Sunday vibe

460 54 1
                                    

Uwielbiałam niedzielne poranki, ponieważ do tej pory były one bardzo leniwe i wstawała kiedy chciałam. Dziś też miałam taki zamiar, ale zapomniałam, że nie będzie już mi to dane przez małego człowieka, który znajdował się za ścianą. Mały budzik, który szybciej postawi mnie na nogi, aż alarm w telefonie. Czy to nazywa się rodzicielstwem?

Tego poranka Jimin przyniósł Minho do sypialni i obaj stwierdzili, że to idealny pomysł, by mnie obudzić. Początkowo chłopiec skakał obok mnie na łóżku, ale niezbyt reagowałam na to, więc zmienili strategię na łaskotki.

Wiłam się i próbowałam uchronić swoje wrażliwsze miejsca, ale nic nie pomagało, ponieważ we dwójkę swoimi palcami dalej tam docierali, wywołując mój śmiech. Ciężko było mi już łapać oddech, ponieważ nie dawali mi nawet chwili wytchnienia.

- Proszę... Przestańcie... Już nie mogę...- udało mi się wykrztusić pomiędzy moimi atakami śmiechu.

Moje prośby w końcu zostały wysłuchane, a moje męczarnie zakończone. Od razu porwałam chłopca w moje ramiona, mocno tuląc, co spotkało się z jego piskiem, ponieważ nie spodziewał się tego. Po chwili oddał gest i leżeliśmy objęci na łóżku.

Nie spodziewałam się, jednak co zrobi Jimin, który stał obok łóżka z telefonem w ręku i uśmiechał się.

- Co robisz?

- Zdjęcie- ustawił telefon na nas i zaczął wyrównywać kadr, by był taki, jak chciał- zostanie na dłużej.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ oślepił mnie blask lampy błyskowej. Miałam nadzieję, że nie miałam jakiejś głupiej miny na zdjęciu, choć wydawało mi się, że cały czas byłam uśmiechnięta.

- Ah! Musiałeś z lampą?- zapytałam lekko zdenerwowana.

- Tak jeszcze lepiej wyszłaś na zdjęciu, choć nic nie jest w stanie oddać twej urody.

- Nie podlizuj się. I tak czeka cię zemsta za dzisiejszą pobudkę.

Park nic sobie nie zrobił z moich słów i po chwili, był już w drodze do kuchni, by prawdopodobnie przygotować śniadanie. Natomiast ja poszłam przebrać chłopca z pidżamy, którą zapewne, by znowu ubrudził podczas śniadania.

- Mamo?- zapytał, gdy był już przebrany.

- Tak kochanie.

- Kochasz tatę?

Zamarłam, słysząc słowa chłopca, ponieważ wiedziałam, że muszę skłamać. Musiałam jak najlepiej odgrywać rolę matki i żony, choć wiedziałam, że będzie ona niezwykle trudna.

- Jasne, że tak! Skąd takie pytanie.

- Taemin powiedział, że nie- zrobił smutną minkę.

Przytuliłam malca do siebie i dałam soczystego buziaka w policzek, co go rozbawiło.

- Taemin się nie zna. Kocham twojego tatę.

- A ja kocham twoją mamę- usłyszałam głos Jimina za sobą i odwróciłam się przestraszona.

Czy on cały czas tam stał? Uśmiechał się, więc pewnie usłyszał, co mówiłam. Pomimo że takie sytuacje powinny być normalne i należeć do naszej codzienności, to się zawstydziłam.

Wspólnie zjedliśmy śniadanie, a następnie do południa oglądaliśmy bajki. Niby wczesna pobudka zawsze psuła mi ten dzień, ale dziś było inaczej, ponieważ poranek pomimo wszystko był bardzo leniwy. Cieszyłam się z tego powodu, ponieważ Jimin zaplanował wyjście na festyn, który odbywał się niedaleko Seulu, a to wiązało się z pełnym wrażeń popołudniem, po którym wszyscy wrócimy wykończeni.

