18. Problemy... same problemy

202 21 29
                                    

Kiedy Osamu wrócił do swojego domu od Chuuyi, była czwarta nad ranem. I chociaż nie chciał wracać, jego partner najzwyczajniej w świecie zagroził mu, że go skopie jeśli nie wróci do domu i nie położy się do łóżka chociaż na kilka godzin. Rudzielec troszczył się o niego na swój... specyficzny sposób. Dazai jednak nie zamierzał go posłuchać. A przynajmniej miał zamiar przerobić jego nakaz na swój sposób, gdyż najzwyczajniej nie byłby w stanie zasnąć. Przez ostatnie kilka godzin przeżył emocjonalny rollercoaster, przez który adrenalina do tej pory krążyła w jego żyłach. Szczerze nie sądził, że mu się uda. Jego, teraz już chłopak, był nieprzewidywalny. Zaczynając z nim rozmowę, nie przypuszczał nawet, że może się zgodzić. Uważał raczej, że to przegrana sprawa. A jednak, Chuuyi ponownie udało się go zaskoczyć. Zgodził się na próbę związku, mimo iż zdawał sobie sprawę, jak ogromne i tragiczne konsekwencje może im to przynieść. Mogą zginąć, gdy ktoś się zorientuje. I choć Dazai często dążył do śmierci i był w stanie przyjąć ją z pokorą, tak nie spodziewał się, że takie ryzyko może był zaakceptowane przez rudzielca. Choć nie chciał, musiał przyznać, że ten kurdupel potrafił zaskoczyć i do tego przeciągnąć emocjonalnie po asfalcie, gdyż potrafił pogrywać, co sprawiało, iż był jeszcze atrakcyjniejszy niż było to w granicach przyzwoitości.

Jego oczy... ach, te oczy! Tak intensywne w swoim spojrzeniu, które przyprawia o ciarki. Gdy byli młodsi, Dazaiowi nawet nie przyszłoby do głowy, aby myśleć o starszym w ten sposób. Teraz jednak, gdy przywoływał w myślach jego twarz, to jak marszczył brwi czy się uśmiechał... nie potrafił nazwać tego co czuł. A bardziej... nie powinien wypowiadać tego na głos. Jedyne co mógł powiedzieć i co wypadało, aby wyszło z jego ust, to to, że wpadł po same uszy. Czy darzył Chuuyę czymś tak niewinnym jak miłość? Możliwe, choć momentami miał wrażenie, że te uczucie, jest o wiele bardziej głębokie oraz wymagające. Nigdy nie musiał zastanawiać się nad czymś tak przyziemnym. Zawsze snuł dalekosiężne plany, które miały przydać się na misjach. To nie wymagało od niego uczuć, nad którymi zawsze mu się zdawało, że panuje. Ale w ostatnim czasie, gdy musiał planować odbicie byłego partnera, bez pewności, że ten żyje... miał wrażenie, że jego cały tok myślenia, jaki miał do tej pory, wywrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Zaczął... czuć. Strach, niepewność, oraz coś co mówiło mu, że pragnie, aby Chuuya wyszedł z tego cało. Coś co sprawiało, że chciał go mieć przy sobie za wszelką cenę. Może i było to lekkomyślne... Oboje mogli na tym stracić więcej niż zyskać, ale chciał tego. Chciał JEGO. Chciał mieć go u swojego boku, czuć jego obecność, słyszeć jego śmiech i nie tylko, póki mógł. Dopóty nie przyjdzie im zginąć podczas nadchodzącej wojny.

Właśnie... wojna. Coś, czego Dazai wolałby uniknąć. Z resztą, jak każdy. Wróg zbierał siły. Szukał sposobu, aby zrobić coś wbrew ludzkiej naturze i dać zmarłemu życie oraz zdolność. To pierwsze już mu się powiodło. Ale czy uda mu się to drugie? Zdolność to moc, z którą człowiek się rodzi i która znika bezpowrotnie po jego śmierci... ale co jeśli uda mu się stworzyć sztuczną indywidualność? Chuuya był żywym przykładem na to, że jest to możliwe. Osamu doskonale znał przeszłość swojego chłopaka. Studiował ją niewyobrażalnie wiele razy, gdyż swego czasu sam był ciekawy w jaki sposób naukowcom udało się stworzyć żywy organizm. Żywe naczynie, w którym został umieszczony Bóg chaosu i zniszczenia - Arahabaki. Naczynie, które wypracowało swoją własną osobowość. Szatyn zdawał sobie sprawę, że rudzielec jest idealną kopią człowieka urodzonego z matki i ojca. Co więcej, jest bardziej ludzki niż sam Dazai. Innymi słowy, jest idealny pod każdym względem... no, może prawie każdym. Był ciut zbyt niski, ale był to jednak tylko drobny, choć rzucający się w oczy, szczegół. Ale wracając. Jeśli Shelley wpadnie na pomysł, aby podjąć próbę umieszczenia bóstwa w jednej ze swoich marionetek, jest spora szansa, że uda mu się dokonać tego, czego tak bardzo pragnął.

Gdy śnieg przykrywa ulice (Bungou Stray Dogs - Sokukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz