Hej, kochani!
Dzisiaj wkurwimy naszego rudzielca.
Miłego czytania! <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wychodząc ze spotkania, Nakahara był wyjątkowo milczący. Przez ostatnią godzinę nie był w stanie się skupić na tym, co było omawiane. Wiedział tylko, że mowa była o wojnie, o sprowadzeniu potrzebnej broni i bezpieczeństwie cywili. Wiedział tylko tyle, lecz miał wrażenie, że i tak więcej od swojego chłopaka. Zdążył zauważyć, że Osamu od wznowienia rozmów bujał w obłokach. Najpewniej zastanawiał się nad taktyką, którą będzie musiał przedstawić podczas kolejnego zebrania, ale równie dobrze mógł myśleć o tym samym co rudzielec. Zostali odkryci przez Moriego... pytanie, które się nasuwało brzmiało: ,,Kto jeszcze się domyślił?". Istniało spore prawdopodobieństwo, że Kouyou... ale również mógł domyślić się Ranpo, z tego co napomknął czekoladowooki. Im więcej osób o nich wiedziało, tym było gorzej. Mori mógł obiecać, że nie wyciągnie konsekwencji dopóki nie powiedzą o tym otwarcie, lecz nie było jasne co zrobi, gdy to wyjdzie na światło dzienne. Nie było też oczywiste, co zrobi z tym faktem Fukuzawa. Siwowłosy mógł być wyrozumiałym facetem, ale jak zareagowaliby na związek swojego podwładnego z wrogiem? To wszystko stawało się coraz bardziej skomplikowane... mimo to, żaden z nich nie czuł jakoś szczególnie strachu. Byli ze sobą. Razem stanowili wyjątkowo silny duet. Co mogłoby się stać? Wychodzili obronną ręką już z naprawdę wielu sytuacji. Byli w stanie wstrząsnąć światem, dlatego... Chuuya czuł się bezpieczny ze świadomością, że ma tego pokręconego faceta za swojego partnera. Jakby mógł z niego zrezygnować? Z drugiej strony, jak mógłby dla niego zrezygnować z własnych ludzi, którzy obdarzyli go tak wielkim zaufaniem i przyjaźnią..? Miał ochotę krzyczeć. Gdyby chodziło tylko o jego życie, wybór byłby prostszy. Ale teraz? Czego by nie zrobił, ktoś będzie cierpiał. Nie ważne jakiego wyboru dokona.
Rudzielec poczuł pociągnięcie w tył za ramię. W ułamku sekundy został wciągnięty do jednej z wielu sal konferencyjnych, jak się okazało, przez swojego chłopaka. Spojrzał na niego, niemo pytając o co chodzi. Nie uzyskał odpowiedzi zbyt szybko. Nie pośpieszał jednak szatyna. Wiedział, że szuka słów, którymi chce wyrazić co czuje. Nigdy nad niczym się tak długo nie zastanawiał, jak nad tego typu słowami, gdy chciał coś wyrazić w sposób delikatny i nie bezpośredni, jak miał w zwyczaju. To był już znak, iż jest to coś, co nie daje mu spokoju.
- Przepraszam cię, Chuuya. - Ujął w dłonie policzki starszego, nieco pochylając się w jego stronę. - To moja wina. Cała ta sytuacja... Cholerny Mori! - Warknął bardziej w przestrzeń, na co starszy zamrugał szybko w zaskoczeniu. - Gdybym się znowu nie pojawił w twoim życiu, tej sytuacji by nie było. Mogłem to lepiej przemyśleć. Inaczej rozegrać. Nie musiałbyś myśleć nad tym, co powinieneś zrobić. - Dopiero teraz miedzianowłosy był w stanie wyczuć jego frustrację. Osamu był spięty, co udzieliło się także jego partnerowi.
- Osamu... to sytuacja, w której nie mam wyboru. - Mimo wszystko, Chuuya starał się zachować spokój. Nie szło mu to najlepiej, lecz wystarczyło mu zdenerwowanie szatyna. Nie chciał jeszcze bardziej dokładać.
- Możesz zapomnieć o mnie. - Nagle wypalił detektyw. Zdawać by się mogło, że nie przemyślał swoich słów. Tak by było można uznać w przypadku, gdyby przed mafiozą stał ktoś inny... ale to był Dazai. Mężczyzna, który zawsze myślał nad każdym wypowiedzianym przez siebie słowem. Chuuya poczuł, jak drętwieją mu nogi.
- Nie. - Niemal wysyczał niższy, czując jak całe opanowanie go opuszcza. Jak on mógł?! - Jak możesz to w ogóle sugerować?! - Wrzasnął, przez co sprawił, że młodszy nieco się wycofał. Zabrał dłonie, choć tak bardzo nie chciał tego robić. Spodziewał się takiej reakcji...
CZYTASZ
Gdy śnieg przykrywa ulice (Bungou Stray Dogs - Sokukoku) //Fanfiction
Fiksi PenggemarGdy członek mafii zostaje porwany, mafia podejmuje odpowiednie środki, aby go odbić. Jednak, kiedy podczas misji zostaje ranny i uprowadzony egzekutor Nakahara Chuuya, mafia zmuszona jest do podjęcia specjalnych środków. Członek oddziału bojowego Ma...