Głośny dzwonek przy drzwiach wwiercił się boleśnie w głowę Adama. Od wizyty w biurze ojca zaszył się w swoim domu, zasłonił elektryczne rolety i do późnej nocy oglądał filmy z tajemniczymi zbrodniami w tle. Jego wisielczy nastrój idealnie odzwierciedlał klimat wybranych filmów. Poszedł spać kiedy już świtało i właściwie do teraz zapadał co rusz w niespokojny i krótki sen żeby co jakiś czas wstać, przegryźć coś i dalej spać.
– Ja pierdole, co jest? – zaspany zerknął szybko na telefon, żeby sprawdzić, która godzina. Miał aż pięć wiadomości od Feliksa i domyślał się, że to on dobija się do jego mieszkania.
Zapomniał, że był umówiony z przyjacielem na wieczór. Od kiedy wczoraj spotkał Ole, czuje się jak w letargu. Może myśleć tylko o niej, a tak długo walczył o ten stan obojętność, w którym był jeszcze dwa dni temu kiedy wrócił do Warszawy.
Ona jest największym przekleństwem jego istnienia i nie może zrozumieć co robi w biurze jego ojca. Jakby świat sprzymierzył się przeciwko niemu.
Szybko przeczesał palcami włosy i poprawił koszulkę i dresy. Wiedział, że jego kiepski stan nie umknie uwadze wspólnika. Otworzył drzwi i niczym lokaj zaprosił gościa do wejścia.
– Dzień dobry śpiąca królewno, mam tu coś co cię rozbudzi – w progu stanął Feliks i sugestywnie podniósł papierową torbę do góry z wnętrza której słychać było stukot szklanych butelek.
Adam parsknął śmiechem na widok wspólnika. Natychmiast zamknął go w niedźwiedzim uścisku i wepchnął do mieszkania.
Feliks Wasilewski był jego najbliższym przyjacielem od czasów ze studiów. Razem otworzyli kancelarie w Warszawie z dala od macek rodziców jednego i drugiego mężczyzny.
Rodzina Adama była przedsiębiorcza, bardzo bogata, specjalizowała się w produkcji kosmetyków i rozszerzyła biznes do ogromnych rozmiarów. Póki żyła matka Adama, on też wiązał przyszłość z rodzinną firmą, jednak po jej śmierci definitywnie zrezygnował z tego pomysłu i oddał się całkowicie wspólnej kancelarii, którą założył z Feliksem po aplikacji.
Natomiast rodzina Feliksa, to znani na cały kraj prawnicy, wykładowcy i sędziowie Sądu Najwyższego. Był skazany na karierę mecenasa zanim jeszcze przyszedł na świat, jednak chciał zbudować coś własnego.– Co się z tobą Borkowski dzieje? Dzień po powrocie do biura bierzesz już urlop na żądanie? Pojebało cię stary? – zaczął bez ceregieli zanim Adam zdążył podać cokolwiek do picia.
Stanieli koło marmurowej wyspy na środku kuchni. Feliks patrzył jak przyjaciel próbuje sobie przypomnieć w których szafkach trzyma odpowiednie naczynia. Nareszcie po trzeciej próbie znalazł szklanki i od razu wlał whisky po czym wyciągnął lód z zamrażarki i dodał po kilka kostek. Obaj od lat pili ten sam alkohol, ich przyjaźń była na tyle głęboka, że nie czuli przy sobie żadnego skrępowania bałaganem w kuchni, czy niechlujnym wyglądem Borkowskiego, który po całodziennym wylegiwaniu na kanapie zdecydowanie powinien się odświeżyć.
– Nie uwierzysz co się odjebało – powiedział chłodno Borkowski i zerknął w zawartość kryształowego naczynia. – Sam w to do tej pory nie wierzę.
– Tylko mi nie wmawiaj przed pierwszym drinkiem, że dopadł cię jet lag po locie z Hiszpanii.
Borkowski pokręcił głową z rezygnacją na głupi komentarz Wasilewskiego. Od zawsze próbuje żartować nawet z bardzo poważnych problemów. To Adam z ich dwójki był tym odpowiedzialnym wspólnikiem. Mimo głupich insynuacji, widział szczerą radość z jego powrotu w oczach wspólnika ale czuł się z tym jeszcze gorzej, bo cały dzień obmyślał plan kolejnego wyjazdu.
I to jak najszybciej.
Filia w Madrycie jest prowadzona od początku miesiąca przez nowego dyrektora zarządzającego, który ma również uprawnienia adwokackie obowiązujące w Hiszpanii, radzi sobie naprawdę dobrze i ten rozdział mogą uznać za zamknięty ale może czas na dalszą ekspansję Europy. Kogo chciał oszukać, przecież Feliks tego nie kupi, on sam sobie nie ma już pewności, czy kolejny wyjazd wystarczy, żeby uciec przed swoimi demonami. Oparł się dwoma rękoma o marmurowy blat i spuścił głowę między ramiona.
– Spotkałem ją wczoraj u ojca w firmie – westchnął nie patrząc na reakcję kumpla.
– Kogo? Beyoncé?
– Olkę, ty debilu!
– Aa... no to już rozumiem twoją palącą potrzebę odrobiny prywatności w domowym zaciszu – Wasilewski uśmiechnął się znacząco. – Jak wygląda?
– Jak zawsze. Jest piękna, delikatna, zmysłowa i zupełnie mnie nie pamięta.
Mężczyźni przez chwilę wpatrywali się w zamyśleniu we przezroczyste kostki lodu pływające w bursztynowym trunku. Żaden się nie odzywał jakby temat był zbyt ciężki i nikt nie chciał poruszać go pierwszy.
Feliks znał historię wyjazdu Adama jak nikt inny, sam pomagał mu w pośpiechu pakować walizki i załatwił za niego wszelkie formalności i zgody niezbędne do otwarcia ich kolejnej kancelarii w Madrycie. Z początku to właśnie on miał być tam oddelegowany, jednak kiedy widział jak jego przyjaciel z dnia na dzień traci grunt pod nogami musiał działać błyskawicznie i zorganizować mu przeprowadzkę jak najdalej od Warszawy. Zależało mu na mim jak na własnym bracie, którego nie miał.
– Do dupy – odezwał się w końcu Wasilewski i ponuro stuknęli się szklankami. – Więc nie zostało nam dzisiejszego wieczoru nic więcej niż się urżnąć, a od jutra obmyślić plan jak wybrnąć z tego bagna.
– Jutro ojciec urządza imprezę integracyjną, dostałeś zaproszenie?
Feliks jako współwłaściciel kancelarii, która częściowo prowadzi sprawy firmy Piotra Borkowskiego, często wraz z Adamem uczestniczył w podobnych wydarzeniach w przeszłości. Zazwyczaj obaj bawili się we własnym towarzystwie. Chociaż Feliks czasami wracał do domu z jakąś młodą asystentką, to Adam zawsze stronił od romansów w pracy.
– Tak, pewnie. Nie ukrywam jednak, że liczyłem raczej na symulowaną chorobę i wspólny wypad na miasto jak za dawnych czasów. W sumie to nie mieliśmy okazji porządnie się zabawić przed twoim wyjazdem z Warszawy – rzucił ostrożnie w stronę przyjaciela.
– Sytuacja się zmieniła. Muszę wybadać co kombinuje mój ojciec – burknął i dolał im kolejną porcję whisky, po czym wypił ją jednym haustem.
– Czuję w kościach, że badać to ty masz ochotę ale raczej kogoś innego – zaśmiał się Feliks ale zanim zdążył się uchylić dostał w głowę pacnięciem otwartej ręki.
– Przypomnij mi, dlaczego przyjaźnię z takim kretynem jak ty?
– Mam znacznie więcej zalet niż mój cięty język, chociaż najbardziej doceniasz mój wysportowany tyłek – dalej ciągnął Feliks razem rzucając bananem, którego miał pod ręką, w stronę Adama.
Przyjaciel nie dał się złapać na jego zaczepkę, złapał owoc i praktycznie pochłonął go w trzech gryzach, przypomniał sobie jak mało dziś jadł, a alkohol zdążył już przyjemnie rozgrzać wnętrze jego brzucha. Przeanalizował zawartość miski z pozostałymi owocami i warzywami żeby ocenić czy rano uda mu się wyczarować z nich porządny koktajl. Przez brak czasu na przygotowanie zbilansowanych posiłków mecenas starał się wypijać dzienne zapotrzebowanie witamin właśnie w mieszankach soków. Do tego musi pamiętać o zakupach bo jego lodówka świeciła pustkami.
Od śmierci matki nie przykładał wagi do tego jak się prowadzi, a od kilku miesięcy już zupełnie odpuścił kwestie zdrowotne. Właściwie żyje na posiłkach na wynos, suplementach i swoich koktajlach. Jednak żołądek dał o sobie znać i Adam poczuł, że dopada go całodzienny głód.
– W takim razie wzywaj Ubera i daj mi się pochwalić twoim zgrabnym tyłeczkiem na mieście. Jedziemy na kolacje. Ja stawiam – powiedział z ironicznym uśmiechem Borkowski, po czym ruszył w kierunku garderoby.
– Tylko się trochę ogarnij, niechluju. Co ludzie powiedzą jeśli zobaczą nas razem? Pewnie pomyślą, że odbywam jakąś zaległą kolację charytatywną WOŚP-u.
Adam parsknął głośnym, zrezygnowanym śmiechem i w odpowiedzi wystawił nad swoim ramieniem środkowy palec. Zdjął z wieszaka czarny sweter i włożył na stopy trampki. Z racji wykonywanego zawodu, zazwyczaj ubierał się w garnitury, nawet jeśli nie miał spraw sądowych, to takiej jego wersji oczekiwali klienci i współpracownicy. Poza kancelarią i sądem, starał się zachować te luźną wersję siebie. Feliks w zamyśleniu dopił drinka i kiedy wspólnik pojawił się z powrotem w zasięgu jego wzroku ruszył za przyjacielem. Obaj wiedzieli, że zanim ten tydzień się skończy czeka ich starcie z ojcem i jego kolegami oraz samą Potocką, której obaj się nie spodziewali spotkać w miejscu takim jak firma Piotra Borkowskiego. Tak jak w stosunku do członków zarządu mogą sobie pozwolić na wiele, tak do dziewczyny muszą podejść delikatniej.
![](https://img.wattpad.com/cover/363094260-288-k83441.jpg)
CZYTASZ
O tym mi nie powiedziałaś
Любовные романыRozdziały będą dodawane dwa razy w tygodniu 🖋️ Drogi nowo zatrudnionej asystentki biura i starszego o jedenaście lat adwokata, krzyżują się w najmniej spodziewanym momencie. On jest jej niespełnioną młodzieńczą miłością, a ona... nie pamięta ostatn...