Światło i znów ten mrok.
Coś usilnie utrzymywało go w czeluściach ciemności. Co jakiś czas udawało mu się wyłapać pojedyncze szmery, ciche głosy. Nie rozumiał ani słowa. Chciał coś powiedzieć ale nie mógł poruszyć ustami nawet o milimetr. Był sparaliżowany. Kiedy wydawało się, że uda mu się choć lekko drgnąć palcem, zaraz ponownie odpływał w nicość.
Znów ta ciemność...
Regularne pikanie i mechaniczne odgłosy stawały się coraz wyraźniejsze. Jasne światło docierało powoli do świadomości pacjenta. Unosił spojrzenie na sufit i zaraz znowu zasypiał. Słyszał szczątki rozmów, wydawało mu się, że obok był jego ojciec, kontakt jego dłoni ze znajomą skórą popychał go w stronę świadomości, ale wciąż nie miał na tyle energii, żeby móc utrzymać otwarte oczy na dłużej. Ktoś okrywał go kołdrą, zakładał skarpety.
Delikatne pocałunki po całej twarzy.
Urywki zdarzeń docierały do niego z ogromnym opóźnieniem, a on nie wiedział, jak może przywrócić sobie ponowną kontrolę. Budził się na kilka minut, po czym znowu zasypiał na wiele godzin.
– Powiedziałaś mu już? – głos Feliksa wyrwał go ze snu, zerknął na przyjaciela jednak ten nie reagował na małe ruchy świadczące o powrocie świadomości Adama. – Ciekawe jak to zniesie – westchnął.
– Cicho, budzi się – Ola gwałtownie zerwała się z krzesła i doskoczyła do twarzy swojego chłopaka. Głaskała go po policzkach i całowała w usta. – Cześć, kochanie. Jak się czujesz? Chcesz się czegoś napić? – zasypywała go pytaniami.
– O czym miałaś mi powiedzieć? – wybełkotał.
– To nic takiego, odpoczywaj, mamy czas.
– Ola daj spokój, nie uciekniesz od tego...– Wasilewski wydymał policzki i głośno wypuścił powietrze. – Na jego miejscu wolałbym się dowiedzieć jak najszybciej.
Dziewczyna patrzyła na Feliksa z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przez moment siłowali się wzrokiem, jednak po kilku sekundach Potocka z rezygnacją pokręciła głową i odwróciła wzrok. Nie chciała brać udziału w tej rozmowie.
– Dobrze, ja to powiem, może tak będzie łatwiej... W końcu bezpośrednio mnie to nie dotyczy – złapał pobliski stołek i usiadł po drugiej stronie łóżka, również chwycił na dłoń Borkowskiego, na co ten się skrzywił. – Podczas operacji doszło do komplikacji... Lekarze robili co mogli, ale niestety się nie udało. – Wolną dłonią przetarł twarz. – Straciłeś oba jądra.
W szpitalnej sali zapanowała grobowa cisza. Hałas świszczących jarzeniówek wwiercał się w uszy chorego. Z oniemiałą miną zaczął skakać wzrokiem między Olą a Feliksem, szukając jakiegokolwiek wytłumaczenia na te słowa. Wciąż czuł się otępiały i nie do końca rozumiał, co tu się właściwie dzieje. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale brakowało mu słów.
– Ja... ja... – jąkał się żałośnie. – Co się stało?
Feliks jeszcze raz złapał kontakt z siedzącą naprzeciwko kobietą i momentalnie wybuchł gromkim śmiechem. Odrzucił rękę przyjaciela i w konwulsjach wstał, żeby oprzeć się o umywalkę zawieszoną na ścianie obok. Potocka jedynie z zażenowaniem kręciła głową i przewracała oczami.
– Twoja mina! Jezusie, dlaczego tego nie nagrałem?! – nie potrafił zapanować nad kolejną salwą rechotu. – Nie martw się, jajka są całe i zdrowe. – Pokrzepiająco poklepał przyjaciela po ramieniu.
– Jesteś pojebany – to jedyne co zdołał mi odpowiedzieć na ten nieśmieszny żart, jednocześnie wyczuwając narastającą falę ulgi. – Czy ty potrafisz być poważny?

CZYTASZ
O tym mi nie powiedziałaś
Storie d'amoreRozdziały będą dodawane dwa razy w tygodniu 🖋️ Drogi nowo zatrudnionej asystentki biura i starszego o jedenaście lat adwokata, krzyżują się w najmniej spodziewanym momencie. On jest jej niespełnioną młodzieńczą miłością, a ona... nie pamięta ostatn...