24

53 6 5
                                    

Modna restauracja w porze obiadowej była pełna ludzi. Ola dziękowała sobie w duchu, że przezornie zrobiła rezerwację kilka dni wcześniej i miała pewność, że dostanie stolik. Chciała wypaść przed wujkiem jak najlepiej, żeby udowodnić mu jak dobrze sobie radzi. Z jakiegoś powodu liczyła się z jego zdaniem bardziej niż powinna. Na te okazję włożyła, znalezioną w szafie, różową sukienkę w małe, stokrotki i białe tenisówki. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze, bo znów wyglądała jak nastolatka. Adam zaoferował, że zaczeka, aż przebierze się w mieszkaniu i następnie podwiózł ją do małej knajpki, w której umówiła się z młodszym bratem swojego ojca.

Przyjechała parę minut szybciej i zajęła krzesło przy oknie. Rozejrzała się niepewnie po lokalu, nie miała pewności czy trafi w gust wujka. To był modny punkt na warszawskiej mapie gastronomicznej, co potwierdzał mały tłum, który zastała w środku, jedzenie podobno było wyśmienite i głownie z tego powodu wybór padł na to miejsce.

– Wybierasz się na jakieś Kinder party? Może powinnaś zacząć ubierać się odpowiednio do swojego wieku? – szorstki tembr zbliżył się za jej ramieniem i po chwili policzek wujka w szybkim powitaniu dotknął twarzy Oli. – Przy tym obłożeniu będziemy czekać na jedzenie wieki, a mam dla ciebie jedynie godzinę.

– Och... Przepraszam, nie wiedziałam, że będzie tu taki tłok. Chcesz pójść do innej restauracji?

– Bez sensu, stracimy jeszcze więcej czasu – rozłożył bawełnianą serwetkę na kolanach i ze zmrużonymi oczami przyglądał się wypolerowanym sztućcom nie racząc uwagą bratanicy. – Jak się czujesz? Jakieś postępy w odzyskiwaniu pamięci? – przeszedł bez ogródek do newralgicznego tematu.

– Niestety bez zmian. Zaczynam tracić jakąkolwiek nadzieję.

– Nie warto się na tym skupiać tylko dalej żyć. Masz okazję zacząć od nowa, bez oglądania się za siebie. Wiele osób oddałoby wiele za taką możliwość – wykrzywił wargi w próbie uśmiechu.

– Jednak tyle pytań pozostaje bez odpowiedzi. Chciałabym móc tak po prostu przejść z tym do porządku dziennego, jednak pozostaje we mnie duży żal do losu.

– Zawsze lubiłaś się nad sobą użalać. Uspokój się i weź się w garść.

Potocka wyprostowała się na te ostre słowa i zamrugała kilka razy żeby odgonić zbierającą się pod powiekami wilgoć. Nie chciała okazywać słabości w miejscu publicznym, chociaż zupełnie nie zasłużyła na naganę.

– Co słychać u Patrycji? Kiedy będę miała okazję ją poznać? – płynnie zmieniła tor rozmowy.

– Ile razy mamy jeszcze dyskutować, co? Uporaj się najpierw ze swoimi problemami i wtedy przyjdzie czas na poznanie mojej żony. To nie zawody. Musisz poukładać sobie jeszcze sporo w głowie – uciął Paweł Potocki i z coraz większą irytacją zaczął rozglądać się po restauracji. – Ktoś tu w ogóle pracuje?

Już na pierwszy rzut oka stres wyraźnie odbijał się na zachowaniu mężczyzny. Mimo poślubienia młodszej żony, wydawało się jakby on sam w ostatnich miesiącach bardzo się postarzał. Ola zaobserwowała siwe włosy, które całkowicie zdominowały fryzurę wuja i głębokie zmarszczki przy ochach i ustach. Utrata firmy zdawała się odcisnąć na nim piętno.

– A jak ci się pracuje u Borkowskiego? Dobrze cię tam traktują?

– Tak, jest wspaniale. Adam jest cudownym szefem, z resztą tak samo jak pan Wasilewski – nagle się rozchmurzyła i zaczęła żywo gestykulować. – W ogóle ich kancelaria jest niezwykła. Wszyscy pracownicy są bardzo kulturalni i do każdego podchodzą z szacunkiem.

– Zaraz, zaraz...– przetarł dłonią twarz i w pełni skupił na niej wzrok znad zmrużonych powiek. – Jaka kancelaria? Jaki Adam?

– Wybacz wujku, wydawało mi się, że wspominałam ci o propozycji Adama. Teraz pracuję u mecenasa Borkowskiego w jego kancelarii.

O tym mi nie powiedziałaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz