Ten tydzień minął zdecydowanie za szybko. Zanim się obejrzałam, był piątek, co oznaczało również dzień bankietu. Niestety swoją pracę rozpoczęłam nad ranem i wiedziałam, że na pewno będę zmęczona. Jednakże była to dobra wymówka, by szybciej się urwać i wrócić do domu.
Nie cieszyłam się na to wydarzenie, w przeciwieństwie do Sujin, która dosłownie skakała ze szczęścia, że wreszcie umówiłam ją z moim bratem. Dziewczyna się zakochała w nim tylko po wysłuchaniu opowieści, więc gdy jej tylko o tym powiedziałam i pokazałam zdjęcie, o mało mi nie zemdlała. Pierwszy raz podeszła tak emocjonalnie do spotkania z chłopakiem. Cieszyłam się, że chociaż ona będzie czerpać z tego przyjemność.
- Mamusiu, dlaczego nie mogę iść z wami? – do sypialni wszedł Minho. Miał idealne wyczucie czasu, ponieważ skończyłam moje przygotowania.
Podeszłam do łóżka, na którym od razu usiadłam i wzięłam malca na kolana. W jednej chwili wtulił się we mnie. Zaczęłam go głaskać po główce.
- Misiu, to niestety spotkanie tylko dla dorosłych.
- Ale ja jestem już duży- powiedział obrażony.
- Jutro pojedziemy do babci i dziadka.
Miałam nadzieję, że chłopiec dzięki tej informacji się rozchmurzy i miałam rację. Po chwili skakał po łóżku, głośno przy okazji krzycząc. Zdecydowanie zwróciło to uwagę Jimina, który szybko zjawił się w pokoju. Uśmiechnął się na nasz widok.
- A co to za krzyki?
- Mama mówi, że jutro zobaczę babcię i dziadka- wykrzyczał, dalej skacząc.
- Wujek już przyjechał.
- Koooookie! - wykrzyczał Minho i wybiegł z pokoju.
Miałam teraz okazję przyjrzeć się mężczyźnie. Był ubrany w idealnie dobrany garnitur. Wyglądał tak przystojnie i pociągająco, że zrobiło mi się gorąco. Chłopak również zaczął skanować mnie wzrokiem i posłał zadziorny uśmieszek. Wiedziałam, co to oznacza. Park Jimin powinien z dala się trzymać od alkoholu.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział cicho, ale dalej na tyle głośno bym usłyszała. Jego słowa wywołały rumieńce na moich policzkach.
- Chyba powinniśmy się zbierać- powiedziałam i oboje ruszyliśmy ku wyjściu z domu.
Pożegnaliśmy się z chłopcem oraz z Jungkookiem, który zgodził się go popilnować. Byłam mu bardzo wdzięczna, ponieważ nie musieliśmy wynajmować żadnych opiekunek. Minho na szczęście bardzo się cieszył, że zostaje właśnie z tym wujkiem. Przeczuwałam przekupstwo, ale nie zamierzałam tego komentować.
Podczas drogi, żadne się z nas nie odezwało. Tak niestety często bywało, ponieważ dalej się nie poznaliśmy na tyle, by swobodnie ze sobą rozmawiać w każdej sytuacji. Kolejną przyczyną tego był fakt, że nie czuliśmy się do końca komfortowo w swoim towarzystwie. Dopiero gdy dojeżdżaliśmy na miejsce, miałam odwagę przerwać tę ciszę między nami.
- Stresuje się- powiedziałam drżącym głosem.
Chłopak złapał mnie za rękę i posłał ciepły uśmiech, który starałam się odwzajemnić.
- Jesteśmy w tym razem- zapewnił mnie, ale wiedziałam swoje. Razem będziemy do momentu, w którym mój ojciec nie wyciągnie mnie z przyjęcia na rozmowę. – Na pewno będzie dobrze.
- Taką mam nadzieję.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu i ruszyliśmy prosto na salę, która była już zapełniona gośćmi. Jimin nie puszczał mojej dłoni, dzięki czemu czułam się trochę pewniej podczas witania się ze wszystkimi. Trwało to dość długo, a nieznajomych dla mnie osób, było coraz więcej.
Zauważyliśmy w oddali Taehyunga z Sujin, więc od razu się tam udaliśmy. W końcu mogłam przebywać wśród ludzi, których znam.
- Youjung, mam genialny plan- powiedział na wstępie mój brat, nawet się nie witając.
- Tae jesteśmy już dorośli. Powinniśmy przerwać tę tradycję- jęknęła, ponieważ miałam nadzieję, że sobie odpuści.
- Obiecaliśmy sobie, że zrobimy to ostatni raz, gdy jedno z nas założy rodzinę- wytknął. Miał racje, taka złożyliśmy obietnice, gdy on stał się pełnoletni.
- Ojciec nas nie zabije za to?
- Już i tak jest wściekły, więc to, co za różnica?
- Ktoś nam w końcu powie, o co chodzi? – przerwała nam Sujin.
Wytłumaczyliśmy naszym partnerom, co mamy w planach zrobić. Niezbyt byli zadowoleni, ale byliśmy ludźmi honoru, więc musieliśmy to zrobić ten ostatni raz.
Gdy wykonałam swoją część planu, od razu obok mnie znalazł się Jimin, obejmując ramionami i przyciągając do pocałunku. Starałam się nie wyglądać na zaskoczoną, by wyszło to naturalnie. Nie mogliśmy wzbudzać podejrzeń.
Jego usta były takie miękkie, że bez zastanowienia oddałam pocałunek. Te usta mogłabym całować każdego dnia. Westchnęłam mu cicho w usta, a on się lekko uśmiechnął.
Usłyszeliśmy chrząknięcie za sobą, więc niechętnie oderwałam się od chłopaka. Za nami stali rodzice Yeri. Nie wyglądali na zbyt zadowolonych. Prawdopodobnie zdegustował ich mój widok, gdy całowałam Jimina.
- Musimy porozmawiać- warknął mężczyzna i złapał mnie mocno za rękę. Bolało.
- Myślę, że nie mamy o czym- próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku. Kątem oka dostrzegłam zdenerwowane spojrzenie Parka.
- Och... doprawdy? Czy ty zawsze musisz niszczyć życie naszej rodziny?
Patrzyłam z paniką na tego mężczyznę. Nie wiedziałam, o co mu chodzi i czego chce. Ręka bolała mnie coraz mocniej i byłam przekonana, że następnego dnia pojawią się siniaki.
- Nie wiem...
- Nie udawaj- przerwał mi, a ja szukałam wsparcia w chłopaku, który stał obok mnie. Zaciskał mocno szczękę i powstrzymywał od rzucenia na mężczyznę.
- Wujku, co robisz? - wszyscy spojrzeliśmy w kierunku osoby, która wypowiedziała te słowa.
Zamarłam. Mogłam się założyć, że w jednej chwili stałam się biała jak ściana. Przede mną właśnie stał chłopak, który okropnie mnie zranił. Wiedziałam, że oznacza to kłopoty.
Nate znowu pojawił się na mojej drodze i miałam nadzieję, że tym razem mnie nie zniszczy, a tym samym rodziny, którą mam tworzyć z Jiminem.
Od Autorki: Witajcie. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Jak myślicie, Nate będzie sprawiał problemy?
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
CZYTASZ
Please be my family | Park Jimin
FanfictionJimin to samotny ojciec trzylatka o imieniu Minho. Pewnego dnia spotykają Youjung, którą chłopiec zaczyna nazywać mamą. Jimin chce spełnić prośbę swojego syna i postanawia zdobyć dziewczynę, by została jego żoną i matką jego dziecka.