♚ would've, could've, should've

136 7 43
                                    

18.05.2039

Connor jest przyzwyczajony do życia w chaosie, wśród porozrzucanych rzeczy, niewyprasowanych koszul, wiecznie nierozpakowanej zmywarki i niezebranego z suszarki prania. Jego rodzice nigdy nie przywiązywali wagi do porządku i dopiero Gia wprowadziła do jego życia i domu trochę systematyczności i zasad, które rozmyły się, gdy jej zabrakło. Connor nie może powiedzieć, że żyje w syfie i bałaganie, ale właśnie w chaosie. Dlatego tak trudno znieść mu ascetyczność Elijaha Kamskiego. Porucznik ma nawet jasną tapicerkę w samochodzie, przez którą Connor ma niemal ataki paniki, gdy wsiada do środka z kubkiem kawy. I boi się szczerze pomyśleć, jak musi wyglądać jego mieszkanie, gdy już w samochodzie wszystko jest czyste, lśniące i ma swoje miejsce.

- Długo będziemy tu siedzieć? Nie wiemy, czy już nie jest w środku - odzywa się, by przerwać ciszę, która wydaje mu się krępująca. A której Kamski sprawia wrażenie, że w ogóle nie zauważa.

- Nie chcemy ryzykować, jeśli go tam nie ma, a jeśli wpadniemy do środka, to dadzą mu cynk i pewnie w ogóle Wallace dziś się tu nie pojawi.

- To pojedziemy do jego domu. Jest dopiero trzecia po południu, może tu nie przyjechać przez następne kilka godzin, albo może przyjechać tu już z żoną i... - Connor przerywa w pół słowa, bo przez boczne wyjście wychodzą trzy dziewczyny. Jedna z nich zapala papierosa, druga cały czas coś opowiada, gestykulując przy tym dość energicznie, a trzecia słucha tego z zainteresowaniem. I właśnie ona przykuła uwagę detektywa, te niebieskie włosy wyglądały zbyt znajomo.

- Anderson? Zgubiłeś wątek.

- Kiedy prowadziłem pierwsze śledztwo z Hankiem mieliśmy trop w klubie Eden, możesz go nawet pamiętać, w końcu się tam spotkaliśmy.

- Uduszony oblech i zatłuczona androidka. Trudno zapomnieć. Szczególnie że przyjechałeś spóźniony i pachnący jak potłuczona półka w monopolowym. - Connor puszcza tę uwagę mimo uszu i dalej przygląda się dziewczynom.

- Podejrzaną była WR400 o niebieskich włosach...

- I? Wiesz, ile jest takich androidek?

- To ona. - Kamski przytakuje mu i kilkanaście sekund milczy, też patrząc w stronę androidki.

- Uciekły wam wtedy. A raczej Hank dał im uciec, prawda? - Connor przytakuje, a Elijah od razu uśmiecha się chłodno. - Więc wygląda na to, że wisi ci przysługę. Idź, popytaj, jak się jej tu pracuje i czy może nam powiedzieć coś ciekawego o swoim szefie. O ile oczywiście się nie pomyliłeś.

Nie odpowiada mu, tylko wysiada i rusza w stronę dziewczyn, które od razu spoglądają w jego stronę. Connor zauważa nerwowe drgnięcie u androidki o niebieskich włosach i nagle ma już sto procent pewności, że się nie pomylił. Szczególnie, że WR400 od razu odsyła swoje koleżanki do środka, a ta, która paliła papierosa, wygląda na niezadowoloną tym pomysłem, ale ostatecznie jej ulega.

- Nie spodziewałam się ciebie w takim miejscu, detektywie - odzywa się, gdy tylko Connor stanie naprzeciwko niej.

- I wzajemnie, też nie zakładałem, że wrócisz do takiej pracy.

- Opłaca mi rachunki. Poza tym to nie do końca taka sama praca - mówi nerwowo i krzyżuje ręce na piersiach. - Więc? Czemu zawdzięczam tę wizytę?

- Chciałem właśnie zapytać o to miejsce... - zaczyna, ale dziewczyna parska śmiechem.

- Posłuchaj mnie uważnie, detektywie. Nie ma szans, że powiem ci cokolwiek złego na temat mojej szefowej, tego miejsca, czy mojej pracy, bo jeśli ją stracę, to będę w tak głębokiej dupie, że ucieczka z klubu Eden, to będzie przy tym przyjemne popołudnie.

play with fire • D:BH reverse AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz