Po jakże relaksującej kąpieli i posiłku Desdemona zasnęła dosłownie w kilka chwil. Myślała, że będzie to trudne – że znów usłyszy przeszywający śmiech i koszmary przenikające się z tym, co wydarzyło się ostatnio... Orobas jednak najwyraźniej działał niczym balsam. Poza ćmiącym dyskomfortem w barku, który łatwo przyszło jej ignorować, czuła się dobrze. Starała się nie rozpamiętywać tego, co wydarzyło się w łazience.
W końcu był demonem uwodzenia, prawda? Dla niego to chleb powszedni.
Po wspólnym śniadaniu, które zjadła z Orobasem, znowu czuła rozrywającą bezradność. Miała wrażenie, że stała się cholernie żałosna. Co się podziało ze wszystkimi planami, które snuła? Minął dopiero tydzień odkąd okradła tamten Kościół, a wydawało jej się, że to diabelnie odległe życie. Rozumiała ironię tego wszystkiego, ale Desi potwornie się to nie podobało. Zawsze radziła sobie z traumatycznymi przeżyciami. Zagryzała zęby i szła do przodu, teraz jednak coś trzymało ją w miejscu.
Nienawidziła tego.
Jak można mieć wszystko i nie wiedzieć w jaki sposób z tego skorzystać?
Poszła więc po Kindla, który przetrwał ostatnie wydarzenia – a przynajmniej tak jej się wydawało. Mamrotała przekleństwa, ale urządzenie było kompletnie martwe.
– Możesz to naprawić? – wręczyła czytnik demonowi, który spojrzał na nią zaskoczony. – W sensie: napraw to.
Bass uniósł brwi kiedy tylko zabrał od niej sprzęt.
– Co mam naprawić? Atrapę?
Oboje patrzyli na siebie zdezorientowani.
– Dobra, rozumiem że nie jesteś demonem złota rączka, ale mówiłeś, że nie masz ograniczeń – skrzywiła się i palcem kiwała to na niego, to na czytnik.
– Nie mogę naprawić czegoś, co nie służyło do działania – wyjaśnił, jeszcze mocniej marszcząc brwi. – W środku nie ma żadnych... mechanizmów.
Desi zaperzyła się.
– Nie żartuj sobie ze mnie! – prychnęła. – Niespełna tydzień temu czytałam tam książki!
Jeśli to możliwe, Bass zrobił się jeszcze bardziej zmieszany.
– Jakie? – Widząc, że się odrobinę zakłopotała, diabliki błysnęły mu w oku. Próbowała się kłócić, że to najmniej ważne w tej sprawie, ale wiercił dziurę w brzuchu Desi. – Daj spokój, mnie się nie musisz wstydzić.
– Romanse i jakaś książka Flamekeeps. Ale tylko przejrzałam. – Wzruszyła ramionami z lekceważeniem.
Bass przekrzywił głowę, jego wzrok stał się przerażająco odległy. Kącik ust wykrzywił mu się w najmniejszym z uśmiechów.
– Rosemary? – Gdy przytaknęła parsknął cichym śmiechem i ze zdumieniem zerknął na czytnik. – Los bywa przewrotny.
– O czym ty mówisz? – westchnęła, ale nie zirytowana. Czuła, że ktoś rzucił żartem, ale znaczenie omijało ją o lata świetlne. Bass bawił się czytnikiem i wyjaśnił jej, jaką rolę odegrała księga Flamekeeps w przypadku jego przyjaciela. Dzięki fizycznej kopii ludzka kobieta mogła przywołać przeznaczonego jej inkuba. – Ale jak? Jak jedna książka o Przeznaczeniu mogła trafić do dwóch zupełnie różnych osób?
Demon potrząsnął głową z łagodnym uśmiechem.
– Siła wyższa, droga Desdemono. Prawdziwe przeznaczenie. Nie ta sama książka, ale ta sama intencja.
Kąciki ust Desi wygięły się, gdy wymienili ze sobą porozumiewawcze uśmiechy.
– Czyli co, kobiety na ziemi muszą się mieć na baczności, bo jeszcze przeczytają jak ściągnąć sobie kmiotka do pomiatania?
![](https://img.wattpad.com/cover/340439767-288-k917095.jpg)
CZYTASZ
Incubi Amore. Na jej wezwanie [+18]✅
ParanormalWersja przed korektą, przepraszam za wszystkie błędy🙏 W niewoli z demonem, którego sama zniewoliła? Cóż, nawet rewelacyjny plan może się rewelacyjnie rozwalić... Świat i Desdemona nie byli najlepszymi przyjaciółmi. Co sześć lat przytrafia jej się o...