01.06.2039
Blondynka o upiętych wysoko włosach obserwowała urządzenie przed sobą, jakby od niego zależały losy świata. Może nie całego, ale z całą pewnością jej świata, a raczej jej psychiki. Wie, że przykłada za dużą wiarę w technologię Reeda i jeśli Vi nie odezwał się do niej od razu, to najpewniej wiadomość mogła w ogóle do niego nie dotrzeć. Widzi w oczach Alexandra współczucie, które wcale nie jest dla niej kojące, a raczej irytujące, bo jest świadoma swoich własnych słabości. I tego, że powinna skupić się na palących problemach, a nie żyć nadzieją na coś, co może się nigdy nie wydarzyć. W końcu funkcjonuje na tych zgliszczach samej siebie od tak dawna, że uczyniła z nich coś na kształt osoby i to osoby, która jest kochana. I potrzebna. Dlatego nie może sobie pozwolić na bezczynność.
Odsuwa od siebie urządzenie i przenosi wzrok na Alexandra, który pije kawę, wypełniając jakieś tabelki raportów. Love wyciąga rękę i kładzie ją na przedramieniu mężczyzny, który jak zawsze ma podwinięte rękawy koszuli i uśmiecha się do niej czarująco.
- Muszę sprawdzić, czy nasi policjanci zrobili jakieś postępy w śledztwie - oświadcza, a on przytakuje jej i chce obrócić laptopa w jej stronę, ale blondynka kręci głową. - Nie, tam nie ma nic nowego. Wiem tylko, że znów próbowali dobić się do Chen i wiedzą o Xavierze.
- Reed im wszystko wyśpiewał?
- A widzisz ich w naszych drzwiach? Nie. Więc nie wszystko.
- Przecież sama mówiłaś, że porucznik był pod naszym domem.
- Mhm, był. Ale to był impuls, później wrócił do domu, wyspał się i zrozumiał, że nie ma żadnych podstaw do aresztowania mnie. Bo niby jakie? Lavra Wallace jest bardzo dobrze osadzona w swoim życiu. A żeby udowodnić, że jestem androidem, musiałby mnie obedrzeć ze skóry - śmieje się gorzko Love. - Nie mówię, że by tego nie chciał, ale podejrzewam, że bardziej chciałby się do mnie zbliżyć. Chciałby, żebym mu się do wszystkiego przyznała.
- Więc, co zrobisz?
- Odwiedzę go, podpuszczę, zmuszę, by skupił się na mnie, nie Vi. Poza tym musimy się skupić na ważniejszych rzeczach, North bardzo chcę się dziś ze mną spotkać, podobno potrzebuje mojej pomocy.
- Zachciało ci się polityki? - parska śmiechem Alexander.
- Nie. Politykę wygrywają osoby z zapleczem finansowym, a my mamy zaplecze finansowe.
- Tak, to oczywiście możemy dla niej zrobić. Otworzyć portfel i spróbować pomóc, bez brudzenia sobie rąk - uśmiecha się szatyn i dopija swoją kawę. - W ogóle dowiedziałem się, kim był ten chłopak, który pojawił się w domu Reeda.
- Ooo ciekawe, kompletnie nie przywiązałam do niego wagi. Sądziłam, że to jakaś jego kolejna dziwka.
- To brat detektywa Andersona.
- Och. Tajemniczy Richard Anderson z wiadomości mojej drogiej Chloe. Ciekawe. Biedny Connor. Znów bym zrobiła mu krzywdę, tylko tym razem nieświadomie - śmieje się Love i wstaje z fotela, po czym pakuje się na kolana Alexandrowi, który obejmuje ją mocno i całuje jej odsłonięty obojczyk. - Muszę się przebrać, obiecałam wspomnianej policjantce kawę.
- Nie boisz się, że teraz, gdy Kamski już wie, że możesz się zmieniać, to rozpozna podstęp?
- Nie, Maeve też jest wyjątkowo wiarygodna. A jeśli spróbuje to nawet podważyć, to Chloe wydrapie mu oczy. Sam wiesz, jaka umiem być przekonywująca.
- Mhm, wiem aż za dobrze - śmieje się Alex, całując jej szyję.
Xo obraca się i siada okrakiem na jego kolanach, a szatyn przenosi pocałunki na jej dekolt. Palce blondynki wplatają się w jego włosy na karku i pociąga go za nie delikatnie do tyłu, zanim pocałuje zachłannie jego usta. Alex zaciska palce na jej pośladkach, czując jak dłonie Love zaczynają walczyć z guzikami w jego jasnej koszuli. Teraz to on łapie ją za jasne włosy, które okręca sobie wokół dłoni, gdy blondynka przygryza jego dolną wargę i przesuwa palcami po jego brzuchu, aż do metalowej klamry paska.
CZYTASZ
play with fire • D:BH reverse AU
FanfictionDetroit dopiero stabilizuje się po rewolucji urządzonej przez androidy, a nowy porządek świata wpływa na wzrost przestępczości. Porucznik Elijah Kamski dostaje za zadanie posprzątanie bałaganu spowodowanego przez błąd swojego kolegi. I nikt mu nie...