Rozdział |13|

13 2 0
                                    

Obudziłam się mając o dziwo dobry humor. Miałam ochotę iść do szkoły bo nie miałam już czego się bać a nawet i czułam, że ja i Kol w końcu możemy zostać przyjaciółmi. Może nie takimi jak on i mój brat. Jednak teraz to wszystko może się w końcu zmieni. Wszystko może być inne i już nawet nie mogę się tego doczekać. Jasne, zdaję sobie sprawę z tego jaki jest mój brat i nie będzie on szczęśliwy widząc, że się przyjaźnimy jednak raczej nie może on nam tego zabronić.

Wstałam z łóżka i dostrzegłam, że Luke do mnie pisał. Czułam się źle nie odzywając się do niego wczoraj cały dzień. Nie powiedziałam mu prawdy o tym jak spędziłam mój wczorajszy dzień. Wiedziałam, że będzie zazdrosny i to jeszcze jak. Mógłby zrobić jeszcze coś głupiego i to jak. Wiem, że Luke to mój chłopak i powinnam ufać mu w stu procentach jednak jakoś tak nie jest. Boje się czasem, że wygada się komuś o naszym związku i będzie źle. Bo może być źle i to bardzo. Gdy Luke pisał do mnie wczoraj odpisałam mu tylko, że źle się czuje i leże w łóżku starając się dojść do siebie a ja tak na prawdę w tym czasie siedziałam i jarałam zioło z dwoma innymi facetami. Jasne, to nie było jakieś romantyczne spotkanie. Jednak sam fakt, że byłam z innymi facetami i to przed nim zataiłam nie jest dobre.

Od Luke

"Dzień dobry kochanie. Jak Ci się spało? Miałabyś czas się dzisiaj spotkać?"

Do Luke

"Dzień dobry, nie jestem pewna bo dużo nam teraz zadają jednak postaram się wpaść do Ciebie po szkole"

Od Luke

"Super, byłoby miło. Już za Tobą tęsknie"

Do Luke

"Głupku, widzieliśmy się w niedzielę'

Od Luke

'No ja wiem, ale co już nie wolno mi tęsknić za swoją dziewczyną?'

Do Luke

'Wolno, wolno. Nie bój się , zobaczymy się prędko'

Nawet i miałam ochotę się z nim dzisiaj spotkać. To przecież jest mój chłopak. Gdy tylko byłam gotowa zeszłam na dół jak zwykle siadając do stołu na śniadanie, ojciec siedział już ze swoją gazetą jak co ranek a mama jeszcze coś smażyła na patelni. Te zapachy w kuchni sprawiły, że aż nie mogłam doczekać się jedzenia. I wczoraj trochę zjadłam za dużo . Przez to zioło które paliłam z chłopakami zaczęłam jeść jak powalona i nie mogłam przestać. Jakby narkotyk nagle sprawił, że zapomniałam o tym co było teraz dla mnie ważne. Poza tym obiecałam Wilsonowi, że nie będę już wymuszać wymiotów i starałam się tego trzymać. I miałam też zacząć jeść normalnie więc staram się. Naprawdę się staram pomimo tego dziwnego głosu w mojej głowie który ciągle mówi mi 'Jesteś gruba'.

-Dzień dobry. - powiedziałam siadając do stołu.

-Dzień dobry skarbie. Jak się czujesz?- zapytała mama stawiając przede mną talerz z jedzeniem. Jajko sadzone. Jakoś kiedyś za nimi nie przepadałam. Dzisiaj jakoś one smacznie wyglądały. Czy to możliwe, że zioło jeszcze mnie trochę trzymało czy to mój żołądek zaczął kłótnie z moim mózgiem. Nie wiem sama.

-Lepiej, dużo lepiej. Potrzebowałam trochę odpoczynku .

-To dobrze. Możemy pogadać? -Usiadła do stołu i jakoś tak dziwnie to wyglądało. Trochę również zaczynałam się bać. Jednak nie miałam czego. Kol ani Dean niczego nikomu nie powiedzieli i nie powiedzą. Więc nie mam czego się bać. Prawda?

-Tak .Coś się stało mamo ? -zapytałam a ojciec odstawił gazetę na stół więc to oznacza coś wielkiego. Serio, zrobiłam coś złego czy mi się wydaje.

Przyjaciel mojego brata |Tom 1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz