Rozdział 32. Francesco Russo

441 54 5
                                    


Nie planowałam tak szybko, ale udało mi się napisać kolejny rozdział 😃

Moi drodzy, dzisiaj trochę poskaczemy sobie w czasie. Mam nadzieję, że nie namieszam Wam tym.

Zmienimy też głównego bohatera rozdziału, aby go trochę poznać. Może nie będzie miał swojej osobnej historii, ale uważam, że na jeden rozdział przynajmniej zasłużył.

**********************************


~ Francesco Russo ~

Ja to chyba naprawdę jestem jakiś popierdolony. Kolejny raz w swoim 30-letnim życiu wpakowałem się w coś od czego ewidentnie powinienem trzymać się z daleka. Po chuj poleciałem do tej pieprzonej Ameryki. Ale z drugiej strony to gdyby mnie tam nie było to Cloe byłaby już martwa. Powinienem ją oddać Davies'om po tej całej akcji za szpitalem. To kurwa gdy spojrzałem w jej piękne, zagubione i wystraszone oczy nie potrafiłem się jej oprzeć. I tak oto przywiozłem ją na Sycylię. Coś kurwa czuję, że będą z tego niezłe kłopoty. Czy ja chociaż raz nie mogę zrobić czegoś jak należy?

- Kurwa!

Skłamałem, że muszę coś załatwić i zostawiłem Cloe z Naomi. Tak naprawdę to przebywanie blisko niej nie jest dla mnie dobre. Wzbudza ona we mnie dziwne uczucia. Uczucia, których nie powinna wzbudzać.

- Do kurwy przecież ona ma męża, a ja żonę!

Żonę... Młodą i piękną. Może nasz ślub był jednym wielkim przypadkiem, a raczej moim pijackim wybrykiem i w pewnym sensie chęcią pomocy skrzywdzonej dziewczynie, ale kurwa wziąłem za to wszystko odpowiedzialność. Następnego dnia mogłem jeszcze wszystko unieważnić, jakby nigdy się nie wydarzyło, ale nie zrobiłem tego. Wiedziałem, że w mojej rodzinie nie ma czegoś takiego jak rozwód, a jednak postanowiłem pozwolić nabrać mocy prawnej temu małżeństwu.

Pięć lat temu miałem wszystko. Na Sycylii byłem królem. Ojciec i Enzo powierzyli mi wszystkie interesy na wyspie. To było dla mnie coś. Jako najmłodszy z rodzeństwa, otrzymałem miejsce, gdzie to ja byłem szefem. Oczywiście to mój brat był Donem. To on nadal był szefem, ale Sycylia była moja. Miałem władzę, pieniądze, najlepszego przyjaciela i narzeczoną. Narzeczoną której byłem wstanie oddać gwiazdkę z nieba, gdyby tylko sobie zażyczyła. Przyjaciela, który był mi jak drugi brat. Tak było do czasu.

Wyleciałem na kilka dni w interesach do Polski. Na moje szczęście lub nieszczęście udało mi się załatwić wszystko dwa dni wcześniej, niż planowałem. Nie było potrzeby przedłużać pobytu w ojczystym kraju mojej mamy, więc postanowiłem wrócić do domu. Nikogo nie uprzedziłem o tym. Chciałem zrobić narzeczonej niespodziankę. Niestety to ona zrobiła mi większą i niezbyt przyjemną. W jednej chwili straciłem narzeczoną i najlepszego przyjaciela. Widok ich pieprzących się w naszej sypialni, w naszym łóżku, długo jeszcze pozostanie w mojej pamięci. Bestia, która wtedy we mnie wstąpiła była nie do opanowania. Nie pytałem żadnego z nich „dlaczego?". Jego tłukłem do momentu, aż wydał ostatni oddech. Na koniec faszerując go dla pewności ołowiem. Ją zostawiłem z jego martwym ciałem. Wydałem mojej ochronie rozkaz co do jej jak najszybszego opuszczenia mojej posiadłości.


~ 5 lat wcześniej ~

- Szefie co mamy zrobić z szefa narzeczoną? Leży na zwłokach i opłakuje je.

Zapytał mnie mój człowiek.

AlexanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz