- Coś ty sobie myślał celując bronią w Xaviera.- wydarł się Matt.
- Nie zrozumiesz.- odparł łagodnie Daimon.
- Nie zrozumie.- parsknął Matt. - Zabawne!- dodał.
- Zamiast wrzeszczeć na siebie to porozmawiajmy na spokojnie wszyscy, a nie wyżywamy się na sobie.- krzyknęła Vick.
- Zamknij się nie twoja sprawa.- warknął Jack.
- Naprawdę jesteś takim egoistą!- krzyknęła blondynka.
- Kobiety... - dodał Matt.- Vick spojrzała na niego surowym wzrokiem.
- Ohhh... - odezwała się święta.- parsknął Jack.
-Dość ludzie co wy zwierzęta jesteście by tak po sobie jechać zamiast porozmawiać na spokojnie ile wy macie lat.- Odezwał się David.
- David ma rację.- przerwał ten dramat Matt. - Daimon po co ta broń o co tu właściwie chodzi.- zapytał Matt.
- Zajmijcie się własnym życiem, a nie moim co was to obchodzi co robię i z kim co robię.- Warknął Daimon.
Brunet po swoich słowach wstał próbując i wyjść z pomierzenia jednak David go zatrzymał. Chłopak z westchnięciem powrócił na swoje miejsce jednak nie usiadł, a dalej stał próbując uciec.
- Chyba nasz gangster za mało się wyzywa na swoich ofiarach.- powiedział Jack.
Tym razem Daimon rzucił się na blondyna przywalając mu z całej siły w twarz. Miałam wrażenie, że to jakiś zły koszmar z którego zaraz się obudzę jednak życie jest niesprawiedliwe, a Daimon wraz z Jackiem zostali oderwani od siebie przez resztę grupy.
- Gangster?- zapytała Vick. - Wytłumaczy mi tu ktoś o co tu chodzi.?
- NIE.-podniósł głos Jack.
- Ten pacan dobiera się do May.- warknął Daimon.
- Ile razy mam mówić ci kretynie, że się do niej nie dobierałem tylko pomagam jej i Matowi w pewnej sprawię.- powiedział już wkurzony Xavier.
- Ta jasne, a ja to ksiądz.- mruknął Daimon.
- Nie wierzysz to nie twoja sprawa kolego!- Jęknął Xavier, a żyła na jego skroni pulsowała z nerwów.
Wtedy stało się coś czego nikt nie przewidział Daimon wyrwał się z swojego miejsca i rzucił się na Xavier przykładając mu broń do skroni.
Nastała cisza.
Brunet ciągle celował w Xaviera odliczając sekundy by pociągnąć za spust. Nie zwracał uwagi na nikogo pomimo krzyków Victorii i reszty chłopaków nie reagował wpatrywał się zabójczym wzrokiem na swoją ofiarę. Jednak mnie zamurowało chciałam się poruszyć krzyknąć co kolwiek ale nie potrafiłam nic oprócz bez czynnego wpatrywania się w Daimon i Xaviera. Tak bardzo głupio mi było, że nie mogłam nic zrobić pomóc obu mężczyzną uspokoić ich czułam się bez silna czułam jak łzy spływają mi po policzku wiedziałam dlaczego Daimon tak reaguje jednak musiałam by wyznać mu prawdę, a to nie wchodziło w grę.
Wszyscy musieliśmy być teraz silni przyszłość to dopiero początek nigdy nie wiemy kiedy nadejdzie nasz koniec brunet był zazdrosny jednak nigdy nie usłyszałam tego do niego unikałam go z różnych powodów myślałam, że tak będzie lepiej dla każdego z nas jednak widząc jak mierzy bronią w mojego jedynego przyjaciela serce mi staje na samą myśl, że w każdej chwili ON MOŻE POCIOGNĄĆ SPUST.
Może, gdybym postąpiła rozsądniej i powiedziała prawdę im wszystkim inaczej by to wyglądało przez to co się teraz dzieję nie mogę zrobić NIC. Taka jest prawda i taki jest mój los, którego nie zmienię jedynie moje decyzje pokazują jaka naprawdę jestem.
Daimon oderwał się od Xaviera po tym jak Matt podszedł do niego i powiedział mu coś co tylko on usłyszał. Po uspokojeniu się przeprosinach i atakach paniki brunet odpuścił jednak wiedziałam, że to nie koniec będzie tylko początek Daimon jest nie przewidywalny i sama o tym dobrze wiedziałam.
***
Ja, Matt i Xavier od dobrych czterech godzin siedzieliśmy w zakazanym skrzydle objaśniając plan, który wypełnimy za dwa dni i ujawnimy wszystko o czym nikt nie wiedział.
- Jackob zbierze ludzi nie wtajemniczając ich w szczegóły, które są dla nas i dla ciebie istotne.- powiedział Matt.
- Świetnie to teraz zostaje nam tylko wtargnięcie wyjawienie prawdy i bułka z masłem.- powiedziałam zdenerwowana .
- Właściwie to myślałem nad tym byś miała jakąś broń przy sobie jednak nie wiem czy to dobry pomysł bo może ją widać przez ubranie.- Powiedział Matt.
- Nie będzie widać nawet jak bym chciała siekierę przemycić.- mówiłam dając mu otuchy.
- Dobra zaraz do was wracam dam znać Jackobowi.- powiedział Matt i oddalił się do nas o kilka metrów.
-potrafisz się obsługiwać bronią palną bo domyślam się że ot o chodziło twojemu bratowi.-- zapytał Xavier.
-Jak miałam z osiem lat zaczęłam chodzić na kursy samoobrony, a w wieku jedenastu lat pokazano mi jak obsługiwać się bronią.- dodałam jak było było coś normalnego.
- Wszystko załatwione.- powiedział Matt ziewając.
- Masz rację czas się zbierać jest późno już- powiedziałam po czym wyszliśmy z skrzydła.
Gdy weszłam do pokoju Vick już spała więc jak najciszej jak mogłam przebrałam się i położyłam do łózka. W rogu pokoju stał nieduży karton, w którym leżała sukienka tak bardzo cieszyłam się że ją znalazłam była bardzo podobna do tej co miała moja mama w dniu śmierci różniła się tylko tym że moja miała rozcięcie na udzie i była o drobinę ciemniejsza.
Z uśmiechem na twarzy zapadłam w głęboki sen.
CZYTASZ
Angel of (Death) [zakończona]
Ficțiune adolescențiCórka szefa mafii zostaję wysłana prawie że siłą do szkoły z internatem dziewczyna szykuję się na najgorsze, gdy okazuję się, że szkoła z wyglądu to dawny pałac rodziny królewskiej zamordowanej 15 lat wcześniej. Szef mafii ma nadzieję, że jego córka...