Rozdział |29|

39 5 3
                                    

KOL POV
-A Ty tutaj czego? - Stałem właśnie przed mieszkaniem policjanta z którym wczoraj się pobiłem. Nie wyglądał na zadowolonego z tego, że mnie widzi. Ja też nie miałem najmniejszej ochoty się z nim widzieć jednak uważałem, że musimy pogadać. 

-Przyszedłem pogadać. - odpowiedziałem na spokojnie chociaż tak naprawdę nie byłem patrząc na niego czułem takie małe obrzydzenie. Jednak nie wiem do kogo. Do siebie, że jestem takim chujem i wtrącam się w tej dziewczyny sprawy czy może to i z jego powodu. Jednak patrząc tak na Luke to wcale nie jest zły. Ma prace, dach nad głową i na pewno nie jest jakimś złym człowiek który krzywdzi Alison. 

-Nie wiedziałem, że mamy o czym gadać. - Parsknął śmiechem wciąż trzymając mnie w progu swojego mieszkania. Nie chciał mnie wpuścić. Nie dziwiłem mu się. Ja też bym go pewnie nie wpuścił do środka. 

-Nie? A Alison? - zapytałem. 

-Z tego co wiem, to Alison jest moją dziewczyną. Nie Twoją więc nie sądzę, że mamy o czym rozmawiać. 

-Masz rację, nie jest moją dziewczyną. Jednak jest to siostra mojego przyjaciela. Znam ją odkąd pamiętam i jest dla mnie ważna. - Luke jedynie westchnął i widać bił się z własnymi myślami. Nie chciał mnie tutaj. Tak samo jak i ja nie chciałem tutaj być. Jednak nie mogę przestać myśleć o tym co Alison nie chce mi powiedzieć. Wiem, to jest jej sprawa i nie wolno mi się w nie wtrącać. Jednak ja nie mogę. Nigdy nie potrafiłem zostawić czegoś w spokoju i ona dobrze to wie, że prędzej czy później się dowiem. Przepraszam, ale taki już jestem. Nie ważne co muszę zrobić to i tak się dowiem tego co przede mną ukrywa. 

Jak byliśmy mali to też ukrywała przede mną wszystkie  słodycze, musiałem wiedzieć gdzie chociaż i tak nie miałem na nie ochoty. Zawsze się dowiedziałem w najbardziej chamski sposób co doprowadzało ją do złości. Widać nasze relacje nic się nie zmieniły. Może jednak tylko troszkę bo tym razem chodzi o coś innego jak cukierki. 

Luke patrzył na mnie wciąż dosłownie mi nie ufając. Tak samo jak ja jemu, jednak wiedziałem, że Vanessa nie powie mi ani słowa. Teoretycznie Luke też nie powinien bo przecież to jej chłopak. Powinien być jej bliższy niż ona. Właśnie, powinien. Nikt jednak nie powiedział, że tak właśnie jest. 

-Czego chcesz Wilson? Nie mam czasu. - powiedział zerkając na zegarek na swoim nadgarstku. 

-Z tego co pamiętam to na pewno nie do pracy. 

-Masz rację, przez jakiegoś frajera zostałem zawieszony. - To wcale nie zaczyna się dobrze. Jeszcze chwila i znowu zacznie się bójka czego Alison na pewno nam nie wybaczy a w szczególności mi bo przecież sam tutaj przyszedłem i prosiłem się o lanie. 

-Słuchaj, to nie ja zacząłem więc przestań mnie obwiniać. Co miałem stać i pozwalać Ci mnie bić? Dobrze wiesz, że taki nie jestem. Nie przyjmuje od nikogo lania tym bardziej, że nic nie zrobiłem. Chyba, że znanie Alison odkąd byliśmy w piaskownicy to wielka zbrodnia. 

-Dobra Wilson już nie pierdol tylko mów o co Ci chodzi. Serio nie mam czasu. - Westchnąłem. 

-Widziałem rano Alison i chciałem z nią pogadać. Tak wiesz dowiedzieć się czegoś więcej o niej bo widzę, że nie znam prawdy tak samo jak i reszta jej rodziny. - Uniósł prawą brew do góry i tylko tak na mnie patrzył. Skrzyżował ręce na piersi i słuchał tego co mówiłem. 

-Co ja mam do tego? - W końcu się odezwał. 

-Z ciekawości zapytałem jak się poznaliście. Zrobiła się taka dziwna. Nie odpowiedziała ani słowem, zaczęła się peszyć i czegoś bać. Wasze poznanie raczej nie powinno być tak straszne skoro jesteście razem. - Luke patrzył się na mnie i patrzył widać było, że bije się z swoimi myślami. 

Przyjaciel mojego brata |Tom 1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz