Rozdział 23. Alexander, Cloe

643 51 31
                                    


~ Alexander ~

~ kilka miesięcy później~

Siedzę w swoim gabinecie i właśnie kończę pić kolejną szklankę whisky.

Do środka jak błyskawica wpada zdyszany Thomas.

- Szefie! Mamy ją.

- Co?

- Mamy Cloe. Znaleźliśmy ją.

- Cloe...

Wyszeptałem jej imię, a na moje serce jakby przyśpieszyło, albo zwyczajnie znów zaczęło bić.

Nareszcie!

Wreszcie będę mógł znów ją przytulić w swoje ramiona. Już nigdy jej z nich nie wypuszczę.

Te chwile kiedy jej nie było przy mnie były najgorszymi w moim życiu. Kobieta, którą kocham nad życie zniknęła z niego z dnia na dzień. Zniknęła, przepadła, jak kamień w wodę.

Powoli zacząłem już tracić nadzieję, że kiedykolwiek ją odnajdę. Przeszukałem chyba całe USA wzdłuż i wszerz, a jej kurwa nigdzie nie było. Nie mogłem jeść, nie mogłem spać, ani pracować. Zajmowałem się tylko poszukiwaniami Cloe. Nic innego nie miało dla mnie znaczenia. Wszystko inne spadło na Nate i Ash'a.

Zdarzało się, że z tej całej niemocy upijałem się do nieprzytomności. Nikt nic nie wiedział, nikt nic nie słyszał. Albo tak chcieli lub było im to wygodne. Ja w tym czasie odchodziłem od zmysłów.

Kiedy usłyszałem od Thomasa, że jej nie ma i nie ma pojęcia gdzie jest wpadłem w szał i o mało go nie zabiłem. Gdyby nie powstrzymał mnie przed tym ojciec, który przypadkowo zjawił się u mnie w biurze to pewnie bym to zrobił. Odpowiadał za jej ochronę i nawalił.

Przez cały ten czas oddałbym dosłownie wszystko co mam chociaż za krótką informację, że nic jej nie jest, że jest cała i zdrowa.

Pierwsze moje podejrzenia padły na Curt'a Gregorego. On jako jedyny sugerował na weselu Nate, że coś mogłoby się jej stać, ale skurwiel wypiera się do dziś. Byłbym głupi gdybym mu ot tak wierzył. Przeprowadziłem akcję i od tego czasu przebywa w piwnicy pod kasynem. Praktycznie wszyscy jego ludzie zginęli, więc nikt nie będzie chciał go odbić z moich rąk. Codziennie do niego jeżdżę i wyładowuje się na nim. Żadne tortury nie pomogły, bo ciągle się wypierał, że nie ma z tym nic wspólnego. Czyżby faktycznie nie miał...?

- Jedziemy! Powiadom ludzi. Niech szykują najlepszy sprzęt jeśli trzeba.

Wstałem na chwiejnych nogach, schowałem za pasek broń, ubrałem na siebie kurtkę i ruszyłem do wyjścia.

- Ale szefie...

- Co?! Mówiłeś, że ją znaleźliście!

- Tak, ale...

- Jakie kurwa ale?! Muszę ją odzyskać jak najszybciej!

Odwróciłem się w jego stronę. Lekko się zachwiałem, ale ostatecznie utrzymałem równowagę. Thomas wyglądał jakby zastanawiał się co i jak ma mi powiedzieć.

Kurwa! On chyba nie chce mi powiedzieć, że coś jej się stało?!

- Thomas kurwa powiedz, że nic jej nie jest! Że jest cała i zdrowa! Że kurwa żyje! Powiedz, że kurwa żyje!!!

- Żuje, ale...

- Ale co kurwa?! Wyduś to wreszcie!!

- Nie ma jej w kraju.

AlexanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz