15

47 8 8
                                    

Gdyby nie obecność starszej recepcjonistki, która na widok Oli energicznie jej pomachała, ta mogłaby pomyśleć, że przez biuro przeszła fala covidu.

Zazwyczaj ciche rozmowy słychać było już w wejściowych drzwiach ale dzisiaj było tu wyjątkowo cicho. Starała się poruszać swobodnie jakby rzeczywiście wróciła z wizyty u lekarza, na którą skierował ją pracodawca. Musiała sobie przypominać, że wcale nie widać po niej dowodów na to, że przed chwilą wysiadła z samochodu Borkowskiego dwa skrzyżowania wcześniej i wcale nie ma na sobie ubrań jego byłej dziewczyny.

Przyjaźnie skinęła głową kiedy znalazła się koło biurka Aliny i postanowiła w pierwszej kolejności skontrolować obecność znajomych, z którymi wczoraj zbyt mocno zaszalała. Gdy tylko wyjrzała zza ściany zauważyła, że wszyscy są już na swoich miejscach ale nie wyglądali na skorych do jakichkolwiek interakcji. Ktoś lekko poklepał ją po ramieniu, a Ola ze względu na swoje kiepskie samopoczucie, zareagowała zbyt gwałtownie czym skupiła na sobie uwagę pozostałych pracowników.

– Jezu Chryste, Romek! Ale mnie wystraszyłeś! – położyła rękę na sercu i na chwilę przymknęła oczy.

– To ty nas wystraszyłaś! Gdzieś wczoraj zniknęła? Szukaliśmy cię przez godzinę, a nikt z nas nie miał twojego numeru – mężczyzna złapał ją za łokieć i wciągnął do pomieszczenia socjalnego żeby dać im odrobinę prywatności. – W końcu ochroniarz przypomniał sobie, że przyjechał po ciebie jakiś nadziany gość i ściągnął z krawężnika do samochodu.

Ola popatrzyła na Romka szeroko otwartymi oczami, tego obawiała się najbardziej, że ktoś pozna jej sekret specyficznej relacji z mecenasem Borkowskim, domyślała się, że wtedy nikt więcej nie zaprosi jej na wspólne wyjście, a rozpaczliwie potrzebowała znajomych.

– Wybacz, powinnam się pożegnać. Przyjechał po mnie stary znajomy.

– To przez niego dziś się spóźniłaś?

– Miałam badania u lekarza medycyny pracy. A jeśli skończyłeś już swoje małe przesłuchanie to pozwól, że wrócę do obowiązków – płynnie się odwróciła i od razu natrafiła na świdrujące spojrzenie zielonych oczu.

Borkowski spiorunował Romka wzrokiem tak, że nawet jej zrobiło się szkoda chłopaka, który jeszcze przed chwilą ją zirytował. Obok mecenasa stał jego wspólnik, jednak w odróżnieniu do Adama, przyglądał się tej scenie z lekkim rozbawianiem.

– Chyba nie przeszkadzamy w amorach – zaczął Borkowski, na co Feliks parsknął głośnym śmiechem, jednak szybko się opanował widząc reakcję przyjaciela. – Zrobimy kawę i nie będziemy wam przeszkadzać.

– Panie mecenasie, oczywiście, że w niczym panowie nie przeszkadzają – dukał zestresowany Romek. – Po prostu mieliśmy wczoraj małe spotkanie po pracy i martwiliśmy się nagłym zniknięciem Oli.

– Panie mecenasie, oczywiście, że w niczym panowie nie przeszkadzają – dukał zestresowany Romek. – Po prostu mieliśmy wczoraj małe spotkanie po pracy i martwiliśmy się nagłym zniknięciem Oli.
Nie mogła się dłużej powstrzymać i przewróciła ostentacyjnie oczami. Była zażenowana sytuacją w jakiej się znalazła, dodatkowo wszystko obserwował z boku Wasilewski.

– To nie moja sprawa co robicie w czasie prywatnym, jednak teraz jesteśmy w kancelarii i zachowujmy się stosownie. Nie chce słyszeć żadnych pretensji zranionych kochanków ani pijackich wspominek.

Wasilewski odchrząknął żeby zwrócić na siebie uwagę.

– Swoją drogą czuję się urażony, że nie dostaliśmy z mecenasem zaproszenia na te imprezę – odezwał się Feliks. Po jego tonie słychać było, że bawi go ta wymiana zdań, a przede wszystkim zachowanie Adama.

O tym mi nie powiedziałaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz