09.05.2039
Kawiarnia naprzeciwko posterunku zawsze jest pełna ludzi, głównie funkcjonariuszy, ale upodobali ją sobie też studenci pobliskiej szkoły artystycznej, przez co znalezienie wolnego stolika graniczy z cudem. A Elijah wolałby wypić tę kawę, siedząc w deszczu na krawężniku, niż dosiąść się do długiego, wspólnego stołu, przy którym Chloe zajęła im już miejsce. Nie chce jednak wyprowadzać jej z równowagi, bo nie chce kolejnej sprzeczki, dlatego płaci za jej ulubioną dużą kawę na napoju kokosowym i swoje zamówienie, zanim usiądzie naprzeciwko niej. Blondynka uśmiecha się do niego i pyta o to, jak minął mu weekend.
– Próbowałem dowiedzieć się coś o Tylerze Faweksie, ale nie udało mi się nic wyciągnąć. Jeśli pracował dla FBI, to na takim stanowisku, że nigdzie nie podali jego danych – odpowiada, a Chloe przewraca oczami. – O, nie takiej odpowiedzi się spodziewałaś. Liczyłaś na to, że opowiem ci o moim bogatym życiu towarzyskim.
– Mówiąc szczerze, kiedyś bym chciała porozmawiać z tobą na jakiś inny temat niż praca.
– Jaki? Mam ci opowiedzieć o książce, którą czytam? Raczej nie mamy zbieżnych gustów literackich, widziałem zawartość twojego czytnika.
– Nasza przyjaźń ma pewne zasady i właśnie dopisuję nową. Nie masz prawa obrażać moich lukrowanych romansów, które czytam dla przyjemności – mówi, grożąc mu palcem, po czym wstaje odebrać ich kawy i kanapki z baru. Elijah rozgląda się po lokalu, bo ma wrażenie, że ktoś ich obserwuje, ale nie zauważa nikogo podejrzanego, więc bierze łyk swojej czarnej kawy i uśmiecha się lekko. – Powinniśmy przychodzić tu częściej przed pracą, tej lury w naszym ekspresie nie powinno się nazwać kawą.
– To nie wina kawy, tylko tego, że nikt od kilku miesięcy nie czyścił ekspresu. Dlatego z niego nie korzystam.
– Ty masz łatwiej, ja nie jestem w stanie wypić kawy bez spienionego mleka.
– To nie jest mleko, Chloe.
– Czepiasz się.
– Nie czepiam się ciebie, po prostu cię poprawiam.
– Jeszcze lepiej – mruczy pod nosem blondynka i bierze duży gryz swojego bajgla, a Elijah sięga po swoją kanapkę. Chwilę jedzą w milczeniu, aż Chloe oprze się i spojrzy na niego, ewidentnie na coś czekając.
– Coś nie tak?
– Ty nie spytasz mnie, jak minął mi weekend?
– A wydarzyło się w ciągu niego coś, o czym chcesz mi opowiedzieć i co będzie mieć dla mnie jakieś znaczenie? – pyta chłodno, a ona fuka urażona. – Chloe, jeśli masz mi opowiadać trzydzieści minut o serialu, na który i tak nie będę miał czasu...
– Widziałam się z Bambim.
– I jest to moja sprawa, bo...
– Zaprosił mnie na drinka.
– Świetny pomysł. Iść z alkoholikiem do baru.
– Poszliśmy na jednego drinka, bo mi go obiecał. Sam zamówił bezalkoholowe piwo i odwiózł mnie do domu, więc wygląda na to, że naprawdę wziął się za siebie. Myślę, że to śledztwo może mieć na niego dobry wpływ. Wiesz, że praca z tobą w jakiś sposób motywuje go do nie spierdalania na każdym kroku.
– Jestem w szoku – mówi beznamiętnie Elijah i kończy jeść kanapkę, po czym posyła Chloe kpiące spojrzenie. – Jednak na twoim miejscu nie robiłbym sobie za dużo nadziei. To dość normalna taktyka u osób uzależnionych, że zgrywają przed tobą teatrzyk i pokazują się od najlepszej strony, by uśpić twoją czujność. A później, gdy już im zaczniesz znów ufać, to wiedzą, że mogą znów to zaufanie zniszczyć, bo jesteś na nowo do nich przywiązana i będziesz ich na nowo ratować. To schemat i to cykl. Nie kupuj mu od razu przypinki trzeźwości z AA, bo raz zamówił bezalkoholowe piwo w barze.
![](https://img.wattpad.com/cover/325956498-288-k566014.jpg)
CZYTASZ
play with fire • D:BH reverse AU
FanfictionDetroit dopiero stabilizuje się po rewolucji urządzonej przez androidy, a nowy porządek świata wpływa na wzrost przestępczości. Porucznik Elijah Kamski dostaje za zadanie posprzątanie bałaganu spowodowanego przez błąd swojego kolegi. I nikt mu nie...