Serce skoczyło mi do gardła i niespodziewany krzyk się z niego wyrwał.
Nie mogłam wskoczyć do wody, nie dałabym rady przepłynąć całego jeziora, więc zaczęłam biec wokół niego. Sama byłam na siebie wściekła, że nie umiem biegać szybciej.
Kiedy dobiegłam do miejsca, w którym ostatnio stała postać, którą tu widziałam, niewiele myśląc, zrzuciłam cienki płaszcz z ramion i wskoczyłam do wody.
Wiedziałam że jezioro nie jest zbyt głębokie, ponieważ przez całe dzieciństwo przychodziłam tutaj z panią Evens i robiłyśmy pikniki, więc i również wchodziłyśmy do jeziora.
Kiedy skoczyłam, dreszcz przeszedł przez całe moje ciało. Ubrania momentalnie przyległy do mojej skóry, jednak nie za bardzo się tym przejęłam. Szukałam jakichkolwiek oznak życia spod wody. Jednak kiedy się ich nie doczekałam, po prostu zanurkowałam. Rozglądałam się pod wodą, jednak nie mogłam się skupić przez straszne zimno, które czułam zewsząd i brud cieczy. Kiedy wynurzyłam się żeby wziąć powietrze w płuca, zobaczyłam unoszące się nad powierzchnią wody papierosy.
Podpłynęłam bliżej i uderzyłam w coś nogą.
TO BYŁO CIAŁO.
Po raz kolejny krzyknęłam, ponieważ nie byłam na tak bliską styczność z – możliwe że nawet już zwłokami. Sięgnęłam tam ręką i napotkałam ubrania, które pociągnęłam w górę.
Ciało.
Udało się.
Starając się iść po dnie jeziora jak najszybciej, ciągnęłam za sobą zwłoki – jak się okazało – chłopaka, nie przyglądałam mu się jednak. W tamtym momencie niewiele obchodziło mnie kim jest, po prostu starałam się uratować mu życie.
To wszystko trwało wieczność.
Wreszcie udało mi się wywlec na brzeg i za sobą wciągnęłam ciało chłopaka, które położyłam na trawie. Sama klęczałam obok, desperacko łapiąc powietrze w płuca.
A kiedy spojrzałam na ciało leżące na brzegu zachłysnęłam się na nowo.
Charlie.
Przypadkiem uratowałam życie, nie jakiejś losowej osobie.
Charliemu.
Natychmiast zbliżyłam się do niego, nie bardzo wiedząc co zrobić. Sprawdziłam czy oddycha. Oddychał. Szczęście jakie wtedy poczułam było nie do opisania. Jednak nie wiedziałam co zrobić dalej.
Dzwonić na pogotowie? Wołać kogoś, licząc że ktoś mnie usłyszy?
To wszystko wydawało się głupie.
W końcu zaczęłam masaż serca. Wykonywałam miarowe uciśnięcia i kiedy ręce już mi omdlewały, a ja nie wiadomo kiedy zaczęłam płakać, chłopak nie wyraźnie poruszył powiekami. Potem jego klatka piersiowa zaczynała nierówno miernie się unosić. Uśmiechnęłam się przez łzy, jednak dalej robiłam uciśnięcia na klatce piersiowej.
W końcu chłopak zaczął kaszleć wodą i otworzył oczy.
- CHARLIE! – wrzasnęłam, chyba na pół Anglii. Zaczęłam płakać i śmiać się jednocześnie.
Charlie podniósł głowę i szeroko otworzył oczy kiedy mnie zobaczył. Z powrotem położył głowę na trawie i parsknął śmiechem. Po czym niespodziewanie podniósł się i po prostu mnie przytulił.
Żadne z nas nie przejmowało się mokrymi ubraniami, i tym co będzie, kiedy się od siebie oderwiemy.
Liczyło się to że teraz jesteśmy tutaj oboje. Oboje żywi.
_________________________________
Autor płakał jak pisał.
Szczerze zupełnie nie wiedziałam jak napisać ten rozdział, ponieważ nigdy w życiu takiej sytuacji nie przeżyłam, ale uważam że ostatecznie dobrze udało mi się oddać wszystkie emocje Emily.
rozdział pojawił się trochę wcześniej, ale trudno.
Kolejny rozdział możliwe że wrzucę, dopiero w niedzielę, ale nie wiem.
Kochaaam waaaas💖💖💖
CZYTASZ
Shout and Whisper
Romance,,Dla wszystkich którzy ślepo biegną za perfekcją. Zwolnijcie, bo się zmęczycie i nie będziecie mieli siły biec za czymś co jest osiągalne i jeszcze piękniejsze.❤" kiedy nie masz siły krzyczeć, zacznij szeptać a świat wreszcie cię usłyszy. Oddaj się...