- Podoba ci się?

- Tato! Super jest- krzyknął z uśmiechem na ustach, gdy docieraliśmy na festyn.

- A tobie, You?

- Na pewno będziemy się dobrze bawić- rozejrzałam się wokół i dostrzegłam dość sporo rodzin z przedszkola Minho- chyba sporo naszych znajomych tu jest.

- Przeszkadza ci to?- spojrzał na mnie zaskoczony, ponieważ nie sądził, że mogę mieć problem z tymi wszystkimi kobietami.

- Chyba nie- westchnęłam- ale wiesz, że nie czuję się zbyt komfortowo w ich towarzystwie.

- Może czas to zmienić.

Spojrzałam na niego zaskoczona. Miał więcej wiary ode mnie i miał bardziej pozytywne nastawienie do całej tej sytuacji, gdy ja cały czas nie mogłam przywyknąć i się w tym odnaleźć.

Miałam nadzieję, że nikt nas nie zaczepi i będziemy mogli spędzić ten dzień tylko naszą trójką. Powinnam się spodziewać, że nie będzie mi to dane, ponieważ największa plotkara wśród wszystkich rodziców. Starałam się unikać kobiety, ale to było wręcz niemożliwe.

- Ah moi ulubieńcy! Przyszli państwo Park!

- Cześć, Jisoo. Jak dobrze cię widzieć- przywitał się Jimin, a ja tylko posłałam w jej kierunku wymuszony uśmiech.

- Kiedy mogę się spodziewać się zaproszenia na ślub?

- Tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele- odpowiedziałam natychmiastowo i posłałam niewinny uśmiech- wybacz.

- Chyba nie znasz zbyt dobrze swojego narzeczonego, kochanieńka.

- Doprawdy? Ja przynajmniej jestem wierna- uśmiechnęłam się chytrze, wykorzystując informację, którą zdobył dla mnie Tae, gdy opowiedziałam mu o tych wścibskich kobietach.

Jisoo fuknęła i obrażona odeszła od nas. Widziałam w jej oczach strach, więc informacje od mojego brata były prawdziwe. Jimin spoglądał na mnie podejrzliwie, ale nic nie powiedział. Ruszyliśmy, więc w głąb festynu szukając odpowiednich atrakcji. Zabawom nie było końca.

Gdy zapadający wieczór malował niebieskie nieba światło różowych i pomarańczowych odcieni, a kolorowe latarnie zaczęły rozświetlać ścieżki festynu, razem z Jiminem byliśmy już wykończeni. Minho energicznie pociągał za moją dłoń w kierunku kolejnej atrakcji.

- Kochanie, może pójdziemy już do domu?

- Ale ja chcę jeszcze na tą karuzelę- tupnął nóżką.

Spojrzałam na Parka w poszukiwaniu ratunku, ale ten właśnie zaczął rozmawiać z kimś przez telefon i oddalił się od nas. Kucnęłam przed chłopcem i się uśmiechnęłam.

- Jedne warunek- wyciągnęłam w jego kierunku mały palec- to ostatnia atrakcja.

- No dobrze- powiedział niezbyt zadowolony.

Skąd ten dzieciak miał w sobie tyle energii, gdy my opadaliśmy z sił, a mieliśmy jeszcze sporo rzeczy do wykonania.

Miałam właśnie się podnieść, gdy przeszkodził mi głos osoby, której nie spodziewałam się spotkać.

- Kim Youjung?

Odwróciłam się i dostrzegłam za mną mojego byłego chłopaka, który przyglądał się mi zaskoczony. Miałam pecha, że tak piękny dzień musiał mi zniszczyć Nate. 

Od Autorki: Kochani! Myślicie, że Nate dużo namiesza podczas naszego maratonu? Kolejny rozdział pojawi się też dzisiaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od Autorki: Kochani! Myślicie, że Nate dużo namiesza podczas naszego maratonu? Kolejny rozdział pojawi się też dzisiaj.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Please be my family | Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz