój wygląd pozostawiał wiele do życzenia w tym momencie, ale nic mnie to nie obchodziło. Najważniejsze było dla mnie, by pogodzić się z siostrą, ale póki co nic nie szło tak, jakbym tego chciał. Na co całkowicie sobie zasłużyłem, wiedziałem, że to nie będzie takie łatwe, by z powrotem zyskać zaufanie Rose. Nie po czymś takim.
Wrzuciłem kolejną koszulkę do plecaka i czekałem ze zniecierpliwieniem, aż przestanę słyszeć dźwięk połączenia z telefonu, a zamiast tego usłyszę witający się ze mną głos. Zostało mi pół godziny do pociągu, nie miałem okazji pogadać z Rose i nawet Ashton nie chciał odebrać ode mnie telefonu, choć dzwoniłem już do niego dobre kilkanaście razy. Jeśli on też nie miał zamiaru ze mną gadać przez to co się stało, to naprawdę miałem już dość wszystkiego. Nie umiałem poradzić sobie z tą sytuacją, nie umiałem sprawić, by wszystko wróciło do normy.
- Co?
Ashton nie brzmiał na zbyt szczęśliwego tym, że ze mną rozmawiał, ale przynajmniej wreszcie odebrał, a to było dla mnie wystarczające.
- Ash, hej - mruknąłem i otarłem wierzchem dłoni nos. - Opowiedz mi, co stało się, gdy Rose z tobą wyszła.
- Rose byłaby naprawdę zła, gdyby wiedziała, że z tobą rozmawiam - powiedział Ashton, po czym westchnął głośno. - I tak miałem prawie przejebane, bo dowiedziała się, że wiedziałem o tobie i Luke'u. Chyba jednak była już zbyt zła na ciebie, by móc jeszcze obrażać się na mnie.
Skrzywiłem się lekko, słysząc to, ale prawdopodobnie taka właśnie była prawda. Zresztą jeśli już miała się na kogoś gniewać, to powinienem być to tylko ja, nie chciałbym, żeby przeze mnie inne osoby też miały z nią problemy. Dlatego z jednej strony cieszyłem się z tego, co powiedział Ashton, ale z drugiej przypomniało mi to tylko, jak bardzo Rose nie chciała mieć teraz ze mną nic wspólnego.
- Możesz powiedzieć mi, co działo się, gdy wyszliście, proszę? - spytałem po chwili.
Rozejrzałem się po pokoju sprawdzając, czy czegoś jeszcze nie zapomniałem spakować i zapiąłem plecak, gdy nic takiego nie znalazłem. Chciałem już wrócić do mojego pokoju w akademiku, gdzie będę mógł żalić się nad moim beznadziejnym życiem dwójce moich ulubionych przyjaciół, ale bałem się też tego, jak często będę wpadał tam na Luke'a. Miałem nadzieję, że przynajmniej teraz nie spotkam go na stacji albo że nie będzie siedział gdzieś niedaleko mnie w pociągu, bo widząc go, pewnie wybuchnąłbym głośnym płaczem, nie przejmując się tym, jak dużo osób mnie widzi. Musiałem go unikać, jak najbardziej się dało.
- Ok, w porządku - odpowiedział Ashton dość niechętnie. - Od razu zauważyłem, że płakała, ale ona próbowała udawać, że nic się nie stało, tylko nie bardzo jej to wychodziło. Dlatego powiedziałem jej, że wcale nie musimy iść tam, gdzie to zaplanowałem, a możemy po prostu usiąść w parku i pogadać.
Uśmiechnąłem się lekko na ostatnią część jego wypowiedzi, wiedziałem, że Ashton był najlepszą osobą, z którą Rose mogłaby zacząć się umawiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/30140514-288-k627096.jpg)
CZYTASZ
everything stays in the family ● muke
Fanfiction(Opowiadanie napisane w 2014-2015 roku w celach humorystycznych, nie popieram w żaden sposób zachowań bohaterów). Gdy Michael wraca na wakacje do domu, ma nadzieje, że spędzi ten czas ze swoją rodziną, odpoczywając i niczym się nie przejmując. Jedyn...