26.05.2039
Xo siedzi na blacie dużego biurka w swoim gabinecie i patrzy przez szybę na gości bawiących się w jej klubie. Patrzy na Alexandra, który stoi przy barze z potencjalnym ich klientem, który potrzebuje pomocy w jakieś niezbyt legalnej sprawie. Xo jest na siebie zła, bo ma ochotę przywołać szatyna do siebie i obrazić się, jeśli nie przybiegnie do niej odpowiednio szybko, bo jest przekonana o tym, że każda jej sprawa jest ich priorytetem. A tak przecież nie jest.
W końcu Xo już prawie nie istnieje, została skutecznie zastąpiona przez Love, Lavrę, Maeve i wszystkie inne osobowości, które przybiera każdego dnia. Nie mówi o tym głośno, nawet Alexowi, ale czasem kompletnie gubi się we własnej głowie do tego stopnia, że nie wie, kim jest tak naprawdę. Czasem lubi wierzyć przez chwilę, że Xo nie istnieje, że jest tylko Love. Tym słodkim słowem, którym Alex uczynił ją zupełnie nową osobą. Tylko to nigdy nie będzie prawda, zawsze będzie miała w głowie te strzępki dawnej siebie, które nie dają o sobie zapomnieć, ani, co może jeszcze gorsze, przypomnieć o sobie w całości. Dlatego nie może zdecydować się na żadną ze stworzonych osobowości, dopóki wciąż będzie miała jakiś cień nadziei na odzyskanie własnej przeszłości. Przeszłości, która teraz znów postanowiła o sobie przypomnieć.
Analizuje jeszcze raz krótką wiadomość od Gavina z lokalizacją w parku nad rzeką i godziną, która zbliża się z każdą chwilą, którą Xo marnuje na niepewność. Z jednej strony czuje przemożną ochotę, by dowiedzieć się, co siedzi w głowie Reeda, czy naprawdę jest aż tak głupi, aż tak odważny, aż tak szalony. Z drugiej nie musi być geniuszem, by domyślić się, że to może być pułapka. I pewnie zignorowałaby tę wiadomość od niego, gdyby nie nazwisko, które się w niej znalazło. A Xo nie miała nic wspólnego ze śmiercią byłego pracownika CyberLife, Millnera, którego ku swojemu zaskoczeniu, absolutnie nie pamiętała. A jednak Reed ma jakiś powód, by podejrzewać ją o posłanie go do piachu. Xo sprawdziła dane, które w czasie rzeczywistym hackuje od Chloe, ale policja okazuje się być bardziej sceptyczna do przypisania jej tego morderstwa. Co oznacza, że Reed wie więcej niż policja. Dlatego Xo w końcu zeskakuje z biurka, jakby podjęła w końcu decyzję, ale prawda była taka, że podjęła ją już w momencie, gdy przebrała się w jednoczęściowy strój taktyczny. Teraz narzuca na niego gruby płaszcz i zanim wyjdzie, wysyła tylko do Alexandra krótką wiadomość, że zobaczą się w domu.
Dojeżdża taksówką przecznicę od parku, by mieć pewność, że nie powiążą jej kursu z konkretną lokacją w razie czego. Wciąga na głowę duży kaptur i idąc w stronę parku, hackuje każdą z mijanych kamer na kilka sekund - tyle, by mieć pewność, że żadna z nich nie zachowa jej wizerunku. Wciąż ma do siebie pretensje, że na dworcu, gdy zaatakowali pociąg, pominęła jedną z nich i teraz policja ma jakiś znikomy wizerunek Sophie, którą akurat była przez chwilę tamtego dnia. Dziś jest sobą. Dziś patrząc w witryny mijanych wystaw, widzi swoją własną twarz, bo akurat pamięta, to że Gavin ją jej dał i bardzo ją lubił. Jednak to nie ma dla niej znaczenia, podobnie jak to, że Alexander zakochał się w tej twarzy, odkąd pierwszy raz ją zobaczył. Dla Xo ten wygląd, ten jej domyślny wizerunek jest jedyną rzeczą, której jest pewna, która daje jej poczucie własnej osoby.
Nie podjęła tak spontanicznej decyzji, jak można by sądzić - dokładnie przeanalizowała mapę satelitarną okolicy i dlatego przed samym parkiem skręciła w jedną z bocznych uliczek. Rozejrzała się, wyłączyła zdalnie kilka kolejnych kamer i bez najmniejszego problemu wskoczyła na zewnętrzne schody przeciwpożarowe w starej kamienicy. Wspięła się po nich na samą górę, skąd przeskoczyła na dach i przykucnęła na gzymsie, obserwując uważnie park. Pozornie nie widzi nic podejrzanego, jakaś młoda dziewczyna krąży po uliczkach, kołysząc dziecięcym wózkiem, młody chłopak biegnie w stronę rzeki ze słuchawkami w uszach, starsza pani wyprowadza psa. Sprawdza godzinę, by upewnić się, że Gavin się spóźnia i nie jest to dla niej żadnym zaskoczeniem, punktualność nigdy nie leżała w jego charakterze. Dopiero pół godziny później widzi sportowy motocykl, który zatrzymuje się na pobliskim parkingu, a Xo czuje coś na kształt dreszczy, lub raczej jakiegoś irytującego spięcia obwodów. Nie raz rozmawiała z dziewczynami w klubie, które były na granicy ataku paniki, które wymiotowały czasem z nerwów, które traciły oddech na widok mężczyzn podobnych do tych, którzy kiedyś je skrzywdzili, lub którzy skrzywdzili je przed chwilą. I w końcu rozumie, tak naprawdę, aż do głębi, co one czuły, bo jest absolutnie przekonana o tym, że nawet gdyby wyrwano z jej pamięci też te wspomnienia, to na jego widok wróciłyby do niej w ułamku sekundy.
CZYTASZ
play with fire • D:BH reverse AU
FanfictionDetroit dopiero stabilizuje się po rewolucji urządzonej przez androidy, a nowy porządek świata wpływa na wzrost przestępczości. Porucznik Elijah Kamski dostaje za zadanie posprzątanie bałaganu spowodowanego przez błąd swojego kolegi. I nikt mu nie...