Rozdział |03|

30 5 1
                                    

-Ma Cię nie być dzisiaj wieczorem w domu, a jak już musisz być to nie wychodzisz ze swojego pokoju. - Serio? To jest ta wielka sprawa? Ja nawet nie mam ochoty iść na jego głupią imprezę. Co ja bym tam całkiem sama robiła?

-Kevin, czy ja wyglądam na kogoś kto ma ochotę iść na Twoją imprezę? - spytałam. - Nie mam ochoty na niej być. Ja nie imprezuje, poza tym nikt z moich przyjaciół na niej nie będzie więc co miałabym tam robić? Mary ma mi dać znać czy ma dzisiaj czas czy nie. Jak okaże się, że nigdzie nie wychodzę to spokojnie, zostaje w swoim pokoju. - dodałam.

-No, na taką właśnie odpowiedź liczyłem. Nie będziesz chodzić na żadne imprezy gdzie każdy facet będzie myślał tylko o tym żeby Cię przelecieć. - Słowa Kevin'a bardzo mnie zaskoczyły. Nie spodziewałam się, że to jest właśnie powód jego braku chęci mojej osoby na jego imprezie. Jednak to nie to zwróciło moją uwagę najbardziej, tylko śmiech Wilson'a. A nawet i zabolał.

-Nie martwcie się, przecież zdaniem Wilson'a jestem pasztetem którego nikt by nawet nie chciał. - odpowiedziałam i gwałtownie wstałam od stolika bo wiedziałam, że zaraz popłyną mi łzy z oczu. Wiedziałam, że nie powinnam płakać bo czyny tego faceta nie powinny się dla mnie liczyć. Jednak boli fakt, że ktoś tak o mnie myśli. Bo jak inaczej wyjaśnić jego śmieć? Zaśmiał się bo jestem brzydka i wie, że i tak nigdy by do czegoś takiego nie doszło.

Zabrałam swój plecak i uciekłam od niech nawet nie zwracając uwagi na krzyki chłopaków za mną.

Cholera zostawiłam swoje kanapki na stole. I teraz będę głodna do końca dnia bo Kol na pewno już je zjadł w całości.

Ocierając swoje łzy zaczęłam iść w stronę łazienki jednak jak widać to nie był zbyt dobry pomysł bo największy plastik w szkole tam stał i od razu musiała na mnie franca spojrzeć.

-Oh Alison, co się stało? - spytała. Jej blond długie włosy opadały na jej nagie ramiona. Miała na sobie koszulkę na ramiączkach która odsłaniała cały jej dekolt. Aktualnie malowała sobie swoje powiększone już jakiś czas temu usta. Nie powiem wyglądały one ładnie, jednak ja bym czegoś takiego nie zrobiła. Mama by mnie dosłownie za to zabiła.

-Carly, proszę. Nie dzisiaj. - odpowiedziałam. Zawsze ona coś ode mnie chce. Musi być jakiś powód aby mogła się ze mnie śmiać i jestem w stu procentach pewna, że dzisiaj też mi nie popuści.

-Ale co takiego mam nie robić? - Zaśmiała się sztucznie.

Bez żadnego słowa zaczęłam kierować się do pustej kabiny jednak ona uznała to za zachętę aby mnie gnębić.

-Mama Cię nie uczyła odpowiadać jak ktoś zadaje Ci pytanie? - Podeszła do mnie dosyć szybko i dosłownie popchnęła mnie na drzwi tak, że plecak wyleciał mi na podłogę i oczywiście znając moje szczęście musiał być on otwarty.

Gdy tylko kucnęłam aby podnieść książki oraz swój telefon ona szturchnęła jedną z książek nogą tak, że znajdowała się po drugiej stronie łazienki.

Jednak mój telefon podniosła i chciała w nim poszperać jednak na wielkie szczęście miałam na nim hasła i nie mogła. Gdyby jednak to zrobiła, moje wszystkie sekrety by wyszły na jaw.

Widząc, że nie da rady nic na nim zrobić niechętnie go upuściła na ziemię tak, że to było pewne, że coś się z nim stało.

-Ups. Wypadł mi z ręki. Jak mi przykro. - zaśmiała się wrednie.

Chyba nie muszę mówić, że to wcale nie był wypadek.

-Następnym razem trzymaj się z daleka od mojego chłopaka to będę dla Ciebie miła. - Jej chłopaka? Ona myśli, że Wilson to jej chłopak?

Przyjaciel mojego brata |Tom 1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz