35.

17.2K 1.2K 806
                                    

 Rozejrzałem się kolejny raz dookoła w poszukiwaniu mojego chłopaka, ale dalej nie było go nigdzie widać i miałem nadzieję, że pamiętał o tym, by tu przyjść. Nie wykluczałem opcji, że nie dał jednak rady podnieść się z łóżka albo z powrotem zasnął, gdy tylko mi odpisał. Jeśli naprawdę właśnie tak by było, to prawdopodobnie nie odzywałbym się do niego za karę przez następną dobę.

- Luke i ja przyjeżdżamy teraz na weekend, więc zobaczymy się pojutrze - powiedziałem do telefonu.

- Pewnie połowę czasu spędzisz ze swoimi rodzicami, a drugą będziesz siedział u Luke'a, mimo tego że ciągle się widzicie, więc nie jestem pewien, czy naprawdę się zobaczymy - odpowiedział Ashton.

Zrobiłem niezadowoloną minę i napiłem się mojego shake'a, nie śpiesząc się zbytnio z tym, żeby w jakiś sposób mu odpowiedzieć. Sprawdziłem godzinę, by zobaczyć, ile Luke już był spóźniony (jedenaście minut) i rzuciłem:

- Przecież to Luke przede wszystkim jest twoim przyjacielem, możemy się spotkać w trójkę.

Na moment zapanowała między nami niezręczna cisza, gdy Ashton się nie odzywał i zmarszczyłem brwi ze zdezorientowaniem, nie będąc pewnym, o co chodzi. Może rzeczywiście od dłuższego czasu, żaden z nich nie wspominał nic o tym, żeby rozmawiał z tym drugim.

- Właściwie to... Czuję się niezręcznie, bo no wiesz... Chyba kręcę teraz z Rose, a oni byli razem.

Skoro on czuł się niezręcznie, to co dopiero ja miałem powiedzieć.

- Uwierz mi, Luke'a to w ogóle nie obchodzi - zapewniłem go. - O Lucyferze mowa, wreszcie zdecydował się łaskawie przyjść - dodałem, gdy tylko go zauważyłem.

Przyglądałem mu się z rozbawieniem, widząc okulary przeciwsłoneczne na jego nosie i machnąłem ręką, by pokazać mu, gdzie dokładnie siedziałem. Musiał mnie zauważyć, bo ruszył prosto w moją stronę, a Ashton wymamrotał do telefonu coś o tym, jaka to głupia sytuacja zrobiła się z tego wszystkiego.

- Daj spokój - powiedziałem, uciszając go. - Jeśli ktoś zrobił coś naprawdę chujowego w tym wszystkim, to byłem to ja.

Ashton zgodził się ze mną, na co zrobiłem oburzoną minę i prawie się rozłączyłem, ale w końcu zrezygnowałem. Luke usiadł na krześle obok mnie, praktycznie od razu biorąc do ręki mojego shake'a, po czym wziął kilka dużych łyków, nawet się ze mną nie witając.

- Luke siedzi właśnie w pomieszczeniu w okularach przeciwsłonecznych, a na dworze nawet nie świeci zbytnio słońce, co za dupek - mruknąłem, na co Ashton zaśmiał się lekko.

Luke napił się znowu, a później odłożył plastikowy kubek na stół i pochylił się w moją stronę, żeby zostawić na moim policzku klejący się, słodki ślad swoimi ustami. Pokręciłem głową, posyłając mu niezbyt zadowolone spojrzenie, a on uśmiechnął się wesoło.

- Pewnie ma kaca, mówiłeś, że poszedł wczoraj na imprezę? - odezwał się Ashton.

- Tak, na pewno właśnie o to chodzi - odpowiedziałem i Luke uniósł pytająco brwi.

- Z kim rozmawiasz?

Jego dłoń wylądowała na moim kolanie, a przedramieniem oparł się o tył mojego krzesła, przysuwając się jeszcze bliżej. Jego twarz znajdowała się zaraz przede mną i miałem ochotę go pocałować, ale zamiast tego powiedziałem:

- Z moim ulubionym chłopakiem.

Słyszałem, jak Ashton mówi coś o tym, że u niego może jestem trzeci na liście i pewnie zacząłbym udawać, że zrobiło mi się przykro, ale za bardzo byłem skupiony na Luke'u.

everything stays in the family ● mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz